Nareszcie
w Polsce ktoś napisał przyzwoitą powieść historyczną o XIX wieku! Przeczytałam
tę książkę z prawdziwą przyjemnością. Jest tak wciągająca, że wczoraj czytałam
prawie bez przerwy do późnej nocy aż ją skończyłam. A nie jestem fanką powieści
historycznych, zwykle wolę czytać stare pamiętniki i wspomnienia.
Rzecz
dzieje się w okresie tuż po powstaniu styczniowym. W Białymstoku i okolicach niemieccy
fabrykanci rozwijają przemysł włókienniczy, niektórzy dochodzą do takich
fortun, że stać ich na zakup od rządu rosyjskiego posiadłości ziemskich, które
carat właśnie zarekwirował Polakom za udział w powstaniu. Jedną z takich
posiadłości są Zazulki położone gdzieś na Podlasiu. Ich nowym właścicielem jest
46-letni niemiecki przedsiębiorca, który za żonę bierze sobie młodszą o 30 lat
Augustę pochodzącą z Darmstadt w Hesji.
Młoda,
bystra i temperamentna Niemeczka zostaje wydana za mąż pod przymusem, bowiem
jej rodzicom nie podoba się, że próbuje umawiać się na randki z ubogim
subiektem sklepowym. Wyszukują jej więc starszego, bogatego męża i wyprawiają z
domu w daleki świat. Augusta jedzie z mężem do nieznanego kraju, do Rosji, o
której wie tylko tyle, że właśnie tam mieszka pochodząca z Hesji niemiecka
księżniczka Maria, która jest obecnie żoną cara Aleksandra II.
Augusta
nic nie wie o tym, że Białystok i okolice należały kiedyś do Polski, nie ma
pojęcia o tym, że w domu jej męża do niedawna mieszkał stary polski ród, że
niedawno ta ziemia spłynęła polską krwią podczas powstania styczniowego. Trafia
do obcego domu, ma za męża obcego faceta, którego nie kocha, a pożycie
małżeńskie z nim uważa za torturę i męczarnię. Źle czuje się w Zazulkach!
Nienawidzi tego mężczyzny i tego kraju, w którym przyszło jej zamieszkać. Ale
później zaczyna poznawać otoczenie i przekonuje się, jak bardzo skomplikowana i
romantyczna jest natura i historia Polaków.
Okazuje
się, że stary dwór posiada niejedną tajemnicę, i to właśnie wyjaśnienie tych
sekretów pociąga Augustę najbardziej. Z początku tylko się bawi, ale później
jej zabawa w gotycyzm przemienia się w coś zupełnie poważnego i
odpowiedzialnego.
W
powieści bardzo ważny jest wątek gotycki. Właściwie od niego wszystko się
zaczyna. Bo Zazulki to nawiedzony dwór, zaś Augusta zaczytuje się w romansach
Ann Radcliffe. Zamawia sobie u niemieckich księgarzy takie powieści jak „Tajemnice
zamku Udolpho” i tym podobne, a później próbuje szukać duchów w Zazulkach tak,
jak szukały ich bohaterki tamtych romansów w zamkach na północy Włoch.
Autorka
tej książki zresztą rozsiewa więcej różnych tropów literackich. Augusta jest
więc z urody i temperamentu podobna do Scarlett O’Hara z „Przeminęło z wiatrem”
(ostra brunetka o zielonych oczach), a jej związek z o wiele starszym mężem
kojarzy mi się z tym, co spotkało tytułową bohaterkę powieści Theodora Fontane „Effie
Briest”. W powieści znajdziemy także silne nawiązania do „Wiernej rzeki”
Stefana Żeromskiego (wątek rannego powstańca i pielęgnującej go damy). A cała
powieść toczy się w pięknych okolicznościach przyrody, podobnie jak powieści Elizy Orzeszkowej, takich jak „Pamiętnik Wacławy” czy „Nad Niemnem”.
Z tym, że nie są to jakieś tandentne zapożyczenia literackie, raczej jest to
takie puszczanie oka przez autorkę w stronę bardziej oczytanych odbiorców.
No
i to się czyta! To się naprawdę bardzo dobrze czyta, wcale nie gorzej niż
wymienione wyżej tytuły książek dziewiętnastowiecznych. Pani Iwonie Menzel
udało się napisać naprawdę bardzo przyzwoitą powieść pokazującą naszą historię
z takiej strony, jaką naprawdę trudno byłoby sobie wyobrazić. Wielkie brawa za
wybór oryginalnego i interesującego tematu oraz bohaterki, poprzez którą poznajemy
skomplikowaną, pełną zawirowań polską historię! Jeszcze większe brawa za
znakomity koloryt lokalny! Widać, że autorka starannie odrobiła zadanie
polegające na pokazaniu tych różnych drobiazgów opisujących życie codzienne w
polskim dworze w drugiej połowie XIX wieku.
No
i jeszcze ten uroczy wątek zwierzęcy… W powieści są opisane dwa psy, owczarek
podhalański i mały kundelek, które odgrywają ważną rolę w rozwoju akcji i jej
zakończeniu. Trudno jest pisać o zwierzętach tak, aby to nie było śmieszne i
nie przypominało książeczki dla dzieci. Autorce tej książki to są udało. Naprawdę
z przyjemnością czytałam o przygodach i przyjaźni dwóch czworonogów! Na skrzydełku
okładki jest zdjęcie pani Menzel w towarzystwie wielkiego owczarka
podhalańskiego, domniemywam więc, że to jest jej prywatny pies i że to właśnie
być może on był inspiracją dla powieściowego Balto?
Muszę
nawet pochwalić wydawnictwo MG, że tym razem wypuściło książkę, którą mogę
przeczytać. Miałam od paru lat wielki żal do tego wydawnictwa o to, że ich
książki są drukowane z tak małymi odstępami pomiędzy linijkami, że tego się nie
da czytać. Przynajmniej ja nie mogłam, z moimi wadami wzroku. I bardzo
cierpiałam, bo przez tę wąską interlinię niedostępne były dla mnie powieści
mojego ulubionego autora Wilkie Collinsa. A tu masz! Jaka miła niespodzianka!
Interlinie w tej książce są jak należy, druk też przyjazny dla oka. Nie mam
zastrzeżeń do MG!
To
jest druga powieść tej autorki, którą opisuje na tym blogu. Wcześniej czytałam
jej „Szeptuchę” poświęconą podlaskim uzdrowicielkom ludowym i też bardzo mi się
podobała. Ale "Po wsze czasy” jest lepszym tekstem w sensie literackim; widać,
że autorka pracuje nad sobą i rozwija się. A ja już czekam na jej kolejną
książkę!
Menzel
Iwona, „Po wsze czasy”, wyd. MG, Warszawa 2018
A na okładce księżna Leonilla (Leonia) Sayn-Wittgenstein, druga żona księcia Ludwika, który po pierwszej żonie Stefanii z Radziwiłłów wszedł w posiadanie olbrzymiego majątku na terenie Litwy.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, właśnie, jakoś ta dama wydawała mi się znajoma. Wiedziałam, że to chyba malował Winterhalten, ale kto to jest, nie wiedziałam.
UsuńDzięki za podpowiedź!
Uf, wielka ulga! Bo polecałam tę książkę. Pani ja tak pięknie opisała!
OdpowiedzUsuńPolecałaś :))) I to była bardzo dobra polecanka!
UsuńA ja sobie zakonotowałam i jak moja biblioteka to kupiła, to zaraz się zapisałam na nią w kolejce. Dwa miesiące czekałam! Widać, że ludzie czytają!
Jak masz kontakt z wydawnictwem MG - przekaż im moje ukłony! I podziękowania za szerszą interlinię. Tak trzymać!