Translate

wtorek, 14 kwietnia 2015

Bardzo dobry ruski serial „Cziornyj woron” (Чёрный ворон - телесериал)



Choruję już od 3 tygodni i w tym czasie zdążyłam zaliczyć 66-odcinkowy wspaniały ruski serial „Cziornyj woron” (Чёрный ворон телесериал). 

W połowie marca zrobiło się cieplej, poczułam wiosnę, wyletniłam się, przestałam nosić czapkę. No i to był błąd! Załatwiłam się na cacy! Złapałam klasyczne przeziębienie, takie jak w czasach szkolnych. Katar na całego. Zatoki zawalone. Leje mi się z nosa, uszu, oczu i gardła. Ciężko to przetrzymać, oj, ciężko! W tym stanie przeczytałam wszystkie zaległe książki o Rosji (z biblioteki i własne), no i obejrzałam strasznie długi, ale niezwykle interesujący i trzymający w napięciu serial „Cziornyj woron” nakręcony według cyklu książek Dymitra Weresowa. Autor napisał ich dość dużo, na początku wpisu dałam okładkę jednej z nich. 

Wbrew potocznym skojarzeniom „Cziornyj woron” nie opowiada o wywózkach w czasach stalinowskich („cziornyj woron” to był wtedy taki samochód, którym NKWD przyjeżdżało po delikwenta nocą). Ten serial toklasyczna saga rodzinna, która pokazuje losy dwóch przyrodnich sióstr od momentu ich poczęcia (dosłownie) aż do wieku dorosłego. Siostry żyją sobie w Leningradzie, potem z Sankt Petersburgu latami nie mając pojęcia o swoim istnieniu. Aż w końcu ciemne fatum, które nad nimi nieustannie wisi, skrzyżuje ich losy na dobre. 

Serial zaczyna się w połowie lat 1950., kiedy do Leningradu przyjeżdża zwolniony z łagru młody, przystojny i utalentowany muzycznie Aleksy Zacharżewski. Jest synem Rosjanina, który jeszcze za czasów carskich pracował jako kolejarz w Charbinie w Chinach. Jak wiadomo, Charbin przechodził różne dzieje, podobnie jak mieszkający tam Rosjanie. Po II wojnie światowej Zacharżewski i jego ojciec dali się namówić na powrót do ZSRR, co niestety, skończyło się dla nich dramatycznie, bo obaj wylądowali w łagrze jako element niepewny politycznie. 

W tym łagrze ojciec umiera, syn zaś doczekuje czasów odwilży po śmierci Stalina. Po zwolnieniu jedzie do swego jedynego krewnego, czyli brata ojca do Leningradu. Ów wujek, starszy już pan jest profesorem, akademikiem i ma młodą, niezwykle piękną żonę. I tu zaczyna się wątek fantastyczny, bo ta żona oraz jej matka są … praktykującymi wiedźmami. Takimi prawdziwymi wiedźmami, czarownicami rytu szkockiego. (Nie wiem, skąd ten szkocki ryt. Mnie to się kojarzy raczej z masonami, a nie wiedźmami. Ale co tam!) No i te wiedźmy swoje paranormalne zdolności mogą przekazać z pokolenia na pokolenie, ale tylko w linii żeńskiej. 

Profesor i jego żona mają już synka, ale córki jakoś nie  mogą się doczekać. Starszy pan już za bardzo nie nadaje się na rozpłodowego ogiera. Tak więc - młody Zacharżewski spada paniom wiedźmom jak z nieba! Młoda profesorowa uwodzi go, wykorzystując do tego elementy czarnej magii. Przestraszony jej ognistym temperamentem młodzieniec po wspólnie spędzonej namiętnej nocy ucieka z domu profesora, zostawiając swej kochance na pamiątkę stare kolczyki ze szmaragdami, część kompletu biżuterii odziedziczonej po matce (nie pytajcie jak młody Zacharżewski przechował taką biżuterię w łagrze, bo nie wiem). 

