„Rozważania
o wojnie domowej” Pawła Jasienicy to mała (zaledwie 126 stron) książeczka,
której głównym tematem jest wojna w Wandei, czyli powstanie chłopskie, które
wybuchło w czasie rewolucji francuskiej. Rozpoczęło się w 1793 roku, a
bezpośrednim jego powodem miała być branka do wojska. Jednak tak naprawdę
ludność Wandei wystąpiła w obronie starego porządku, to jest króla i wiary
katolickiej.
Symbolem
powstańców było serce z krzyżem (napis głosi po francusku „Bóg” i „król”).
Wandejczycy
walczyli dzielnie jako Wielka Armia Katolicka i Królewska. Nawet kobiety brały
udział w bitwach.
Z początku
odnosili zwycięstwa, lecz później zostali zwyciężeni i pobici. Nowi, rewolucyjni
władcy Francji postanowili doszczętnie zniszczyć Wandeę, by już nigdy nie stała
się rozsadnikiem rojalistycznych poglądów. Na skalę masową mordowali nie tylko
księży i żołnierzy, ale także ludność cywilną, w tym kobiety i dzieci. Ich
wioski i miasteczka palili i niszczyli do cna. W Wandei szalały tzw. diabelskie
oddziały wojska francuskiego zajmujące się pacyfikacją ludności. Najbardziej
efektywną metodą śmierci było zatapianie ludzi na barkach na rzecie Loarze. Jak obecnie szacują historycy, było to jedno z
największych ludobójstw w Europie, zginęło wtedy od 120 do 600 tysięcy ludzi.
Szacunki są różne, bowiem nikt nie prowadził statystyk tej zbrodni.
Historia
wojen w Wandei była przemilczana od czasów rewolucji francuskiej. Nawet w
polskiej historiografii mówi się o niej niewiele albo wcale. Przyznam, że
chociaż w swoim życiu uczyłam się historii przez cztery lata w liceum i później
rok na studiach polonistycznych i zdawałam trzy duże egzaminy z historii
powszechnej (na maturze, egzamin wstępny na studia i po pierwszym roku studiów)
nigdy nie zetknęłam się z problematyką Wandei walczącej w obronie króla i
religii. Za to w programie było bardzo wiele o szlachetnych hasłach rewolucji
francuskiej. Jej terrror i ścinanie ludziom głów było usprawiedliwiane tym, że
rewolucja niosła jakoby ludziom wolność, równość i braterstwo. Coś tam niby o
tej Wandei słyszałam, kojarzyłam jakąś powieść Honoriusza Balzaka pamiętam też
film „Szuanie” z lat 1990. Ale to wszystko jakieś takie niejasne i zamglone
było w mojej świadomości.
Dlatego tak
bardzo wstrząsnęła mną ta książka Pawła Jasienicy. Wstrząsnęły mną także
zainspirowane nią poszukiwania internetowe, przez które aż źle spałam w nocy. Przeczytałam
ją z ogromnym opóźnieniem, bo była wydana w 1985 roku. Pamiętam nawet jak wtedy
leżała na stosikach w księgarniach, oglądałam ją nawet, bo Jasienica to było
wówczas Nazwisko! Jasienicę Polska wtedy kochała i czytała! Z książek Jasienicy
uczyłam się przecież do tych moich egzaminów i gdyby to była „Polska Piastów”
czy „Polska Jagiellonów” kupiłabym ją w ciemno. Ale jakieś rozważania? O
jakiejś wojnie domowej, co to nie wiadomo nawet gdzie i kiedy była? A na co mi
to? Teraz natomiast trafiła ta książeczka do mnie wprost z kosza na makulaturę
w bibiotece. Wzięłam, zajrzałam i przepadłam!
Jasienica
napisał ją w formie eseju w 1969 roku. Zaczyna się od tego, że z grupą
znajomych zwiedza Wandeę turystycznie. Odwiedza miejscowości, w których toczyły
się zmagania powstańców i przy okazji o nich opowiada. I to jest jedna warstwa
tej książeczki. I to samo już wstrząsa czytelnikiem.
Ale druga i -
nie wiem, czy nie ważniejsza? - warstwa to skojarzenia. Książka jest tak
napisana, że Wandea i masowe mordowanie tamtejszej ludności ma się skojarzyć
czytelnikowi z Sowietami i tamtejszymi masowymi egzekucjami (tam też było
zabijanie księży i króla, niszczenie opornych i topienie ludzi na barkach w
morzu). To znaczy, skojarzy sobie te fakty ten, kto je zna. Może i dobrze się
stało, że nie przeczytałam tej książki w latach 1980., bo ja ich wtedy jeszcze
nie znałam i pewnie bym wyniosła z jej lektury zaledwie tę pierwszą,
łopatologiczną warstwę. Jak wieść niesie, podobno bolszewicy inspirowali się
wydarzeniami w Wandei…
A do tego –
jak na esej przystało – „Rozważania o wojnie domowej” pełne są rozmaitych myśli
i powiedzeń wynikających z przemyśleń autora. Jak na przykład ten ustęp o
patriotyzmie:
„Patriotyzm
to uczucie zrodzone z konkretu i polegające na konkrecie. Kochać można tylko
istniejący kraj i naród, całą jego skomplikowaną teraźniejszość i przeszłość. (…)
Do pojęcia i do miłości ojczyzny droga wiodła przez ojcowiznę, innej nigdzie w
Europie nie było.”
Czy o
ideologii:
„Spragnieni
szczęścia przyszłych pokoleń ideologowie potrafią mało przejmować się losem
tego, które akurat żyje, skłonni bywają traktować je jak coś w rodzaju nawozu
użyźniającego. Lecz ludzie rządzący państwem powinni jednak dbać o to, co mu
jest potrzebne dla aktualnego funkcjonowania.”
Na podstawie tych strasznych wydarzeń z XVIII
wieku powstał amerykański film „Wojna w Wandei” w reżyserii Jima Morlino,
reklamowany jako katolickie kino familijne. Zagrali tam sami młodzi aktorzy,
amatorzy, film jest dostępny na YT, można sobie zobaczyć tu:
La Guerra de la Vendee 2012 (PELICULA) - YouTube
Jasienica
Paweł, “Rozważania o wojnie domowej”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1985
Źródło
ilustracji: Wikipedia
File:GuerreVendée 1.jpg
File:Massacre de Machecoul.jpg
File:Coeur-chouan.jpeg
File:Bataille de Torfou-Tiffauges.JPG
Mało znana historia. Dobrze, że ją przypomniałas. Książki Jasienicy czytałam na studiach, ale tej nie.
OdpowiedzUsuńJa też czytałam na studiach. A widzę, że warto wracać do Jasienicy.
UsuńMam ją w domu i chyba kiedyś czytałem, ale raczej nie skończyłem. Muszę do niej wrócić.
OdpowiedzUsuńPolecam! Warto!
Usuń