Obejrzałam
nową ekranizację „Cichego Donu”, czyli serial rosyjski, który był pokazywany w
rosyjskiej telewizji na przełomie listopada i grudnia tego roku.
A
było co oglądać!
Ale
od początku!
Najpierw
o tekście i jego autorze, czy też raczej autorach.
Powieść
„Cichy Don”, a raczej historia jej powstania, sama w sobie zasługuje na film dokumentalny.
Chodzi o sporną kwestię jej autorstwa. Oficjalna wersja, podtrzymywana latami
przez radzieckich krytyków literackich, jest taka, iż napisał ją Michaił Szołochow,
prosty, niewykształcony, młody Kozak znad Donu. Wersję tę podtrzymują do dziś
spadkobiercy Szołochowa i ci, którzy odcinają kupony od jego sławy.
Druga
wersja głosi, że autorem „Cichego Donu”, a przynajmniej większej (i lepszej)
części tego utworu był syn kozackiego atamana Fiodor Kriukow (1870-1920), który
już wcześniej pisał i wydawał teksty o tematyce kozackiej. W tym sporze
większość argumentów przechyla szalę zwycięstwa na stronę Kriukowa: osobiste
doświadczenie życiowe, wykształcenie i wcześniejsza twórczość, a nawet znajomość
przedrewolucyjnej ortografii, której ślady znaleźli badacze tekstu w rzekomo „oryginalnym”
rękopisie Szołochowa. Według tej teorii, rękopis zmarłego na tyfus w wojskowym
szpitalu Kriukowa dostał się jakoś w ręce Szołochowa, a ten przepisał go i
przedstawił jako swój. Skandynawscy slawiści zrobili nawet komputerową analizę „Cichego
Donu” i wyszło im, że Szołochow w żadnym wypadku nie mógł go napisać. Świadczy
o tym także mierna jakość artystyczna innych tekstów jego autorstwa, jak np. „Zaorany
ugór”.
Teraz
o ekranizacjach.
Po
raz pierwszy „Cichy Don” został sfilmowany w 1930 roku w wersji niemej. Reżyserowali
Olga Preobrażeńska i Iwan Prawow. Główne role Grigorija Melechowa i Aksinii
Astachowej zagrali Andriej Abrikosow i Emma Cesarskaja:
Po
raz drugi powieść sfilmował Siergiej Gierasimow w 1958 roku. Grigorija i
Aksinię zagrali w nim Piotr Glebow i Elina Bystrickaja:
Trzecia
filmowa wersja zaczęła być kręcona w okolicy roku 1990, reżyserował ją Siergiej
Bondarczuk. Film (a raczej serial) powstawał w koprodukcji włosko-radzieckiej,
a potem włosko-rosyjskiej, zdjęcia kręcono na Ukrainie i w Rosji, a główne role
zagrali homoseksualny aktor angielski Rupert Everett i Amerykanka Delphine
Forest. Dialogi były po angielsku. Do tego w czasie jego kręcenia walił się
Związek Radziecki, nie było komu płacić za film, więc w trakcie montażu Włosi
skonfiskowali nakręconą taśmę filmową z powodu zaległych kredytów bankowych. Rosjanom
powiedziano, że taśma „zaginęła”. Odnalazła się dopiero 22 lata po śmierci reżysera
Bondarczuka. Rosyjska telewizyjna premiera tego serialu odbyła się w 2006 roku,
osobno została wypuszczona na DVD skrócona wersja filmowa. Okazało się, że nie
było na co czekać. Ten film to po prostu tragedia! A właściwie - parodia
słynnej powieści! Kto nie wierzy, może sobie zobaczyć na YT:
Za
czwartą wersję „Cichego Donu” wziął się reżyser Siergiej Ursulak, znany ze
znakomitego serialu „Likwidacja” o bandyckiej Odessie.
