„Dzieci
Gosi. Po której jesteś stronie? Losy rodziny polsko-niemieckiej” Iris May to
oparta na faktach fabularyzowana historia prababki autorki napisana w postaci
powieści z pierwszoosobowym narratorem.
Tuż
przed I wojną światową wielka miłość połączyła młodą Niemkę z Berlina Margaretę
Leiltloff (zwaną później Gosią) i przystojnego Polaka z Poznania Kazimierza
Maya. Margareta miała 18 lat i była córką księgowego. Starszy o 11 lat
Kazimierz był synem Romana Maya, znanego poznańskiego chemika i przemysłowca,
właściciela fabryki nawozów sztucznych w Luboniu, którą zbudował dzięki
finansowej pomocy swego teścia Antoniego Kratochwila. Młodzi poznali się w
Berlinie.
Kiedy Margareta przyjechała do Poznania, jej teść już nie żył, a
rządy w rodzinie sprawowała żelazną ręką jej teściowa Helena May, z domu
Kratochwil. Młoda Niemka została niechętnie przyjęta w polskiej patriotycznej
rodzinie. Szczególnie nieprzychylna była dla niej jedna ze szwagierek, której
pierwszym mężem był doktor Emil Warmiński, zwalczany jako Polak przez niemieckie środowisko lekarskie
w Bydgoszczy (wspominam o tym, bo doktor Warmiński jest pochowany na cmentarzu
starofarnym w Bydgoszczy, a ja w dzieciństwie mieszkałam o rzut beretem od tego
cmentarza, zapamiętałam także nazwisko Warmiński, które nosi jedna z ulic
Bydgoszczy).
Margaretę
w Poznaniu zaczęto nazywać Gosią. Wkrótce po ślubie w rodzinie młodych Mayów
pojawiły się dzieci. W 1912 roku – córka Helena, w 1913 – syn Roman. Niestety,
szczęście rodzinne nie trwało długo. W 1914 roku wybuchła I wojna światowa,
Kazimierz May poszedł na front i wkrótce zginął gdzieś w Galicji. Pół roku później Gosia
przywiozła jego zwłoki w metalowej trumnie spod Lwowa.
Po
śmierci męża młoda wdowa nie wiedziała, co robić. Sytuacja była ciężka… Zostać
w Poznaniu nie mogła, bo straciłaby prawo do niemieckiej renty po mężu
wojskowym. Nie chciała zaś być na utrzymaniu nie lubiącej jej teściowej.
Ostatecznie, zdecydowała się na pozostawienie dzieci na wychowanie u babci. W
warunkach wojennej biedy sama nie mogła zapewnić im dobrej przyszłości. A życie
w rodzinie Mayów gwarantowało nie tylko dostatek, ale nawet luksus. Ta decyzja
rzutowała na całe dalsze życie dzieci Gosi. Sama zaś Gosia wróciła do rodziców do Berlina.
Na
okładce książki jest fotografia przedstawiająca młodą matkę w towarzystwie
córki i syna. Matka, czyli Gosia, jest Niemką. Niemcem także zostanie jej syn,
który zginie pod koniec wojny w kotle kurlandzkim w czasie walk Wehrmachtu z
Armią Czerwoną. Z kolei ta mała dziewczynka zostanie Polką, a w czasie II wojny
będzie łączniczką AK, potem weźmie udział w powstaniu warszawskim, później zaś trafi
do niemieckiej niewoli. Stąd właśnie wzięło się tytułowe pytanie „po której
jesteś stronie?”. Historia rozdzieliła tę niewielką rodzinę, a jej członkowie
trafili do dwóch zwalczających się obozów. Gosia przeżyła swoje dzieci i
zmarła dopiero w 1989 roku.
Zakłady
Chemiczne Luboń działały w latach 1914-2008. W okresie międzywojennym była to
jedna z najnowocześniejszych fabryk nawozów sztucznych w Europie. Po żelaznej
Helenie May zakładami zawiadywał jej zieć Cyryl Ratajski (będący jednocześnie
prezydentem Poznania), a w czasie okupacji niemieckiej, rządzili tam Niemcy. W
PRL fabryka została upaństwowiona, po 1989 roku znowu sprywatyzowana, potem
przekształcona w Spółkę Luvena S. A. I nadal działa.
Książka
została dobrze przygotowana pod względem faktograficznym, choć wypatrzyłam pewne
nieścisłości. „Koko przyłączył się do podziemnej armii w Warszawie. A Ziemo
jest już w Anglii, by wspierać brytyjskie siły powietrzne.” (s. 142) Tak o
losie swych kuzynów mówi przez telefon córka Gosi z Poznania. Ale jest dopiero
10 września 1939 roku. Wtedy mowy jeszcze nie było przecież ani o polskiej
podziemnej armii, ani też o walce polskich lotników w Anglii. Trochę się czepiam.
Ale poza tym, jest w porządku.
Trochę obeszła autorka temat wojny, robiąc z
Gosi naiwniutką, słodkę „blondynkę”, co to nie wiedziała o zbrodniach Adolfa Hitlera,
oczywiście, nigdy go nie popierała, co najwyżej machała ręką „hajlując” czasem
dozorcy swojej kamienicy, jak miała wolną rękę. Bo jak niosła w obu rękach ciężkie
zakupy, to już przecież nie „hajlowała”. Jeśli założyć, że wszyscy Niemcy mieli takie
podejście, to kto, do cholery, popierał tego Hitlera? To jest narracja z cyklu:
to nie my, Niemcy, jesteśmy winni, tylko ci podli „naziści”. A naziści to chyba
z kosmosu przylecieli, co?
I
znowu się czepiam!
Ale
w sumie…
Czyta
się to bardzo dobrze. I szybko. Trochę
znalazłam tu klimatu „Buddenbrooków” Thomasa Manna. Trochę „Między ustami a
brzegiem pucharu” Marii Rodziewiczówny. W podaniu fabuły widać pewien
dziennikarski sznyt. Jak sprawdziłam, Iris May jest faktycznie z wykształcenia dziennikarką (do
tego skończyła literaturoznawstwo i psychologię). Na swojej stronie
internetowej pisze: „Das Leben schreibt die besten Geschichten”, czyli po
naszemu - „życie pisze najlepsze scenariusze”.
Dobrze, że powstała ta książka,
bo na pograniczu polsko-niemieckim, jakim była do I wojny światowej Wielkopolska,
takich rodzin było wiele. Ot, choćby dziadek kanclerz Niemiec Angeli Merkel,
także był Polakiem z Poznania.
May
Iris, „Dzieci Gosi. Po której jesteś stronie? Losy rodziny polsko-niemieckiej”,
brak podanego tłumacza, Wydawnictwo Dobra Literatura, Słupsk 2015
Tu
jest strona internetowa Iris May:
Jeśli klimaty Manna to zdecydowanie muszę po książkę sięgnąć. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Taki Mann skrzyżowany z Rodziewiczówną :))) Ciekawa mieszanka!
UsuńUwielbiam powieści historyczne , nigdy nie słyszałam o tej książce ale widzę ze podobnie jak Ciebie i mnie drażniły by niektóre szczegóły , wiec sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi sie Twoja recenzja , dokładna i szczegółowa . Blog dodaje do obserwowanych
Pozdrawiam
Czytankanadobranoc.blogspot.ie
Dzięki za wizytę i dobre słowo. Pozdrawiam serdecznie! Zajrzę do Ciebie!
Usuń