Potem Zacharżewski poznaje inną młodą kobietę, z którą także nawiązuje romans. Z obu związków rodzą się dziewczynki, obie przypadkiem otrzymują na imię Tatiana. Zacharżewski ginie w wypadku, ale przed śmiercią zostawia matce drugiej Tatiany kolię ze szmaragdami. I to jest dopiero zawiązanie akcji, która później ciągnie się do lat 1990 (serial był kręcony w 2001 roku). Nie ukrywam, że biżuteria ze szmaragdami odegra ważną rolę w życiu obu córek Zacharżewskiego… 

Obie Tatiany mają bardzo burzliwe życie. Jedna dorasta jako rzekoma córka zamożnego akademika (wiedźma wmówiła staruszkowi, że to jest ojcem dziecka) i wplątuje się w działalność na pograniczu przestępstwa i prawa. Pracuje w służbach specjalnych w Związku Radzieckim i za granicą. Druga Tatiana wychowuje się w domu dziecka, pracuje jako murarz/malarz na budowie, a potem odkrywa w sobie talent wokalno-aktorski i zostaje znaną gwiazdą filmową. Oglądamy ich życie, romanse, przygody, znajomych i tak dalej. Serial pokazuje kawał historii obyczajowej Związku Radzieckiego i Rosji w latach 1990. Z jednej strony jest to film bardzo realistyczny, a z drugiej w akcję wplątane są elementy fantastyczne i mistyczne (sny, przepowiednie, magiczne rytuały). Fabuła jest niezwykle wciągająca, a cały serial wspaniale zagrany.  

Zaczęłam oglądać rosyjskie filmy w oryginale jakieś 6 lat temu. Z początku były to głównie filmy wojenne, czyli bojewiki. Łatwo się je oglądało, bo mało w nich mówią, a nawet jak mówią i jak się nie rozumie, to można się domyślić o co chodzi. Jakiś czas chyba moja znajomość rosyjskiego uległa poprawie, bo przerzuciłam się na filmy obyczajowe, a teraz dałam radę obejrzeć „Cziornyj woron”, w którym bohaterowie mówią prawie tyle, co w serialach południowoamerykańskich (no i akcja, nie ma co ukrywać, nieco zalatuje południowoamerykańskim klimatem, kto oglądał jakiś serial brazylijski lub wenezuelski, wie o co chodzi). 

Aaa, jeszcze ciekawostka! Aktorka, która zagrała młodą wiedźmę, czyli serialowa matka Tatiany Zacharżewskiej (rzekomej córki profesora) nagle zmarła krótko po skończeniu zdjęć na tajemniczą chorobę. Internetowa wieść gminna głosi, że to kara za to, że w filmie odegrała ciemne rytuały czarnej magii. Strach się bać! Strach oglądać! ;)))

A na koniec tradycyjne pytanie: dlaczego, do cholery, takiego dobrego serialu nie pokaże polska telewizja? Skoro Rosjanie potrafią robić dobre filmy, to je pokazywać, a nie wciąż tylko to amerykańskie badziewie, które leje się z polskich telewizorów! 

Serial „Cziornyj woron” jest na YT, o tutaj:


Чёрный ворон (телесериал), reż. Borys Orłow, Andriej Krawczuk, Igor Moskwitin, Rosja 2001-2006

3 komentarze:

  1. " dlaczego, do cholery, takiego dobrego serialu nie pokaże polska telewizja? "
    oburzenie podzielam. bo Putin ??? Rosjanie by powiedzieli - prosto duraki. i to "oni" rozpisują się stronami jak to "komuna" ograniczała nam dostęp do "prawdziwej kultury zachodu". G...ograniczała, w latach 60-tych czytałem Sartra po polsku (300 zł za 3 tomy Dróg wolności" w antykwariacie, pamiętam jak dziś, połowa mojego stypednium "fundowanego" - były takie, A i książki z biblioteki paryskiej Kultury , jak ktoś chciał. były do zdobycia. Ech, szkoda nerwów. I tak przez Pani bloga mam dziś "białą noc", ale co tam. żizn sliszkam korotkaja, ale - jak mawiała moja wspaniała Babcia - w grobie się ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komuna wiele nam nie ograniczała, bo też pamiętam, że były powszechnie dostępne książki z Zachodu, te legalne. A nielegalne można było całkiem legalnie czytać w bibliotekach na miejscu. Wiem, co mówię, bo studiowałam polonistykę w tym "strasznym" stanie wojennym. Owszem, było paru pisarzy, na ktorych był zapis cenzury (Dunin Kozicka, Ossendowski, Goetel), ale i tak pod koniec lat 1980. wydawano ich podziemnie, a całkiem naziemnie studenci sprzedawali te publikacje.

      Usuń
    2. Natomiast dzisiaj wszystko, co ze wschodu, z Rosji - jest be! Zero ruskich filmów w telewizji. A jak coś pokażą to w środku nocy na programie Kultura.

      Usuń