Translate

czwartek, 9 kwietnia 2015

Izabela Czajka-Stachowicz, „Nigdy nie wyjdę za mąż”


Kiedy byłam piękna i młoda, to miałam takie powodzenie, że wszyscy za mną szaleli, a ja i tak najbardziej kochałam mojego tatusia – tak można by streścić zabawne i nieco mitomańskie wspomnienia Izabeli Czajki-Stachowicz, jednej z legendarnych postaci polskiego Dwudziestolecia. 

Pamiętacie demoniczną, nienasyconą erotycznie Helę Bertz, córkę żydowskiego przemysłowca z „Pożegnania jesieni” Witkacego? To właśnie Izabela Czajka-Stachowicz, z domu Izabela (Bella) Schwartz była jej prototypem. A panna Leopard ze „Wspólnego pokoju” Zbigniewa Uniłowskiego? To także Bella Schwartz, a raczej (w tym okresie) Bella Hertz (jej pierwszym mężem był Aleksander Hertz, znany później jako mason i socjalista). Arkady Fiedler opisał jak w latach 1930. płynął w towarzystwie Belli „Batorym” i wspólnie z nią oraz z Melchiorem Wańkowiczem wybrali się na zwiedzanie dzielnicy burdeli w Maroko, bo Bella strasznie interesowała się seksem.

Ojciec Belli to Wilhelm Schwartz, pochodzący ze starego rabinackiego rodu.  Był – jak u Witkacego – bogatym żydowskim przemysłowcem (i prototypem Belzebuba w „Pożegnaniu jesieni”). Natomiast matka Belli była Polką. Na początku XX wieku Bella przyjaźniła się nie tylko z Witkacym, ale z całą ówczesną warszawską, berlińską i paryską bohemą. Znała „wszystkich” ludzi ważnych dla sztuki, to znaczy tych, których wypadało znać. Znała Władysława Broniewskiego, Juliana Tuwima, Jarosława Iwaszkiewicza, Brunona Jasińskiego, Franza Fischera, Ilię Ehrenburga, Miesa van der Rohe, Chaima Soutina. Przyjaźniła się ze skamandrytami i przedstawicielami awangardy, a nawet z żydowskimi komunistami, z których niektórzy to byli po prostu jej kuzyni ze strony ojca. Część  jej żydowskiej rodziny zajmowała się bowiem robieniem kapitału, a druga część – robiła bolszewicką rewolucję.  

Żywot miała bujny, zwłaszcza jeśli chodzi o mężczyzn. Ilość jej małżeństw i romansów jest po prostu niepoliczalna! Z pierwszym mężem Bella rozwiodła się, potem, na początku lat 1920. wyjechała na studia do Berlina wraz z siostrą Ewą. I właśnie o tym, berlińskim okresie jej życia, opowiada książka „Nigdy nie wyjdę za mąż”. Bella opisuje w niej swoje studia, romanse i odkrycie orgazmu. Wśród jej adoratorów i kochanków są: chiński student, który chce pojąć ją za żonę, węgierski malarz Robert Bereny, południowoamerykański milioner i paru innych. 

Bella przyjmuje męskie hołdy jako coś oczywistego, ale jedynym mężczyzną, z którym czuje się naprawdę związana, jest jej ojciec, Wilhelm Schwartz. Niestety, ojciec wpada na pomysł, by wydać ją kolejny raz za mąż, za bardzo bogatego, ale brzydkiego, niskiego i łysego dziedzica jakiegoś żydowskiego rodu (mieli 26 kamienic w samej Warszawie!). Bella zgadza się, ale pod warunkiem, że to jej tatuś będzie z nim sypiał, a nie ona. Oczywiście, tatuś obraża się, a Bella musi dalej radzić sobie sama – ale już bez tatusiowych pieniędzy. Ucieka z domu i jedzie do Paryża, gdzie zaczyna nowe życie. 

Bella napisała kilka książek wspomnieniowych, w których – mocno fantazjując -  opisywała kolejne etapy swej bujnej biografii. Pierwsza z nich „Król Węży i Salamanadra” poświęcona jest ukochanemu ojcu, dalej jest „Córka czarownicy na huśtawce”, „Małżeństwo po raz pierwszy”, „Lecę w świat”, „Moja wielka miłość” (o Franzu Fiszerze) i „Dubo… dubo… dubonet”. Książki te powstały już po drugiej wojnie światowej. Bella była wtedy kobietą po przejściach. W okresie międzywojennym wyszła jeszcze raz za mąż za zamożnego żydowskiego adwokata Jerzege Gelbarda, w czasie wojny była w getcie, uciekła stamtąd, w końcu uratowali ją polscy chłopi z Lubelskiego, co opisała w książce „Ocalił mnie kowal”. Później była w partyzantce AL, gdzie używała pseudonimu Stefania Czajka. I tak już została przy tej Czajce (ponieważ wstąpiła wtedy do MO i chodziła w mundurze i z pistoletem, nazywano ją CzerezwyCZAJKĄ), póki nie wyszła kolejny raz za mąż za niejakiego Stachowicza. 


Dzisiaj nazwisko Czajki-Stachowicz niewiele już mówi komukolwiek. Kiedyś było inaczej. Jej nieco koloryzowane wspomnienia były hitem czytelniczym w PRL-u. Pamiętam, że książki Czajki-Stachowicz w latach 1970. były w bibliotekach NA ZAPISY!!!  Czytała je moja matka, a także matki moich koleżanek. Jej barwna narracja wprowadzała inny, kolorowy świat, w szarzyznę tamtej Polski. Później długo nie były wznawiane, aż w końcu wydało je wydawnictwo W. A. B., jednak z adnotacją, że zobowiązują się do wypłacenia honorarium ewentualnym spadkobiercom Czajki-Stachowicz, jeśli tacy się do nich zgłoszą. Być może jest szansa na wydobycie Belli z zapomnienia, bowiem, parę lat temu Paulina Sołowianiuk wydała książkę biograficzną poświęconą Czajce-Stachowicz pt. „Ta piękna mitomanka”. 

 Piękna, inteligentna, wykształcona i bogata mitomanka – tak zapamiętali ją współcześni. Pisała jędrnym, barwnym i dowcipnym stylem. Nie wiadomo, co w jej wspomnieniach jest prawdą, a co zmyśleniem, niemniej czyta się to doskonale. 

A jej książki są teraz w Empiku przecenione i można je kupić za 4 czy 5 złotych. Kupujcie, bo warto!

Czajka-Stachowicz Izabela, „Nigdy nie wyjdę za mąż”, wyd. W. A.B., Warszawa 2012



A tu jeszcze o Czajce:

Czajka i jej synkowie - Antoni Marianowicz

 Izabela Czajka-Stachowicz: Urodziłam się nienażarta

 Ta piękna mitomanka: O Izabeli Czajce-Stachowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz