Translate

poniedziałek, 22 lutego 2016

Witold Bereś, Jerzy Skoczylas, „Generał Kiszczak mówi… prawie wszystko”


A ja dzisiaj tak o Kiszczaku poczytałam sobie, bo temat modny i na czasie.

Kiszczak – to najgorętsze nazwisko ostatnich dni. Oraz Kiszczakowa Maria Teresa. A także szafa Kiszczaka, kartony Kiszczaka i teczki Kiszczaka pełne rozmaitych sekretów. 

W tej sytuacji, żądna wiedzy, wyciągnęłam gdzieś z moich zasobów książkę, która 25 lat temu była wydana w ogromnym nakładzie i leżała w wielkich stosach w księgarniach, a lud kupował i czytał, czytał i kupował. W tamtej epoce ukazywały się tzw. wywiady-rzeki z prominentami PRL-u. Oto jedna z nich - książka napisana przez dwóch dziennikarzy Witolda Beresia i Jerzego Skoczylasa pod znamiennym tytułem „Generał Kiszczak mówi… prawie wszystko”.

Co powiedział generał Kiszczak w tym wywiadzie? Ano, sporo powiedział. Tak wiele powiedział, że dzisiaj niejeden artykuł w obecnych sensacyjnych miesięcznikach poświęconych historii bazuje na opowieściach Kiszczaka (i to zwykle bez wskazania źródła). Uważny czytelnik może wyłuskać z tej książki masę ciekawych informacji i to zarówno na temat PRL-u, jak i czasów późniejszych. Czytamy tam trochę o biografii Kiszczaka, trochę o jego żonie, coś tam o daczy (na budowę daczy ma wszystkie rachunki, na dowód, że nie kradł, a ozdobą daczy – według Beresia i Skoczylasa, którzy go tam odwiedzili – jest 40-tomowe wydanie pism Honoriusza Balzaka po rosyjsku, nie piszą, czy czytane), dalej czytamy o sprawie Ryszarda Kuklińskiego, Mariana Zacharskiego i innych agentów wywiadu. Jest coś tam o Solidarności, także o Wałęsie, jak również o niewymienionym z nazwiska „pracowniku naukowym” współpracującym z Solidarnością (bardzo apetyczna historyjka obyczajowa, radzę poszukać materiałów z „szafy Kiszczaka”, by dowiedzieć się więcej, czyżby chodziło o Bronisława Geremka i jego kontakty z paniami lekkich obyczajów?).

Kiszczak opowiadał dziennikarzom także o obradach w Magdalence. Jednak ciekawsze od jego opowieści są liczne zdjęcia z tamtego spotkania opozycji i strony rządowej. Na tych fotografiach widać, jak wszyscy panowie w dobrych humorach siedzieli przy suto zastawionych stołach, trącali się kieliszkami i pili wódkę. Podejrzewam, że była to pewnie „Żytnia” z Peweksu, bo w tamtej epoce ten właśnie alkohol był modny i chętnie spożywany w kręgach zbliżonych do PZPR. 

Na wielu zdjęciach widać, jak generał Kiszczak przepija do Wałęsy lub Adama Michnika i odwrotnie. – Zdrowie wasze, w gardło nasze – jak mawiał Wałęsa. 


Właściwie, tak naprawdę to cała ta afera z Bolkiem mało obchodzi. Bolka nie lubiłam od początku. O Solidarności i solidaruchach zawsze miałam złe zdanie. Nie podobali mi się ci ludzie i tyle. Sam Bolek kojarzył mi się z Nikodemem Dyzmą, a jego kompani to były dla mnie takie mniejsze Dyzmy. I nie wiem, czy to, co się obecnie dzieje, to rozgrywka pomiędzy Kaczorem i Bolkiem (a więc – cóż mnie to może obchodzić?), czy też jakaś rozgrywka, którą fundują nam siły specjalne, by Polakom zamydlić oczy, by mówili o Bolku, a nie o wojnie w Syrii, na którą wysyła się polskie wojsko. 

Czytałam też o wątku historycznym. Podobno ustalenia w Jałcie miały być ważne 50 lat, a potem cały ten system komunistyczny w Europie miał zostać rozmontowany. O tym demontażu pisał agent radziecko-amerykański Anatolij Golicyn w swej książce „Nowe kłamstwa w miejsce starych”. Według niego, cała ta Solidarność nigdy nie była tworem spontanicznym, ale była kierowana z Moskwy. Albo z Waszyngtonu. Albo z innego jeszcze ośrodka. Kto nie zna książki Golicyna, to polecam, jest dostępna w sieci: 

Anatolij Golicyn - Nowe kłamstwa w miejsce starych


Wracając do Kiszczaka, a raczej Kiszczakowej. Biedna taka, zdenerwowana starsza pani, w czasie wywiadów oczy jej chodzą, jakby się czegoś bała. Internety piszą, że niedawno było włamanie do jej domu, może kobieta nie chce skończyć nagle, za pomocą seryjnego samobójcy? A może jest zaszantażowana i zmuszona do całej tej szopki? Pożyjemy, zobaczymy… 

Jednego jestem pewna: już wkrótce jak z rogu obfitości posypią się nowe książki o Wałęsie i Kiszczaku. I – być może – będą to „nowe kłamstwa w miejsce starych”? – jak napisał Golicyn. 

Bereś Witold, Skoczylas Jerzy,  „Generał Kiszczak mówi… prawie wszystko”, Polska Oficyna Wydawnicza „BGW”, Warszawa 1991




1 komentarz: