Ostatnio
zaszalałam w taniej księgarni Dedalus i zamówiłam sobie paczkę książek za
niecałe 70 złotych. W tym było pięć pozycji związanych z Kresami i jakieś
ruskie kryminałki. Jeszcze ich dokładnie wszystkich nie czytałam, tylko
przejrzałam i jestem w większość zadowolona z zakupu. W tym aż trzy książki z
mojego ulubionego wydawnictwa LTW z Łomianek.
Tu
są moje książki o kresach wschodnich z Dedalusa w porządku alfabetycznym:
To
jest cudna sprawa: wspomnienia kresowiaka (zawodowego wojskowego) z dawnej
Litwy kowieńskiej pisane w stylu „Szczenięcych lat” Melchiora Wańkowicza, który
zresztą był pierwszym wydawcą tej książki w okresie międzywojennym. Rzecz
składa się z dwóch części, jedna to opowieść o dzieciństwie we dworze
szlacheckim, druga traktuje o tym, jak autor podróżował przez ogarniętą przez
bolszewików Rosję do Murmania, gdzie wylądowały oddziały alianckie, by tam
dołączyć do tworzących się polskich oddziałów. Ale słuchajcie, ludzie to jest
po prostu cud, miód i malina! Czyta się jak złoto! Co za talent literacki! Co
za talent! Wspaniale operuje słowem, naprawdę potrafi opowiadać. Szkoda, że
gość został tym wojskowym i zginął w czasie kampanii wrześniowej 1939 roku. Minął
się chyba z powołaniem, powinien książki pisać, a nie służyć w wojsku. Polecam te wspomnienia
wszystkim miłośnikom Kresów!
Chrząstowski
Zdzisław, „Górne i durne. Na Murmań”, wyd. LTW, Łomianki 2014
Wspomnienia
Nadieżdy Druckiej, córki rosyjskiego rodu książęcego, absolwentki szkoły dla
panien w Petersburgu (Instytut Smolny), która w czasie I wojny światowej,
pracując jako pielęgniarka na froncie, poznała polskiego arystokratę o
irlandzkich korzeniach, zakochała się w nim, wyszła zań za mąż, zamieszkała we
dworze Augustówku pod Grodnem i całkowicie się spolszczyła. Po wojnie, przeżywszy
powstanie warszawskie, utraciwszy po raz kolejny cały majątek, została
tłumaczką i pisarką. W Polsce! Życiorys arcyciekawy, ale pisane to było za
czasów Gierka, więc autorka wychwala ile może nowy ustrój i sporo zataja ze swej przeszłości. Poza
tym, wkurzała mnie swym ciągłym chwaleniem się, ile to panów się w niej
kochało. Ale przeczytać można! Polecam szczególnie ciekawe historie o Witkacym
w przededniu II wojny światowej i o duchach w domu pracy twórczej w pałacu w
Oborach.
Drucka
Nadzieja, „Trzy czwarte… Wspomnienia”, wyd. LTW, Łomianki 2011
A to jest książka, z której można się
uczyć literatury kresowej – jej historia na przestrzeni dziejów. Solidny podręcznik
akademicki, uczciwa cegła naukowa. Będę studiować! Czuję, że to będzie moja
ulubiona książka!
Hadaczek Bolesław, „Historia
literatury kresowej”, wyd. Universitas, Kraków 2011
Ta pani napisała wcześniej uroczą
książkę o należącym do jej przodków dworze w Czombrowie, który miał być
prototypem dworu z „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza. I tu nadal trzyma poziom.
Są to bardzo ciekawe opowiastki o Polakach z Kresów, mniej i bardziej znanych.
Dla mnie szczególnie cenne z uwagi na opowieść o duchach we dworze na Ukrainie, której nie znałam
wcześniej. Fajnie napisane, styl gawędowy.
Puchalska Joanna, „Kresowi Sarmaci”,
wyd. Fronda, Warszawa 2015
Oj,
a ten zakup to porażka na całej linii! Gość przynudza o pięknie przyrody i
polowaniach na bagnach poleskich, coś absolutnie nie dla mnie. W życiu nie byłam na polowaniu, mięso wprawdzie
jem, ale łazić po lesie zimą, marznąć, jeść ciężki bigos, zapijany wódką? Eeee!
To nie dla mnie! Oddam w darze zaprzyjaźnionej bibliotece wojskowej. To jest
coś dla nich!
Wysłouch
Franciszek, „Opowiadania poleskie”, wyd. LTW, Łomianki 2014