Translate

wtorek, 9 lutego 2016

Józef Ignacy Kraszewski, „Macocha”


„Macocha” Józefa Ignacego Kraszewskiego to jedna z nielicznych jego powieści, które jeszcze „dają się czytać” współcześnie. Fabuła utworu jest utrzymana w awanturniczym stylu, pełna nagłych zwrotów, niespodzianek i tajemnic. 

Ale po kolei. Sięgnęłam po ten utwór z racji jego „kresowości”. Jego akcja częściowo dzieje się na kresach wschodnich, częściowo w Warszawie, a częściowo – na gościńcu. 

Jest wiek XVIII, jego druga połowa, w stolicy panuje Stanisław August Poniatowski, ostatni król Polski. A w Borowcach, zabitej dechami posiadłości na Polesiu, ukrytej w gęstych lasach, stoją szczątki starego zamku. Właściwie została z niego tylko brama, wieża, resztki murów i podziemia. Mieszka tam 50-letni „starzec” Salomon Dobek (50 lat w tamtych czasach to był już wiek podeszły). 

Dobek jest wdowcem, jego żona zmarła dawno temu, ale pozostawiła mu piękną córkę Laurę. Dobek przy pomocy swego żydowskiego faktora Arona zajmuje się handlem z Gdańskiem (zboże, drzewo, takie rzeczy) i składa zarobione pieniądze w kuferkach w lochach swego zrujnowanego zamczyska. Wieść o tych skarbach roznosi się pocztą pantoflową po okolicy i trafia do młodej, wesołej wdówki z sąsiedztwa, która w szybkim tempie uwodzi starego i wydaje się za niego za mąż. Macocha próbuje zapanować w całym domu i bardzo źle traktuje pasierbicę. Zrozpaczona dziewczyna przebiera się w męski strój i ucieka z domu. Po drodze zatrzymuje się na jakiś czas w posiadłości hetmana litewskiego Michała Kazimierza Ogińskiego, potem dociera do Warszawy, gdzie poznaje Wojciecha Bogusławskiego, Jana Bohomolca, księżnę Izabelę Czartoryską i inne tuzy polskiego oświecenia. 

Laura występuje cały czas w dwóch postaciach, przebiera się to za chłopca, to za dziewczynę (rokokowe przebieranki, czyli gender! gender!), interesuje się teatrem, zaczyna grać na scenie we francuskich sztukach tłumaczonych na polski. Wokół niej kręcą się także różni mężczyźni, w tym zakochany młody kuzyn Dobek, z Litwy pochodzący. A tym czasie w Borowcach – stary ojciec próbuje szukać córki, zaś młoda żona próbuje podstępem zapanować nad Dobkowym bogactwem. Do tego dodany jest wątek ariański, bo rodzina Dobków wyznawała wcześniej tę religię.  

I tak dalej, i tak dalej, aż przez trzy tomy… Fabuła powieści jest mocno przygodowa, momentami przypomina powieść gotycką, momentami pikarejską. Jak na Kraszewskiego, czyta się to zdumiewająco dobrze, aczkolwiek, przy takim nagromadzeniu sensacyjnych zdarzeń przydałoby się nieco więcej napięcia. Kraszewski miał bowiem zdumiewającą zdolność pisania o rozmaitych „awanturach” bez większych emocji. Ot, było, zdarzyło się coś tam, jest opisane, ale czytelnik męczy się i ziewa.

Na szczęście, jakoś nie ziewałam przy lekturze „Macochy”. Przeczytałam ją z zainteresowaniem, tym bardziej, że oprócz historii rodziny Dobków i przygód Laury, znajdziemy w niej wspaniały obraz epoki stanisławowskiej w Polsce. Zachwyciły mnie opisy osiemnastowiecznych dworów polskich magnatów (Ogiński, Czartoryscy) i Warszawy wieku oświecenia, w której panuje klimat mocno rokokowy. Powieść ma sporą dawkę „wartości dodanej”, to znaczy oprócz przygodowej fabuły czytelnik otrzymuje garść wiedzy historycznej.  Fajny serial  kostiumowy by z tego wyszedł. Zachęcam naszych scenarzystów do czytania, a władze telewizji do wzięcia pod rozwagę tej propozycji.





 


Na tym obrazku znajduje się obraz Jana Piotra Norblina „Fete galante” pochodzący z 1785 roku. Tak to mniej więcej wyglądało wtedy, kiedy w stolicy bawiła Laura Dobkówna próbująca swych sił na scenie w magnackim teatrze. (Obraz pochodzi z Wikipedii, File:Norblin-Fete galante.jpg). A na początku znajduje się obraz Jean-Honore Fragonarda zatytułowany„Huśtawka”, jeden z moich ulubionych obrazów rokokowych. No, tak to bywało w tamtej epoce także na dworach opisanych przez Kraszewskiego. (Wikipedia, File:Fragonard, The Swing.jpg


Zaś tekst „Macochy” znajdziecie w sieci:

Macocha - Wikiźródła, teksty i materiały źródłowe


Kraszewski Józef Ignacy, „Macocha”, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1965

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz