Translate

środa, 8 kwietnia 2015

„System polityczny, prawo i konstytucja Królestwa Polskiego 1815-1830. W przededniu dwusetnej rocznicy powstania unii rosyjsko-polskiej”, red. Lech Mażewski



Ta książka to owoc konferencji naukowej pod nazwą „System polityczny, prawa i konstytucja Królestwa Polskiego w latach 1815-1830” zorganizowanej w 2013 roku przez Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warmińskiego z okazji zbliżającej się 200-setnej rocznicy powstania Królestwa Polskiego.

Autorzy zamieszczonych tu prac (w większości historycy prawa) idą pod prąd ideom obowiązującym dotychczas w polskiej historiografii i historii literatury polskiej. Lech Mażewski, redaktor całości, napisał we wstępie, że organizatorzy konferencji chcieli po raz kolejny pokazać, jak bardzo mylił się Ryszard Przybylski, pisząc  w swej fundamentalnej pracy „Klasycyzm, czyli prawdziwy koniec Królestwa Polskiego” o Królestwie Polskim w latach 185-1830, że : „Funkcjonowanie tego państewka obliczone było na powolny rozkład i deprawację moralną Polaków”. 

Tak się składa, że znam książkę Przybylskiego, bo się z niej uczyłam do egzaminów na polonistyce. Dlatego też z dużym zainteresowaniem zabrałam się za lekturę tej pozycji, której autorzy chcą podjąć dyskusję z Przybylskim. Czytamy w niej, że mieszkańcy Królestwa Polskiego nie byli wcale w złej sytuacji prawnej, zwłaszcza w porównaniu z Rosjanami. Mieli bowiem wszystkie wewnętrzne uprawnienia państwowe, własne władze, wojsko, a nawet swój sejm (którego w tym czasie nie posiadali mieszkańcy Rosji). Pomysł unii rosyjsko-polskiej spotkał się w tym czasie nie tylko z krytyką, ale nawet z pochwałami niektórych przedstawicieli społeczeństwa polskiego. 

Pochwalał ją m. in. Stanisław Staszic (o tym w tekście Wojciecha Turka), który w swych „Myślach o równowadze politycznej w Europie” (mowa wygłoszona w 1815 roku na posiedzeniu Towarzystwa Przyjaciół Nauk) optował nawet za powstaniem wielkiej unii słowiańskiej zdolnej do zdominowania państw zachodniej Europy. Zdaniem Staszica, Słowianie mogli zjednoczyć się w ramach Cesarstwa Rosyjskiego, a następstwem tego miała być „zrzeszona Europa” i trwały pokój na kontynencie. Warszawa zaś, w jego mniemaniu, przez swoje położenie geograficzne i polityczne mogłaby być trzecią, a może nawet główną stolicą tego słowiańskiego imperium. Staszic mówił dość mściwie o państwach zachodnich: „Tu (w Warszawie) rozstrzygną się losy Europy zachodniej. Pozwoliła na rozbiór Polski, musi służyć mocniejszemu, zaniedbała mieć z Polaków sprzymierzeńców, będzie miała za wcielonych w Słowiańszczyznę panów. Kostka jest już rzucona. Spajajmy się z Rosją i oświecajmy się, bierzmy od niej potęgę, ona niech od nas bierze oświecenie.” Prorosyjskie poglądy miał w tym czasie również inny znany polski pisarz Kajetan Koźmian (o tym w tekście Jacka Bartyzela). 

Czytamy, jak Lech Mażewski pisze o Królestwie Polskim niezwykle optymistycznie, wiążąc niezwykłe nadzieje z jego utraconym, a może niewykorzystanym potencjałem: „…cokolwiek byśmy nie myśleli o tym, to trwanie państwa rosyjsko-polskiego musiałoby doprowadzić do dekompozycji istniejącego ładu europejskiego. Przede wszystkim nastąpiłoby szybsze przyłączenie zaboru pruskiego i austriackiego do nowego państwa. W następnej kolejności w jego obrębie mogliby znaleźć się Czesi, a po nich inne narody słowiańskie korony węgierskiej. Skutki tych zmian odczuliby przede wszystkim Niemcy.  Na zachodzie Francja, korzystając z trwałego osłabienia Prus, ustanowiłaby pewnie granicę na Renie, zaś Dania utrzymałaby swoje niemieckie księstwa. W dalszej kolejności państwo rosyjsko-polskie zepchnęłoby żywioł niemiecki za Odrę i wspólnie z Francją nie dopuściło do zjednoczenia Niemiec. Na południu podobny do Niemiec los czekałby imperium tureckie. Po wyzwoleniu narodów słowiańskich spod panowania Turków i zdobyciu Konstantynopola przez Rosję – Turcja zostałaby wyparta z Europy. W ten sposób hegemon euroazjatycki posiadałby cztery miasta stołeczne: Petersburg, Moskwę, Warszawę i Konstantynopol.”

Nie sposób uznać, że to wizja bardzo piękna, wręcz kusząca, jednak, niestety, całkowicie utopijna w sensie politycznym i mentalnym. Bo ci wredni buntowniczy Polacy, zamiast cieszyć się z tego, co car im daje w sensie prawnym, nie docenili jego „dobroci” i zaraz zaczęli spiskować i robić powstania, najpierw listopadowe, potem styczniowe. Nie wzięli pod uwagę tego, co piszą autorzy innych artykułów zamieszczonych w tym tomie - jako to np., że na początku wieku XIX Polacy dostali ogromne uprawnienia, a na końcu tegoż wieku uprawnień mieli mniej, zaś odwrotną drogę przeszli Finowie, którzy na początku wieku XIX nie mieli prawie nic, a na końcu tegoż wieku zyskali nawet pewną autonomię prawną. Anarchistyczni Polacy nie chcieli także iść drogą wytyczoną przez bałtyjskich Niemców i robić karier w rosyjskiej rzeczywistości. Choć, część Polaków, jednak te kariery w Sankt Petersburgu robiła. 

Interesujący wydał mi się tekst Piotra Żywieckiego, w którym autor porównał ustrój prawny Królestwa Polskiego (pod zaborem rosyjskim) z ustrojem prawnym Księstwa Poznańskiego (pod zaborem pruskim). Wniosek jest taki, że w latach 1815-1830 w sensie prawnym istniało jeszcze państwo polskie, całkowicie odrębne od Cesarstwa Rosyjskiego, natomiast Księstwo Poznańskie było tylko jedną z prowincji innego państwa, czyli Królestwa Prus. Takie postanowienia wynikały bowiem z traktatów zawartych przez Rosję, Prusy i Austrię w 1815 roku, a później potwierdzonych w „Akcie końcowym” kongresu wiedeńskiego. 

Podsumowując:

Jest to wprawdzie książka z gatunku „cegła”, ale „cegła” dość przydatna, przeznaczona nie tylko dla prawników, ale także dla historyków i polonistów. Zawarte w niej tezy prowokują do dalszych poszukiwań. Rzucają np. zupełnie nowe światło na najważniejsze teksty polskich romantyków, zwłaszcza Adama Mickiewicza (III część „Dziadów”) i Juliusza Słowackiego („Kordian”), jak również utwory pisarzy późniejszej epoki (nowele Henryka Sienkiewicza czy powieści historyczne Wacława Gąsiorowskiego).  

Jednak z drugiej strony, jest to praca dość trudna w lekturze, zwłaszcza dla laika (nie-prawnika). Mam wrażenie, że niektórym tekstom dobrze by zrobiło, gdyby zostały napisane nieco lżejszym stylem, a do tego ukraszone jakąś barwną anegdotą historyczną, zaczerpniętą chociażby z pamiętników Anny z Tyszkiewiczów Potockiej-Wąsowiczowej, która dokładnie opisuje tę epokę i najważniejsze jej osobistości, w tym cara Aleksandra I, jego brata Konstantego i namiestnika Józefa Zajączka.  Mam wrażenie, że dzisiaj naukowcy (nawet prawnicy) nie mają już obowiązku pisać długo, drętwo i nudno, powinni raczej pisać krótko, ciekawie i „dla ludzi”.  

Nie obraziłabym się także, gdyby książka miała większy i wyraźniejszy druk, bo od tego, co jest, oczy mnie rozbolały. 

Mażewski Lech, redakcja, „System polityczny, prawo i konstytucja Królestwa Polskiego 1815-1830. W przededniu dwusetnej rocznicy powstania unii rosyjsko-polskiej”, wyd. von borowiecky, Radzymin 2013

2 komentarze:

  1. Dobrze, że napisałaś o tej książce, będę mieć na uwadze. Tym bardziej, że XIX stulecie wciąż w orbicie mych zainteresowań...
    Temat na pewno nie dla każdego, ale to wiedza przydatna niejednokrotnie, gdy "osadza się" bohatera w epoce i chce się zrozumieć czasy, w których żył. Jeśli jeszcze książka zaopatrzona jest w indeks nazwisk, który ułatwi poszukiwanie konkretnych osób, to na pewno będzie przydatna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest chyba w ogóle pierwsza taka publikacja o systemie prawnym Królestwa Polskiego. Tam jest wiele takich szczegółów prawnych, które mogą się przydać, jeśli ktoś pisze o ludziach żyjących w tamtych czasach. Np jest artykuł o systemie emerytalnym w Król. Polskim. Bardzo ciekawy.
      Przy kazdym artykule jest bibliografia i przypisy, a na końcu indeks osobowy. Może Ci się przydać :)))

      Usuń