Z
założenia miała to być historia Rosjan na terenie Polski w okresie zaborów. Niestety,
książka ta ma ogromne luki tematyczne. Problematyka historii polsko-rosyjskiej
została w niej potraktowana bardzo wybiórczo.
Jest
to praca niepełna, gdyż autorka zwyczajnie pominęła powszechnie znane postaci i
wątki historii polsko-rosyjskiej. Plusy są takie, że – choć jest to książka naukowa,
z przypisami i bibliografią, to nadaje się po prostu DO CZYTANIA!
Historia
pobytu Rosjan w Polsce zaczyna się właściwie jeszcze przed zaborami (Nikołaj Repnin),
ale naprawdę Rosjanie zaczęli u nas panować i mieszkać po wojnach napoleońskich,
kiedy Polska stała się częścią imperium rosyjskiego. Z naszą historią nierozerwalnie
związani są car Aleksander I Romanow (jednocześnie król Polski od 1815 roku)
oraz jego bracia Konstanty i Mikołaj. Aleksander I przyjaźnił się z Adamem
Jerzym Czartoryskim (synem Adama Czartoryskiego i Izabeli z Flemingów
Czartoryskiej) i miał słabość do Polaków, o co zazdrośni byli Rosjanie. Jego
brat Konstanty ożenił się z Polką, Joanną Grudzińską, słynną księżną łowicką. Aleksander
i Konstanty są bohaterami pierwszych rozdziałów książki Violetty Wiernickiej.
Później
czytamy o losach dekabrysty Michaiła Łunina, tragicznie zakochanego w córce
Anny z Tyszkiewiczów Potockiej-Wąsowiczowej, o Warszawie pod rządami Rosjan w
latach 1813-1915 i jednym z najlepszych prezydentów naszej stolicy, Sokratesie
Starynkiewiczu. To jego zasługą są m. in. warszawskie filtry, wodociągi i kanalizacja.
Autorka
pisze o wakacyjnych carskich rezydencjach w Polsce (Spała i Białowieża), o
cerkwiach prawosławnych powstałych w naszym kraju i rosyjskich garnizonach
wojskowych. Opisuje miasta takie jak Łódź i Kalisz, które swój dziewiętnastowieczny
rozkwit zawdzięczają Rosjanom. Przedstawia życie prywatne i rodzinne Rosjan w
Polsce, przypomina m. in. warszawskie dzieje rodziny Puszkinów oraz pobyt w
międzywojennej Polsce rosyjskich artystów i wolnomyślicieli (Zinaida Gippius, Dymitr
Mereżkowski). Opisuje też związki z Polską generała Antona Denikina, który urodził
się we Włocławku jako syn zubożałej polskiej szlachcianki i emerytowanego
carskiego wojskowego. Relacjonuje również pobyt w Polsce Carla Gustafa
Mannerheima, który służył w Kaliszu i Warszawie jako carski oficer.
Książka
jest interesująca w lekturze. Przedstawia wiele postaci i wydarzeń, które nie
są powszechnie znane w naszym kraju, co wynika z długoletniej polskiej tradycji
przedstawiania Rosjan tylko i wyłącznie jako ciemiężycieli narodu polskiego, z
którymi nasi przodkowie walczyli w powstaniach listopadowym i styczniowym. Wiernicka
uzupełnia ten obraz o Rosjan – administratorów terenów Polskich i Rosjan –
żołnierzy, służących w tutejszych garnizonach.
A
teraz minusy…
„Rosjanie
w Polsce” to praca naprawdę atrakcyjna poznawczo i rozległa tematycznie, ale
zabrakło mi tu paru nazwisk niezwykle ważnych dla historii stosunków polsko-rosyjskich.
Pierwszy
z wielkich nieobecnych w tej książce to całkowicie niedostrzeżony przez
Violettę Wiernicką słynny senator Nikołaj Nowosilcow, postać wieloznaczna,
wspominana z szacunkiem przez Rosjan, a u nas mająca opinię groźnego Polakożercy.
Chciałoby się poczytać, co dzisiaj nauka polska sądzi o tym człowieku, bliskim
współpracowniku cara Aleksandra I, który rozpoczął proces Filomatów i
Filaretów, i skazał na więzienie i wygnanie dużą liczbę młodych Polaków z
Wileńszczyzny.
Chciałoby
się poczytać na temat polskiego poety romantycznego Gustawa Ehrenberga (naturalny syn
cara Aleksandra I i Polki, Heleny Rautenstrauchowej). Jego los zasługuje na
przypomnienie głównie z powodu pewnej ironii: oto carski potomek został
członkiem Stowrzyszenia Ludu Polskiego, wystąpił przeciwko carskiej władzy i
został skazany przez swego stryja Mikołaja I na karę śmierci, zamienioną potem
na wieloletnie zesłanie. To właśnie Gustaw Ehrenberg jest autorem znanej
rewolucyjnej pieśni „Gdy naród do boju wystąpił z orężem” z pamiętnym refrenem
zaczynającym się od słów „O, cześć wam, panowie magnaci!”.
Wiernicka
pisze wprawdzie o przyjaźni cara Aleksandra I i polskiego księcia Adama
Czartoryskiego, ale pomija całkowicie aspekt romansu księcia z żoną Aleksandra
i to, że książę był ojcem jednego z dzieci carycy. Można o tym przeczytać w
znanej książce Gabrieli Pauszer-Klonowskiej „Pani na Puławach” (biografia Izabeli
Czartoryskiej).
W
książce brakuje małej choćby wzmianki na temat jednej z najsłynniejszych afer
kryminalnych XIX wieku. Chodzi o tragicznie zakończony romans pomiędzy
warszawską aktorką Marią Wisnowską i rosyjskim oficerem Aleksandrem Barteniewem,
o czym traktuje książka „Maria Wisnowska” Agaty Tuszyńskiej.
Autorka zamknęła również oczy na słynną sprawę
carskiego oficera Miasojedowa oskarżonego w czasie I wojny światowej o
szpiegostwo na rzecz Niemiec, którego rozprawa odbywała się w Warszawie.
Miasojedow został stracony w warszawskiej Cytadeli. Opowiada o tym książka
Józefa Mackiewicza „Sprawa Miasojedowa”.
Zaś
jeśli chodzi o polskie budowle związane z Rosjanami, to nie znalazłam w pracy
Wiernickiej informacji na temat zbudowanego na wzór pałacu dworca kolejowego w
Aleksandrowie Kujawskim, gdzie we wrześniu 1879 roku odbyło się spotkanie cara Aleksandra II i cesarza Wilhelma I. Sama
miejscowość Aleksandrów otrzymała nazwę na część cara i nosi ją do tej pory.
Wcześniej nazywała się Białe Błota.
Z
ciekawostek pominiętych przez Wiernicką: warto pamiętać, że białą Rosjanką była
m. in. księżna Lidia Lwow-Eberle, członkini AK, sanitariuszka w oddziale
Łupaszki (Zygmunt Szyndzielarz) i jego kochanka.
Związki
polsko-rosyjskie zawsze bardzo mnie interesowały. Śledziłam je od dawna. W
mojej rodzinie zachowała się pamięć o tym, że kiedyś, dawno temu, byliśmy
poddanymi rosyjskiego cara. Mam pisany przedrewolucyjną cyrylicą, pochodzący z
końca XIX wieku, odpis metryki mojej
babci urodzonej w okolicy Lipna. Jeden z moich stryjecznych pradziadków walczył
jako carski żołnierz w Mandżurii w wojnie rosyjsko-japońskiej w 1905 roku.
Kiedy wrócił z tej wojny opowiadał o krwawych potyczkach z Japończykami, którzy
znienacka wyskakiwali zza sopek „z taaaaakimi nożami”. W rodzinie przekazywana
jest informacja o tym, że niedaleko domu moich dziadków pod Toruniem był
zachodni koniec imperium rosyjskiego. W okresie międzywojennym stał tam jeszcze
stary słup graniczny oddzielający terytorium Rosji i Prus.
W
moim rodzinnym mieście Bydgoszczy w okresie międzywojennym była liczna kolonia
emigrantów z carskiej Rosji (mieszkał tam przez jakiś czas baron kurlandzki, a
jednocześnie polski pisarz Józef Weysenhoff). Na studiach przyjaźniłam się z
wnuczką jednej z mieszkających w moim mieście białych Rosjanek i ta przyjaźń
właśnie wpłynęła znacząco na moje zainteresowanie Rosją i rosyjską kulturą. Do
dzisiaj pamiętam półki w salonie mojej koleżanki wypełnione od podłogi do
sufitu książkami z rosyjską klasyką.
Zdarzało
się mi podróżować w poszukiwaniu śladów Rosjan w Polsce. Zwiedziłam zapuszczony,
ale wciąż piękny dworzec w Aleksandrowie Kujawskim, gdzie oglądałam ślady dawnej świetności.
Dzisiaj powiatowe miasteczko Aleksandrów pamięta tamto zdarzenie i buduje wokół
niego swój „produkt turystyczny”. Na pamiątkę dziewiętnastowiecznego spotkania
władców Rosji i Prus odbywają się tam od niedawna imprezy kulturalne. Władze
miasta starają się też, by ten, jeden z najpiękniejszych w Europie dworców
kolejowych, choć trochę odzyskał dawną świetność.
Byłam
również w Białowieży, o której pisze Violetta Wiernicka. Niestety, tam ślady po
carach Rosji zostały świadomie zatarte przez komunistów. Piękny pałac, w którym
rodzina carska po raz ostatni odpoczywała w 1912 r. został zburzony na początku
lat 1950. Postawiono na jego miejscu modernistyczny koszmarek, w którym mieści
się dyrekcja parku narodowego, muzeum przyrodnicze oraz restauracja. Prócz
tego, Białowieży pozostało jeszcze kilka starych domów pamiętających Mikołaja
II.
Generalnie jednak, kupić tę książkę warto, bo to pierwsza praca naukowa na temat Rosjan w Polsce. Najtaniej jest w Arosie, bo tylko 23 złote.
Wiernicka
Violetta, „Rosjanie w Polsce. Czas zaborów 1795 - 1915”, wyd. Bellona,
Warszawa 2015
Mam tę pozycję na oku już od jakiegoś czasu, więc cieszy mnie, że jest w miarę rzetelna. No i pozostaję pod wrażeniem wiedzy autorki bloga, kilka interesujących faktów z tej notki zdecydowanie wyniosłam, za co dziękuję. :)
OdpowiedzUsuńJa też dziękuję za wizytę i miły komentarz.
UsuńNo, lubię tych Ruskich po prostu! Mimo obecnie niesprzyjających wiatrów ;)
Z chęcią przeczytam. Temat-rzeka... O związkach cara Aleksandra I z Polakami pisałam troszkę w "Księżnej Dominikowej", bo główna bohaterka była carską przyjaciółką, a jej trzeci mąż to generał Czernyszew. Gdy Aleksander przyjeżdżał do Warszawy nie urządzała wystawnych przyjęć lecz podejmowała cara... kapustą! A car i tak był zachwycony, bo księżna była jego faworytką.
OdpowiedzUsuńZ chęcią uzupełnię wiedzę z książki Wiernickiej.
Jakie masz ciekawe wspomnienia rodzinne! Warte spisania :) Stryjeczny pradziadek jako carski żołnierz w Mandżurii... to historia!
No właśnie, coś mi sie tak kołatało w głowie, że księżna Dominikowa miała jakieś związki z carskim dworem ;)))
UsuńA wspomnienia rodzinne się piszą! To wspomnienia mojej mamy, cioci, wujków i trochę tez moje.
A jeśli chodzi o tematykę polsko-rosyjską to wyszła książka prof Chwalby "Polacy w służbie Moskali". Też można by przeczytać, nie?
UsuńO to: lubimyczytac.pl/ksiazka/239444/polacy-w-sluzbie-moskali