Wersja Ursulaka nakręcona
„na motywach” „Cichego Donu” jest właściwie odświeżeniem i odmłodzeniem wersji
Gierasimowa z 1958 roku. U Gierasimowa w rolach młodych Kozaków występowali
bardzo dojrzali, przeszło 40-letni aktorzy, a tu główne role zagrali młodzi,
ale doskonali aktorzy: 30-letni Jewgienij Tkaczuk i 22-letnia Polina
Czernyszowa. Tkaczuk wcześniej zasłynął rolą Miszki Japończyka w serialu
osnutym na motywach odeskich opowiadań Izaaka Babla i jest naprawdę świetnym,
dobrze zapowiadającym się rosyjskim aktorem. Do tego znakomicie jeździ konno i umie
grać w strojach historycznych. Jeszcze o nim usłyszymy!
Serial Ursulaka składa
się z 14 odcinków i jest dość dokładną adaptacją powieści. Wielkie jego walory
to znakomita gra aktorska, piękne zdjęcia, wspaniałe pejzaże i interesujący
podkład muzyczny. Na potrzeby serialu zbudowano specjalny wiejski skansen
złożony z kopii kozackich chat, zaś aktorzy grający Kozaków uczyli się nie
tylko jazdy konnej i powożenia, ale nawet dojenia krów:
Reżyser wspaniale
poprowadził nie tylko wątek miłosny, ale także niezwykle skomplikowany wątek
historyczny, opowiadający o losach Melechowa i całej kozackiej stanicy w czasie
I wojny światowej, walk Dońskiej Armii (Białych) z bolszewikami w 1918 roku i późniejszego
powstania dońskich Kozaków ze stanicy Wioszeńskiej (to ona właśnie była prototypem
powieściowej Stanicy Tatarskiej). Nie ukrywam, że podczas oglądania sprawdzałam
pewne fakty w sieci, np. było dla mnie zagadką, dlaczego w czasie walk Białych
z Czerwonymi Melechow nosi wojskową czapkę z biało-czerwonym otokiem. Okazało
się, że biało-czerwone wstęgi były wówczas symbolem rosyjskiej Armii
Ochotniczej walczącej z bolszewikami.
Cały
14-odcinkowy serial obejrzałam w krótkim czasie, po parę odcinków za jednym
razem. Wszystko mi się podobało, za wyjątkiem pewnych utrudnień w sferze
dialogów. Mianowicie, aktorzy nie mówią czystym rosyjskim, ale regionalnym dialektem
z południa Rosji, które – jeśli zna się rosyjski – można od biedy zrozumieć,
ale nie zawsze. Na szczęście, dialogi w tym filmie nie odgrywają wielkiej roli,
tak więc, niewiele to przeszkadzało w oglądaniu.
No,
tak – mnie się podobało, a rosyjscy widzowie marudzą i narzekają. W licznych
komentarzach umieszczonych na YT pod kolejnymi odcinkami serialu piszą, że nie
podobało im się to, czy tamto. Spotkałam nawet poważne dyskusje na temat, w
jaki sposób Aksinia powinna nabierać wodę z rzeki i czy te wiadra, które niosła
do domu na pewno były pełne wody czy też nie. Jedni piszą, że Kozaczki
nabierały wodę stojąc po kolana w rzece, inni – że nabierały wodę z pomostu.
Mam
wrażenie, że niektórzy rosyjscy widzowie przez prawie 60 lat tak się przyzwyczaili
do starej wersji Gierasimowa, że nowy serial nie ma u nich szans. Ja nie mam
takich obciążeń. Film Gierasimowa widziałam ze dwa razy w życiu i słabo go
pamiętam. Prócz tego, że ogólnie był niezły. Powieść „Cichy Don” także czytałam
dość dawno, a do tego z trudnością, bo książka miała bardzo niewyraźny druk,
tak że wiele opuszczałam. Poza tym, nie mogłam połapać się w tych wszystkich
wojnach, bo powieść nie posiadała porządnych przypisów, a Internetu jeszcze nie
było. Przydałoby się u nas przyzwoite, krytyczne wydanie „Cichego Donu”, takie
na poziomie Biblioteki Narodowej. Bo to jest naprawdę dobra powieść, nieważne
już, kto ją napisał: Szołochow czy Kriukow.
„Cichy Don” (serial), reż. Siergiej Ursulak, Rosja 2015