Translate

niedziela, 14 maja 2017

Magdalena Kawka, „Pora westchnień, pora burz” (nowa powieść o Lwowie)



Słuchajcie, to jest naprawdę dobre czytadło! Z ogromną przyjemnością przeczytałam „Porę westchnień, porę burz” Magdaleny Kawki. Cieszy mnie, że temat przedwojennego Lwowa trafił już do popularnej literatury kobiecej. Jest nadzieja, że wpłynie to popularyzację kresowej tematyki! Podobno zresztą autorka ma lwowskie korzenie, stamtąd właśnie wywodzili się jej dziadkowie. 

Główną bohaterką tej powieści jest Lilka Lindnerówna, która w chwili rozpoczęcia akcji ma 17 lat i uczy się w gimnazjum. Jej ojciec jest zamożnym biznesmenem, posiada we Lwowie kamienicę oraz mały mająteczek w wiosce Winniczki koło Lwowa. Pierwsza część utworu, czyli owa „pora westchnień”, to rodzaj powieści o pensjonarkach. Lilka przeżywa swoje małe i większe dramaty i radości, chodzi do szkoły, uczy się do matury, a po lekcjach spotyka się z koleżankami w domach prywatnych i lwowskich kawiarniach. Są też pierwsze zauroczenia miłosne, wokół Lilki kręci się dwóch mężczyzn: lewicujący poeta Wiktor z Warszawy poznany na wakacjach w Truskawcu oraz mroczny Ukrainiec Orest, który studiuje medycynę na uniwersytecie lwowskim. A wszystko to rozgrywa się na tle doskonale odmalowanego tła historycznego międzywojennego Lwowa. Widać, że autorka zrobiła doskonały research i przygotowała się do pisania tego tekstu, korzystając z różnych źródeł historycznych i dokumentalnych. 

Druga część powieści, owa „pora burz” już nie jest taka radosna jak pierwsza. Wybucha II wojna światowa i wraz z bohaterami powieści czekamy, kto pierwszy zajmie Lwów: Niemcy czy Sowieci. Potem jest sowiecka okupacja i następuje to, co wszyscy znamy, to jest aresztowania, egzekucje, wywózki itd. A poza tym, uaktywniają się ukraińscy nacjonaliści z OUN, do których należy także zakochany w Lilce Orest. No! Więcej nie zdradzę! Przeczytajcie sami! 

Powieść czyta się zaskakująco dobrze i szybko. Autorka pisze bardzo sprawnie, posługąjąc się ładną polszczyzną i umiejetnie wplatając w treść powieści typowo lwowską gwarę i powiedzenia. No, może jak dla mnie było trochę za dużo tych pensjonarskich klimatów i problemów, czyli owych „westchnień”, ale jeśli ktoś lubi historie zbliżone do „Claudyny” Colette, to będzie mu dobrze w tym środowisku. Naprawdę poczułam się zainteresowana treścią tej książki, kiedy zaczęła się „pora burz”. 

Jedyne, do czego naprawdę muszę się przyczepić, to pora sadzenia i zbioru ziemniaków. Na Boga, Autorko, we wrześniu 1939 roku nikt nie mógł zostać zabity na polu podczas sadzenia ziemniaków! To jest absolutnie niemożliwe! We wrześniu bowiem jest czas kopania ziemniaków. No, cóż, taki szczegół, a bardzo mnie rozśmieszył. Autorka popełniła – być może? – czeski błąd. Ale książka ta miała jeszcze redaktorkę i korektorkę. I co? Naprawdę nikt w wydawnictwie Prószyński i S-ka nie wie, że ziemniaki kopie się na jesieni? 

Oj, te miastowe ludzie! 

Ażeby utrzymać się w lwowskich klimatach, oto film „Będzie lepiej” ze Szczepciem i Tońciem z „Wesołej lwowskiej fali”, której to audycji radiowej słuchały z zachwytem lwowskie pensjonarki w przededniu II wojny światowej:



A to przedwojenne, ukraińskie tanga ze Lwowa, śpiewa Bohdan Wesołowski. Lilka mogła je znać, a nawet tańczyć z Orestem do ich melodii:


Zdaje się, że powstaje właśnie druga część tej powieści. Lwów czeka jeszcze przecież okupacja niemiecka, druga okupacja sowiecka i repatriacja Polaków. Z pewnością sięgnę po część drugą, bo jestem ciekawa, co będzie dalej z Lilką i jej bliskimi.  

Kawka Magdalena, „Pora westchnień, pora burz”, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2016

„Będzie lepiej”, film fabularny, Polska 1936 r., reż. Michał Waszyński
 


2 komentarze:

  1. Już dwa razy mi zjadło ten komentarz.
    Ciekawa książka, na pewno, ale ten rezun z Upa jako Romeo? Mam nadzieję, że autorka nie próbuje odgrzebywać trupa Kresów, bo to zamknięty rozdział w dziejach. Piękny mit i niech tak zostanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izabelo, sprawa z romantycznym rezunem jest rozwojowa i nie wiadomo, w którą stronę to pójdzie. Dlatego właśnie czekam na 2. część!
      Ten koleś z Warszawy też nie bardzo, bo za Sowietów poszedł do pracy w redakcji "Czerwonego Sztandaru".

      Usuń