Cóż
za książka! Nie mogłam się oderwać i czytałam prawie do białego rana (tym
bardziej, że miałam ciężką noc w sensie zdrowotnym, więc i tak bym nie spała). Odkąd przeszło
dwa lata temu przeczytałam jej recenzję na blogu Magdaleny Jastrzębskiej (bioggraff.blogspot.com/2015/01/zan-ostatni-z-rodu.html),
szukałam jej potem po różnych bibliotekach. I nic. Nigdzie w okolicy jej nie było,
niestety.
Ostatnio, kompletując zamówienie w antykwariacie
WAW spotkałam ofertę sprzedaży tej książki za jedyne 13 złotych. I to pierwsze,
chyba jeszcze na pół podziemne wydanie! Szybka decyzja: biorę! Bo zwykle wolę
pierwsze wydanie niż późniejsze, do tego droższe. Książka trafiła do mnie w
stanie idealnym, chyba nie była nigdy wcześniej czytana. Ale w trakcie mojej
lektury rozpadła się na części. Jak się okazuje, słynny. „dobry” klej w latach
1980. był równie kiepski w wersji polskiej, jak i we francuskiej. No, nic,
wsadzę ją teraz do woreczka, by się nie rozsypała. Bo na pewno będę do niej
wracać!
Do rzeczy…
Tomasz Zan z książki Wojciecha Wiśniewskiego był
prawnukiem słynnego Tomasza Zana, zwanego przez kolegów „Promienistym”,
przyjaciela z młodości Adama Mickiewicza. Tamten Zan wziął na siebie cały
ciężar oskarżenia młodych studentów o działalność w kołach filomatów i
promienistych. Został za to skazany przez władze carskie na rok ciężkiego
więzienia i zesłanie w głąb Rosji. Po powrocie ożenił się z Brygidą
Świętorzecką, z którą miał trzech synów: Klemensa, Abdona i Wiktora. Abdon
ożenił się z Jadwigą Fergus (córka napoleońskiego adiutanta, Irlandczyka
Fergusa) i miał syna Tomasza. Tenże Tomasz ożenił się z Teresą Dowgiałło i był
ojcem bohatera naszej książki.
Tomasz Zan (1902-1989) urodził się w majątku matki
Dukszty:
Dzieciństwo i młodość spędził częściowo tam, a częściowo w majątku
Poniemóń, w dawnej siedzibie Fergusów-Białłozorów. Rodzina mieszkała tam w
dawnym zamku, starej krzyżackiej twierdzy, gdzie oczywiście coś straszyło. Szczęśliwe
dzieciństwo skończyło się wraz z nadejściem I wojny światowej, kiedy Zanowie
musieli opuścić Poniemóń z obawy przed nadciągającymi wojskami niemieckimi. Tak
zaczęła się ich długa tułaczka po Rosji. Potem przyszła rewolucja październikowa i
rządy bolszewików. Tomasz dość wcześnie usamodzielnił się i wprost z ławy
szkolnej trafił do wojska. Jego dzieje żołnierskie są bardzo skomplikowane, w
każdym razie walczył jako ułan w korpusie generała Józefa Dowbor-Muśnickiego i
w obronie Wilna w 1918 roku. Trafił do litewskiej niewoli, z której uciekł i
przez Kłajpedę, Wolne Miasto Gdańsk i Tczew dotarł do wolnej już Polski. W
Tczewie wsadzono go do aresztu, bo nie posiadał żadnych dokumentów. Uciekł
stamtąd i dostał się na front wojny polsko-bolszewickiej. Walczył jako ułan pod
dowództwem słynnego rotmistrza Jerzego Dąbrowskiego, pierwszego „Łupaszki”.
Po wojnie proponowano mu pozostanie w wojsku, ale
wrócił do cywila, skończył studia rolnicze w Poznaniu i … wyjechał do Afryki
jako współpracownik Ligi Morskiej i Kolonialnej z tajną misją. Kiedy wrócił,
ożenił się i objął po matce strasznie zapuszczony i zniszczony przez wojnę
majątek Dukszty.
Udało mu się akurat wyprowadzić majątek na prostą,
popłacić różne długi i zobowiązania, kiedy wybuchła II wojna światowa. Został
zmobilizowany do wojska wiosną 1939 roku i później, przez cały okres
niemieckiej okupacji, uważał się nadal za polskiego żołnierza. Należał do
Związku Armii Zbrojnej, potem do Armii Krajowej. W 1944 roku został aresztowany
przez Sowietów i wywieziony do Riazania. Po powrocie do Polski ujawnił się jako
żołnierz AK, co zaowocowało kolejnym aresztowaniem, tym razem przez polską
służbę bezpieczeństwa. Tu na zdjęciu z książki Tomasz Zan w mundurze:
Wojciech Wiśniewski prowadził rozmowy z Tomaszem
Zanem w latach 1980. Przez pewien czas odwiedzał go dwa razy w tygodniu w jego
maleńkim, sześciometrowym pokoiku w bloku w Warszawie, w którym na ścianach
wisiały zdjęcia zamku w Poniemóniu oraz dworów w Duksztach, Gierkanach i
Hrykowszczyźnie. Zan opowiadał barwnie i
ciekawie, ale trochę chaotycznie. Chętnie i z humorem rozwodził się nad
wspomnieniami młodości, ale na niektóre pytania, zwłaszcza związane z jego podziemną działalnością w czasie
wojny, wolał nie odpowiadać. Kolejne powstające rozdziały książki były czytane,
poprawiane i autoryzowane przez Tomasza Zana. Publikacja ta została doceniona i nagrodzona
przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, którzy uznali ją książką roku 1989.
Później autor wydał rozmowy z siostrą Tomasza, Heleną z Zanów Stankiewiczową.
Wiśniewski Wojciech, „Ostatni z
rodu. Rozmowy z Tomaszem Zanem”, Editions Spotkania, Warszawa-Paryż 1989
Źródła
ilustracji: książka Wojciecha Wiśneiwskiego oraz Wikipedia (File:Dukszty Lithuania.jpg)
PS. Nie zwracajcie uwagi na te litery! Coś mi blogspot fika! Ja cały czas piszę w Times New Roman.
PS. Nie zwracajcie uwagi na te litery! Coś mi blogspot fika! Ja cały czas piszę w Times New Roman.
To jedna z tych książek, gdy się zacznie trzeba skończyć, choćby nad ranem.
OdpowiedzUsuńJa czytałam nowsze (rozszerzone) wydanie z 2015 roku (LTW).
Trudno było się oderwać od tej historii.
Teraz czytam "Panią na Berżenikach", czyli wywiad z siostrą. Też niezwykle ciekawe!
UsuńTej jeszcze nie czytałam! Poluję u mnie w bibliotece, ale wciąż wypożyczona.
OdpowiedzUsuńJa znalazłam ją przypadkiem w antykwariacie WAW, jak szukałam pamiętników Bobrowskiego. Bobrowskiego zresztą też znalazłam. I jeszcze jakieś pamiętniki kresowe oraz z I wojny światowej. Za ok. 120 złotych przysłali mi paczkę książek. Tak to ja lubię kupować.
Usuń