Translate

niedziela, 31 stycznia 2016

Piotr Łopuszański, „Warszawa literacka w PRL”




Książka Piotra Łopuszańskiego „Warszawa literacka w PRL” to historia warszawskich literatów widziana przez prawicowe okulary. Na okładce czytamy hasła: miasto, ludzie, historia, fakty i anegdoty. I o tym właśnie możemy przeczytać u Łopuszańskiego. A ponieważ w czasach PRL prawie całe życie literackie koncentrowało się w stolicy, jest to właściwie historia polskiej literatury współczesnej z czasów Polski Ludowej widziana przez pryzmat plotek i życia prywatnego artystów. 

Z tej książki dowiemy się, kto był człowiekiem porządnym, a kto szują; kto pisał donosy na kolegów, a kto ody do Stalina; kto był w partii, a kto się wymigał; kto pisał dla kasy, a kto do szuflady; kto był heterykiem, a kto sodomitą; kto był w AK,  a kto w AL; kto przyszedł do PRL z Armią Czerwoną, a kto wcześniej był na miejscu; kto był rozrzutny, a kto łasy na pieniążki; wreszcie, kto był Polakiem, a kto Żydem (i jakie nosił wcześniej nazwisko). I jeszcze, kto dostał mieszkanie od władz w Warszawie i w jakim bloku, kto chodził po knajpach, a kto przesiadywał godzinami w kawiarniach. 

Czytałam tę książkę poprzez pryzmat moich studenckich lektur z polskiej literatury współczesnej i wykładów naszego docenta „od współczesnej”, który nas o wielu z powyższych faktów poinformował w czasie stanu wojennego (z naciskiem na informacje o żydowskim pochodzeniu polskich literatów, o zboczeniach seksualnych docent nas nie uczył). Pamiętam owe lektury z literatury współczesnej jako baaardzo nudne  i w większości kiepskie literacko. Do niewielu z nich chciałabym wrócić, bo takie marne, zwłaszcza te z czasów socrealizmu.  

I tak teraz czytałam tego Łopuszańskiego i myślałam sobie, co z tej całej PRL-owskiej literatury, która jest przypomniana w tej pracy, jeszcze się ostało i jest chętnie czytane w Polsce i za granicą. Jestem pewna tylko dwóch autorów. To jest Joanna Chmielewska (czyli Irena Kuhn z domu Becker) ze swoimi zabawnymi kryminałami (szał w Polsce i w Rosji) oraz Zbigniew Nienacki (czyli Zbigniew Nowicki) ze swoimi „samochodzikami”, które po śmierci Nienackiego są pisane przez różnych młodych autorów. Nie wiem, jak wygląda sprawa z tekstami filozoficznymi Władysława Tatarkiewicza (pisane w domu, do szuflady, zwłaszcza trzy tomy „Historii estetyki” napisane po wyrzuceniu z pracy na uniwersytecie), czy dzisiejsi studenci czytają jeszcze jego dzieła? Trzeba by sprawdzić w listach lektur na uczelniach… Jak tam z Janem Parandowskim i jego tekstami o starożytnych Grekach, w które uciekł przed szarą komunistyczną rzeczywistością? Czy w ogóle jeszcze coś się ostało? Ktoś coś czyta ze sław PRL-u? Proszę się zgłaszać jeśli tak jest! 

Czytałam „Warszawę literacką w PRL” dość wolno, rozmyślając o tym i o owym, co sama wiem o tamtej epoce. Rozmyślałam też o tym, że właściwie niewiele w tej książce było dla mnie zaskoczeniem, czy jakąś nowością, bo przecież kiedyś tam czytałam prawie wszystko, co autor przywołuje w bibliografii. Od zawsze jestem miłośniczką różnych wspomnień, pamiętników i książek plotkarskich, więc czytałam je wtedy, kiedy wychodziły.  

Myślałam też o tym, że trochę zawiodłam się na tej książce, bo jej tytuł zapowiada co innego, niż jest w środku. Nie, żebym miała pretensje do zawartości, bo w sensie poprawnościowym jest w porządku. Ale przyjęty w niej układ chronologiczny całości, czyli przedstawianie epok literackich po kolei, od socrealizmu, poprzez odwilż w latach 1950., epokę gomułkowską, gierkowską i czas „Solidarności” sprawił, że pewne fakty i zdarzenia się powtarzają. Bo w każdej epoce byli przecież literaci, co donosili, pili, siedzieli w knajpach, dostawali medale, ordery i premie od władzy. 

Z jednej strony jestem wdzięczna autorowi, że zebrał do kupy to wszystko, co różni ludzi pozostawili w różnych prywatnych zapiskach, dziennikach, pamiętnikach i tak dalej. Ale z drugiej strony, skoro tytuł mówi „WARSZAWA literacka w PRL”, to sądziłam, że będzie to faktycznie książka o Warszawie, że będą opisane tam różne punkty ważne dla literackiej Warszawy (kawiarnie, knajpy, wydawnictwa). 

Spodziewałam się układu takiego, jaki przyjęła w swej książce „Warszawa literacka lat międzywojennych” Teresa Dąbrowska, zresztą prywatnie przewodniczka po Warszawie, o której pisałam na blogu w grudniu 2015 roku. A tutaj, jakoś tej zapowiadanej Warszawy jest bardzo mało. Widać tylko, że autor przespacerował się po stolicy i osobiście porobił zdjęcia bloków i kamienic, w których mieszkali pisarze w PRL-u (i jeszcze tablice pamiątkowe obfotografował). Pamiętam, że książkę Dąbrowskiej przeczytałam jednym tchem jako zbiór opowieści o ciekawych miejscach warszawskich. A tego Łopuszańskiego czytałam i dumałam, dumałam i czytałam; marudziłam pod nosem, że wtórny, że się powtarza i  że w ogóle mnie usypia to czytanie o drętwych, zapomnianych pisarzach. No, ale wreszcie skończyłam.  

Łopuszański Piotr, „Warszawa literacka w PRL”, wyd. Bellona, Warszawa 2015

4 komentarze:

  1. Słuszna uwaga z tym tytułem. Też co innego miałam na myśli, widząc go, a o czym innym jest książka, z tego, co piszesz. Zainteresowała mnie jednak Twoja recenzja na tyle, że kupię tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja często marudzę podczas lektury, ale jeśli czytam ksiażkę do końca - to jest na pewno pozycja godna lektury!
      Jej wielkim plusem jest też to, o czym zapomniałam napisać, czyli że autor przyjął formułą popularnonaukową, ale nie felietonową. Nie jest to na pewno lekka książeczka dla miłośników kopra/kinzlera/ubranka itp autorów.

      Usuń
  2. Dziękuję za dobrą opinię o książce Warszawa literacka lat międzywojennych i zapraszam na spacery po Warszawie Teresa Dąbrowska

    OdpowiedzUsuń