Translate

wtorek, 16 maja 2017

Wojciech Wiśniewski, „Ostatni z rodu. Rozmowy z Tomaszem Zanem”



Cóż za książka! Nie mogłam się oderwać i czytałam prawie do białego rana (tym bardziej, że miałam ciężką noc w sensie zdrowotnym, więc i tak bym nie spała). Odkąd przeszło dwa lata temu przeczytałam jej recenzję na blogu Magdaleny Jastrzębskiej (bioggraff.blogspot.com/2015/01/zan-ostatni-z-rodu.html), szukałam jej potem po różnych bibliotekach. I nic. Nigdzie w okolicy jej nie było, niestety. 

Ostatnio, kompletując zamówienie w antykwariacie WAW spotkałam ofertę sprzedaży tej książki za jedyne 13 złotych. I to pierwsze, chyba jeszcze na pół podziemne wydanie! Szybka decyzja: biorę! Bo zwykle wolę pierwsze wydanie niż późniejsze, do tego droższe. Książka trafiła do mnie w stanie idealnym, chyba nie była nigdy wcześniej czytana. Ale w trakcie mojej lektury rozpadła się na części. Jak się okazuje, słynny. „dobry” klej w latach 1980. był równie kiepski w wersji polskiej, jak i we francuskiej. No, nic, wsadzę ją teraz do woreczka, by się nie rozsypała. Bo na pewno będę do niej wracać!

Do rzeczy…

Tomasz Zan z książki Wojciecha Wiśniewskiego był prawnukiem słynnego Tomasza Zana, zwanego przez kolegów „Promienistym”, przyjaciela z młodości Adama Mickiewicza. Tamten Zan wziął na siebie cały ciężar oskarżenia młodych studentów o działalność w kołach filomatów i promienistych. Został za to skazany przez władze carskie na rok ciężkiego więzienia i zesłanie w głąb Rosji. Po powrocie ożenił się z Brygidą Świętorzecką, z którą miał trzech synów: Klemensa, Abdona i Wiktora. Abdon ożenił się z Jadwigą Fergus (córka napoleońskiego adiutanta, Irlandczyka Fergusa) i miał syna Tomasza. Tenże Tomasz ożenił się z Teresą Dowgiałło i był ojcem bohatera naszej książki. 

Tomasz Zan  (1902-1989) urodził się w majątku matki Dukszty:




Dzieciństwo i młodość spędził częściowo tam, a częściowo w majątku Poniemóń, w dawnej siedzibie Fergusów-Białłozorów. Rodzina mieszkała tam w dawnym zamku, starej krzyżackiej twierdzy, gdzie oczywiście coś straszyło. Szczęśliwe dzieciństwo skończyło się wraz z nadejściem I wojny światowej, kiedy Zanowie musieli opuścić Poniemóń z obawy przed nadciągającymi wojskami niemieckimi. Tak zaczęła się ich długa tułaczka po Rosji.  Potem przyszła rewolucja październikowa i rządy bolszewików. Tomasz dość wcześnie usamodzielnił się i wprost z ławy szkolnej trafił do wojska. Jego dzieje żołnierskie są bardzo skomplikowane, w każdym razie walczył jako ułan w korpusie generała Józefa Dowbor-Muśnickiego i w obronie Wilna w 1918 roku. Trafił do litewskiej niewoli, z której uciekł i przez Kłajpedę, Wolne Miasto Gdańsk i Tczew dotarł do wolnej już Polski. W Tczewie wsadzono go do aresztu, bo nie posiadał żadnych dokumentów. Uciekł stamtąd i dostał się na front wojny polsko-bolszewickiej. Walczył jako ułan pod dowództwem słynnego rotmistrza Jerzego Dąbrowskiego, pierwszego „Łupaszki”. 

Po wojnie proponowano mu pozostanie w wojsku, ale wrócił do cywila, skończył studia rolnicze w Poznaniu i … wyjechał do Afryki jako współpracownik Ligi Morskiej i Kolonialnej z tajną misją. Kiedy wrócił, ożenił się i objął po matce strasznie zapuszczony i zniszczony przez wojnę majątek Dukszty.

Udało mu się akurat wyprowadzić majątek na prostą, popłacić różne długi i zobowiązania, kiedy wybuchła II wojna światowa. Został zmobilizowany do wojska wiosną 1939 roku i później, przez cały okres niemieckiej okupacji, uważał się nadal za polskiego żołnierza. Należał do Związku Armii Zbrojnej, potem do Armii Krajowej. W 1944 roku został aresztowany przez Sowietów i wywieziony do Riazania. Po powrocie do Polski ujawnił się jako żołnierz AK, co zaowocowało kolejnym aresztowaniem, tym razem przez polską służbę bezpieczeństwa. Tu na zdjęciu z książki Tomasz Zan w mundurze:




Wojciech Wiśniewski prowadził rozmowy z Tomaszem Zanem w latach 1980. Przez pewien czas odwiedzał go dwa razy w tygodniu w jego maleńkim, sześciometrowym pokoiku w bloku w Warszawie, w którym na ścianach wisiały zdjęcia zamku w Poniemóniu oraz dworów w Duksztach, Gierkanach i Hrykowszczyźnie.  Zan opowiadał barwnie i ciekawie, ale trochę chaotycznie. Chętnie i z humorem rozwodził się nad wspomnieniami młodości, ale na niektóre pytania, zwłaszcza związane  z jego podziemną działalnością w czasie wojny, wolał nie odpowiadać. Kolejne  powstające rozdziały książki były czytane, poprawiane i autoryzowane przez Tomasza Zana.  Publikacja ta została doceniona i nagrodzona przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, którzy uznali ją książką roku 1989. Później autor wydał rozmowy z siostrą Tomasza, Heleną z Zanów Stankiewiczową. 

 Wiśniewski Wojciech, „Ostatni z rodu. Rozmowy z Tomaszem Zanem”, Editions Spotkania, Warszawa-Paryż 1989

Źródła ilustracji: książka Wojciecha Wiśneiwskiego oraz Wikipedia (File:Dukszty Lithuania.jpg)

PS. Nie zwracajcie uwagi na te litery! Coś mi blogspot fika! Ja cały czas piszę w Times New Roman. 




4 komentarze:

  1. To jedna z tych książek, gdy się zacznie trzeba skończyć, choćby nad ranem.
    Ja czytałam nowsze (rozszerzone) wydanie z 2015 roku (LTW).
    Trudno było się oderwać od tej historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz czytam "Panią na Berżenikach", czyli wywiad z siostrą. Też niezwykle ciekawe!

      Usuń
  2. Tej jeszcze nie czytałam! Poluję u mnie w bibliotece, ale wciąż wypożyczona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja znalazłam ją przypadkiem w antykwariacie WAW, jak szukałam pamiętników Bobrowskiego. Bobrowskiego zresztą też znalazłam. I jeszcze jakieś pamiętniki kresowe oraz z I wojny światowej. Za ok. 120 złotych przysłali mi paczkę książek. Tak to ja lubię kupować.

      Usuń