Znacie
to uczucie, kiedy specjalnie przeciąga się lekturę jakiejś książki, by dłużej
przebywać w świecie stworzonym przez jej autora?
No
właśnie, tak czułam się, czytając wspomnienia z młodości Joanny Schopenhauer,
matki słynnego niemieckiego filozofa Artura Schopenhauera. Im bliżej końca, tym
czytałam wolniej i tym częściej zaglądałam powtórnie na początkowe karty tej
książki, by wszystko dobrze zapamiętać.
Joanna Schopenhauer,
autorka „Gdańskich wspomnień młodości” (oryginalny tytuł niemiecki to „Jugendeleben
und Wanderbilder”, czyli „Młode lata i obrazki z podróży”), to już nieco
zapomniana, a warta odkurzenia postać związana ze starym Gdańskiem. Jej
pamiętnik ma charakter literacki i był pisany wiele lat po opuszczeniu
rodzinnego miasta.
Przyszła na świat w
1766 roku w Gdańsku przy ulicy Świętego Ducha 81 (na zdjęciu powyżej) w
kamienicy znanej dzisiaj jako „dom pod żółwiem” jako najstarsza z czterech córek
kupca Christiana Trosienera i jego żony Elżbiety z domu Lehmann. Dom ten
położony jest w bliskim sąsiedztwie ogromnej, gotyckiej Bazyliki Najświętszej
Panny Marii, która dla Joanny była po prostu „kościołem parafialnym”.
W tamtym czasie Gdańsk
należał jeszcze do Polski i cieszył się specjalnymi uprawnieniami handlowymi. Kupcom
gdańskim żyło się bardzo dobrze, dorabiali się wielkich majątków. Joanna z
sympatią pisze o czasach, kiedy była poddaną polskiego króla. Wspomina, że jej
pierwszym językiem nie była niemiecki, ale polski, gdyż w tej właśnie mowie
rozmawiała z nią jej niania Kasia, wdowa w średnim wieku spod Torunia. Ojciec
wychowywał ją według ówczesnej pedagogiki, która głosiła, że im trudniejszego
języka nauczy się dziecko w młodości, tym łatwiej będzie mu artykułować dźwięki
w innych językach. Z sympatią pisze także Joanna o polskich flisakach, zwanych
w Gdańsku „Szymkami”, którzy masowo przypływali z towarami do tego handlowego
miasta, a także o polskiej szlachcie, która przybywała tu w interesach.
Osiemnastowieczny
Gdańsk tętnił życiem i był pełen przybyszów z innych stron: ze Szkocji (jeden
ze Szkotów nazwiskiem Jamieson był sąsiadem rodziców Schopenhauerów i nauczył
ją języka angielskiego), z Rosji (kupcy i dyplomaci), z Francji i ze
Skandynawii.
Joanna zaczyna historię
swojego życia od opisu własnej rodziny, ulicy (pięknie pisze o gdańskich
przedprożach i o tym, jak właśnie tam w porze letniej toczyło się życie towarzyskie)
i swojej edukacji, która rozpoczęła się od uczęszczania do położonej parę domów
dalej szkółki prowadzonej przez matkę słynnego gdańskiego malarza i rytownika
Daniela Chodowieckiego. Później kształciła się w elitarnej placówce prowadzonej
w mieście przez francuską damę, która wcześniej pracowała jako wychowawczyni
szwedzkiej księżniczki. Joanna miała bardzo otwarty umysł i chęć do nauki. Z
ochotą uczyła się języków obcych, rysunku (miała marzenie, by pojechać do
Berlina na naukę do Chodowieckiego, ale została wyśmiana przez ojca),
astronomii, filozofii, nauk przyrodniczych i robótek ręcznych. Jej ojciec był człowiekiem
nowoczesnym (jak na owe czasy) i nie żałował pieniędzy na edukację córek, a nawet
z odwagą poddał je pewnemu eksperymentowi, to szczepieniu przeciwko ospie
prawdziwej.
W wieku 18 lat Joanna wyszła
za mąż za starszego o 20 lat kupca Heinricha Florisa Schopenhauera, który
mieszkał także przy ulicy Świętego Ducha po sąsiedzku (numer ulicy obecnie 47,
dawniej 114). Mąż kupił jej piękną posiadłość letnią, czyli pałac z ogrodem w
Oliwie (dzisiaj ulica Polanki 122/123) i krótko po ślubie zabrał w podróż po
Europie. Był to czas, kiedy skończyło się polskie panowanie w Gdańsku i bogaci
kupcy woleli wyjechać niż żyć pod rządami nielubianych Prusaków, którzy utrudniali im swobodę handlu. Schopenhauer wyjechał, by
rozejrzeć się za nowym miejscem do mieszkania i prowadzenia interesów.
Zwiedzili Niemcy,
Francję i Anglię, skąd Joanna wyjechała w zaawansowanej ciąży. W 1788 roku
urodziła syna Artura. Później pogorszyła się sytuacja majątkowa jej rodziców. Opuścili
oni Gdańsk, by wziąć w dzierżawę należący do miasta majątek ziemski w
Sztutowie. Tam Joanna natrafiła na starego sługę, który pamiętał wizytę w tym
domu cara rosyjskiego Pawła I z żoną Katarzyną i spisała jego opowieść o tym,
jak to w srogą zimę ogrzewano pokój dla cara za pomocą beczek z płonącym
spirytusem. Pamiętnik Joanny kończy się latem 1789 roku opisem rewolucji
francuskiej, o której czytała w dochodzących do Gdańska gazetach.
Zaletą tych wspomnień
jest barwny język i ogromna spostrzegawczość autorki, a także wielka dbałość o
szczegóły obyczajowe. Dzięki niej poznajemy życie codzienne dawnego Gdańska,
czytamy o ludziach, domach, strojach, potrawach, życiu towarzyskim. Joanna ma
bystry umysł, cięty dowcip i wielkie zdolności narracyjne sprawiające, że w jej
towarzystwie czytelnik nigdy się nie nudzi.
„Gdańskie wspomnienia młodości”
to jedyna przetłumaczona na polski książka tej autorki. Prócz tego pozostawiła
wiele innych tekstów, w tym powieści, opowiadań, wierszy i opisów podróży. Po
wyjeździe z Gdańska zamieszkała z mężem w Hamburgu, gdzie urodziła się jej
córka Adela. Po dziwnej śmierci męża (niby zginął w wypadku, ale podejrzewano,
że to samobójstwo spowodowane depresją) osiadła w Weimarze, gdzie prowadziła
salon towarzyski. Obracała się w kręgu literatów i artystów. Zmarła w 1838 roku
w Jenie.
Jej wspomnienia w
oryginale są dostępne tutaj:
Schopenhauer
Joanna, „Gdańskie wspomnienia młodości”, tłum. Tadeusz Kuszyński, wyd.
Ossolineum, Wrocław 1959
Bardzo sobie cenię wspomnienia Schopenhauer, najlepiej oglądać jej Gdańsk "oczami" Daniela Chodowieckiego z jego dziennika podróży do Gdańska. Jest tam tez ilustracja szkoły jaką prowadziła matka Chodowieckiego dla dzieci i do której uczęszczała mała Joanna.
OdpowiedzUsuńDzięki za trafną uwagę!
UsuńW tych moich zachwytach zapomniałam o Chodowieckim! Faktycznie, w tym wydaniu, jakie czytałam, były zamieszczone ilustracje Chodowieckiego! Wspaniałe, klimatyczne obrazki starego Gdańska.