Jakaż
to barwna, sarmacka historia! Powieść „Błogosławiona wina” Zofii Kossak
opowiada o najzuchwalszej kradzieży dzieła sztuki w dziejach Watykanu. Dokonał
jej polski magnat w XVII wieku, a pobudki tego czynu były naprawdę świątobliwe.
Dlaczego to zrobił? A kto bogatemu zabroni?
Książę
Mikołaj Sapieha (1581-1644), wojewoda brzeskolitewski i miński oraz marszałek
trybunału głównego Wielkiego Księstwa Litewskiego, mieszkający w Kodniu, zapadł
na dziwną chorobę, której objawy podobne były do depresji. Dręczyła go niemoc,
siedział w domu osowiały i smutny. A tu goście jadą, trzeba ich w domu
przyjmować, łowy dla ich rozrywki i zabawy urządzać!
Opis
zimowego polowania na wilki otwierający powieść Zofii Kossak to istny
majstersztyk! Z detalami, a jednocześnie w sposób niezwykle emocjonalny i
trzymający w napięciu przedstawia autorka sposób, w jaki polowano na wilki na
dawnych Kresach Rzeczpospolitej. Tego się nie da opowiedzieć, to trzeba
przeczytać! Włos się na głowie jeży ze strachu. Mam poważne podejrzenie, że
młoda Zofia Kossak, mieszkając na dalekich kresach wschodnich, musiała znać
temat zagrożenia przez wilki z autopsji. W bardzo podobnym tonie i równie
emocjonująco pisała o polowaniach na wilki Helena Mniszek w powieści „Verte”,
której akcja także rozgrywa się na kresach.
Książę
Sapieha pojechał z gośćmi saniami na polowanie, łowy się udały, ale on tak
zasłabł, że po drodze zawieziono go do miejscowego znachora. Tam przez szparę w
ścianie podejrzał jak uzdrowiciel odprawia pogańskie obrzędy i karmi mlekiem
świętego węża (dawni Litwini chowali oswojone węże w domach, traktując je jako
rodzaj podrzędnego bóstwa). Był w szoku: cała Rzeczpospolita jest krajem
chrześcijańskim, Litwa od 200 lat także, a tu takie rzeczy pod jego bokiem się
dzieją! Postanowił temu zaradzić.
Wybrał
się więc do Rzymu, pomodlić się i o zdrowie poprosić. Wyruszył z Podlasia latem
1630 roku karawaną wozów konnych wiozących całe wyposażenie. Dotarł do
Watykanu, tam modlił się w prywatnej kaplicy papieża Urbana VIII przed
ołtarzem, w którym był umieszczony obraz Matki Boskiej z Guadalupe w Hiszpanii
(nie mylić z Guadalupe w Meksyku!). Z tym obrazem związana była taka legenda,
że najpierw święty Łukasz Ewangelista wyrzeźbił figurę Matki Boskiej w drewnie,
a potem według tej rzeźby święty Augustyn z Canterbury namalował obraz. Inna
wersja głosiła, że na obrazie została przedstawiona żyjąca w XVI wieku królowa kastlijska
Joanna I Szalona, zwana też Joanną Obłąkaną (na obrazku poniżej).
Jest
to dość prawdopodobne, bo nawet widać
pewne podobieństwo; twarz kobiety przedstawionej na obu obrazach jest równie
pociągła. Wersję o Joanna Szalonej podają m. in. zakonnice, siostry niepokalanki,
autorki książki „Z dawna Polski tyś Królową. Przewodnik po sanktuariach
maryjnych”, a więc chyba coś jest na rzeczy.
Sapieha wszedł do kaplicy papieskiej chory, a
wyszedł zdrowy. Modlitwa przed obrazem Matki Bożej z Guadalupe wyzdrowiła go
zupełnie. Tak się ucieszył, że chciał zabrać do Polski obraz cuda czyniący i
ludzi uzdrawiający. Niestety, nie udało się ani go kupić ani też wyprosić od
papieża. W tej sytuacji polski magnat postanowił obraz ukraść! Zapłacił mieszek
złota zakrystianowi papieskiemu, który na jego prośbę w nocy wyciął płótno z
ram i wsadził do metalowej tulei. A potem była już szaleńcza ucieczka z obrazem
do Polski. Sapieha dowiózł obraz do Kodnia i polecił umieścić go w tamtejszym
kościele. Co było dalej – przeczytajcie sami!
Wieść
niesie, że po dramatycznych przeżyciach na Kresach opisanych w „Pożodze” i ucieczce
„do Polski” Zofia Kossak przebywała w Krasiczynie u Sapiehów, gdzie miała
okazję zapoznać się ze starymi dokumentami z czasów sarmackich i rodzinnym
podaniem o Mikołaju Sapieże, który porwał z Rzymu święty obraz Madonny
Kodeńskiej. Opowieść o losach Matki Bożej z Kodnia została wydana po raz
pierwszy w 1924 roku jako „Beatus scellum”. Wydanie książki zbiegło się z
przeniesieniem obrazu Matki Bożej Kodeńskiej z Jasnej Góry z powrotem do
Kodnia. Po II wojnie światowej tekst został przeredagowany i wzbogacony o nowe
treści. Wydano go wtedy pod tytułem „Błogosławiona wina”.
Jest
to historia pisana w stylu opowieści hagiograficznych, na wzór dawnych żywotów
świętych. „Błogosławiony” grzesznik Sapieha to wielki pan, który przeżywa
wzloty i upadki. W tej opowieści jest miejsce na interesujące wątki przygodowe
(wspomniany wyżej opis polowania na wilki, czy przedstawienie ucieczki Sapiehy
z obrazem do Polski), a także rozważania religijne i moralne (kwestia winy i kary,
rola Opatrzności Bożej w życiu ludzi). Niestety, te ostatnie momentami
niebezpiecznie zbliżają się do zwykłej katechezy. W pewnym momencie jest tak,
że pachnie kadzidłem, biją dzwony, chorzy odrzucają kule, ślepi odzyskują
wzrok, Matka Boża czyni w Kodniu wielkie cuda, ale w sensie fabularnym robi się
trochę nudno… Sama historia jest niezwykła i porywająca, ale wolałabym chyba,
by ją opisał Henryk Sienkiewicz, a nie Zofia Kossak. Całości zabrakło, niestety, soli, pieprzu i innych przypraw. Autorka zaczęła z przytupem, ale potem gdzieś się to wszystko rozpłynęło...
Zaczęłam
to czytać z ogromną werwą, a skończyłam ziewając i przysypiając nad książką. Dobrnęłam
do końca, bo tak sobie założyłam, że przeczytam coś religijnego w Wielkim
Tygodniu. A to była, chyba, niestety, pokuta, którą sobie sama zadałam ;)))
Informacyjnie
dodam, że na kanwie „Błogosławionej winy”
w 2015 roku powstał film dokumentalny w reżyserii Przemysława Hausera i
Przemysława Reichela, w którym rolę księcia Sapiehy zagrał Jarosław Struczyński
(słynny kasztelan zamku w Gniewie), jeden z pionierów ruchu rycerskiego w
Polsce, biorący udział w rekonstrukcjach historycznych (od lat gra rolę
wielkiego mistrza krzyżackiego w czasie rekonstrukcji bitwy pod Grunwaldem).
Kossak
Zofia, „Błogosławiona wina”, wyd. PAX, Warszawa 1958
„Z
dawna Polski tyś Królową. Przewodnik po sanktuariach maryjnych”, opracowały
siostry Grażyna od Wszechpośrednictwa M. B., Gizela od Niepokalanego Serca
Maryi, Romana Szymczak, wyd. Siostry Niepokalanki, Szymanów 1990
Źródło
ilustracji - Wikipedia:
1. File:Matka-boza-kodenska.jpg
2.
File:Johanna I van Castilië.JPG
3.
File:Mikołaj
Sapieha Pious.PNG
Bardzo lubię "Błogosławioną winę". Nie nudziła mnie ani trochę, ale może to dlatego, że tak mi się podobał Kodeń. Kiedy Kossak opisywała sceny z kościoła i z Kodnia miałem przed oczami raczej swoje wspomnienia, więc nie było czasu na nudę :)
OdpowiedzUsuńBłogosławionych świąt! Wszystkiego dobrego!
Bardzo dziękuję za życzenia. I wzajemnie! Wesołego Alleluja!
UsuńWiesz, nigdy nie byłam w Kodniu. Na pewno inaczej się przeżywa, kiedy się widzi takie sanktuarium. Wybieram się tam, może kiedyś pojadę?
Jakbyś się wybierała to zajedź też do Jabłecznej. Kilka kilometrów od Kodnia. Piękny klasztor prawosławny, a obok niego droga nad rozlewiska Bugu. Można by tam cały dzień siedzieć i gapić się w dal :)
UsuńBardzo rzadko zostawiam komentarze, bo jakoś nie mogę polubić klawiatury, ale chcę życzyć ci z okazji Świąt Wielkiej Nocy wszystkiego najlepszego i bardzo podziękować za blog. Codziennie sprawdzam czy coś napisałaś.Magda
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję i Tobie wzajemnie zyczę wszystkiego najlepszego z okazji Wielkiej Nocy.
UsuńWesołego Alleluja!