Translate

czwartek, 18 lutego 2016

Auderska Halina, „Ptasi gościniec. Babie lato”


Dylogia Haliny Auderskiej nosząca tytuły „Ptasi gościniec” i „Babie lato” była pierwszą, legalnie wydaną w PRL-u, powieścią opowiadającą o ciężkim losie polskiej ludności z kresów wschodnich w czasie II wojny światowej.

Czytamy tu o wywózkach Polaków na wschód organizowanych przez Związek Radziecki, o formowaniu się polskiej dywizji w Sielcach nad Oką, o bitwie pod Lenino, zdobyciu Berlina i polskim osadnictwie w poniemieckich wsiach nad Odrą, na piastowskich Ziemiach Odzyskanych. Zwłaszcza tematyka wywózek na wschód była bardzo odważna i naprawdę nie mam pojęcia, jak autorka załatwiła sobie, że to przeszło przez ówczesną cenzurę. W każdym razie – kobieta napisała tyle, ile mogła w tamtych czasach!


„Ptasi gościniec” miał pierwsze wydanie w 1973 roku, „Babie lato” wyszło rok później. Powieść ta stała się jednym z głośniejszych bestsellerów literackich epoki Gierka. Czytali ją zwłaszcza ludzie z kresowymi korzeniami, ale nie tylko. Przez pewien czas była także szkolną lekturą uzupełniającą (w czwartej klasie liceum).

Nie czytałam tej książki w PRL-u, ale pamiętam doskonałe słuchowisko radiowe emitowane w odcinkach w pierwszej połowie lat 1980. zrealizowane na motywach tej powieści. Rolę głównego bohatera zagrał tam  Wacław Kowalski, niezapomniany Pawlak z filmu „Sami swoi”. Do dziś słyszę jego kresowy zaśpiew, kiedy opowiada o losach Poleszuka, którego historia zagnała nad Odrę. I dlatego właśnie dzisiaj, z wielkim opóźnieniem, w ramach czytania kresowych lektur sięgnęłam po tę całkowiie zapominaną obecnie powieść. 

Czytałam długo, z pewnym trudem, z uwagi na język nasycony kresowymi, a dokładnie poleskimi wyrażeniami i zwrotami. Miejscami przedzierałam się przez tę powieść tak, jak przez „Nadberezyńców” Floriana Czarnyszewicza, do których jest nieco podobna w sferze językowej i treściowej. Ale warto było! Jest to kawał bardzo dobrej prozy, a także (mimo użytego przez autorkę mimetyzmu formalnego polegającego na wprowadzeniu do tekstu literackiego gwary poleskiej) ogromny ładunek wspaniałej polszczyzny. Czytając, miałam wrażenie, jakby ktoś otworzył okno i wpuścił dużą dawkę ożywczego tlenu. 

Główny bohater dylogii Auderskiej nazywa się Szymon Drozd i pochodzi z zabitej dechami wioski na Polesiu, położonej gdzieś w dorzeczu Horynia i Prypeci, niedaleko Pińska. Jest „tutejszy”, to znaczy mieszanego pochodzenia: ojciec Polak-katolik, matka Poleszuczka. Ożenił się z „prawosławną” Maryną, spłodził dwoje dzieci, do czasu II wojny światowej żył tak jak wszyscy na Polesiu: pływał po rzece duszehubką, łowił ryby, zbierał runo leśne, coś tam uprawiał i jakoś szło. Ten jego stary świat został zburzony w 1939 roku. Szymon brał udział w kampanii wrześniowej, potem wrócił do rodzinnej wsi. Po pewnym czasie wraz z innymi Polakami został wywieziony za Ural, do małej wioski na Syberii, gdzie cierpiał głód i poniewierkę, ale jakoś przeżył. Żona z dziećmi została na miejscu, bo Poleszuków władza radziecka nie wywoziła.  



Kiedy Niemcy napadali na Związek Radziecki Szymon powędrował do polskiego wojska. Do Andersa nie zdążył, dostał się do 1. Dywizji im. Tadeusza Kościuszki (na zdjęciu powyżej – tak ruszali na front polscy żołnierze w ZSRR), która formowała się w Sielcach nad Oką. A potem wraz z Armią Czerwoną ruszył na zachód, by wyzwolić Polskę od Niemców. Po drodze okazało się, że jego poleski chutor już nie istnieje, gdyż został spalony przez hitlerowców w ramach pacyfikacji białoruskich wsi. Oboje dzieci Szymona spaliło się żywcem w chacie, żona ocalała, bo w tym czasie łowiła ryby na jeziorze. Niestety, była pogrążona w ciężkiej rozpaczy i nie było z nią kontaktu. Do tego wokół szalały bandy UPA i paliły nie tylko Polaków, ale także te wsie, które wykazywały choćby najmniejsze sympatie propolskie. Polesie stało się niebezpieczne do życia. 

Więc Szymon podążył dalej szlakiem „na Berlin”, a po jego wyzwoleniu, kiedy okazało się, że na Polesiu nie będzie już Polski i że nowa granica jest na Bugu, a dalej na wschód już nie puszczają, został na Ziemiach Odzyskanych. Razem z kolegami z wojska zajął wioskę nad Odrą i nazwał ją Powodzie. Potem udało mu się ściągnąć żonę zza Buga i próbował normalnie żyć, ale serce jego i innych ludzi ze wschodu wciąż rwało się tam, w jego rodzinne strony. I tak, niby czytamy o indywidualnym losie Szymona, a w tle są poważne problemy: Polska, nasz język, nasza historia, nasza tożsamość narodowa i tak dalej. Oczywiście, autorka napisała tyle, ile mogła napisać w tamtych czasach. Stąd tekst aż się roi od rozmaitych aluzji, przenośni i mowy ezopowej.  

Cała powieść pisana jest w pierwszej osobie. Jest to długa, rozciągnięta na kilkaset stron wypowiedź Szymona Drozda dla współczesnego dziennikarza, który odnalazł go nad Odrą i próbuje napisać reportaż o jego losach. Są zwroty do tegoż reportera i dyskusje z nim, ale czytamy tylko monolog Szymona, odpowiedzi dziennikarza musimy się domyślać.  

Jestem pod ogromnym wrażeniem tej lektury. Nie spodziewałam się, że powieść Auderskiej będzie tak dobra. Warto otrzepać ją z kurzu i przywrócić do czytelniczego obiegu!

A tu – polskie wojsko w ZSRR:



Auderska Halina, „Ptasi gościniec. Babie lato”, wyd. Ministerstwo Obrony Narodowej, Warszawa  1987

Źródło ilustracji: Wikipedia, File:Polish 1st Infantry Division (1943).jpg





4 komentarze:

  1. Straszne to były czasy, oby nigdy się nie powtórzyły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasy były straszne, a to wyrywanie ludzi z korzeniami jeszcze gorsze. Moja rodzina też trafila na Ziemie Odzyskane, ale nie z kresów wschodnich, lecz z tzw. "centrali" jak to się wtedy mówiło. Prawdziwych Kresowiaków spotykalam do niedawna, teraz pomału wymierają.

      Usuń
    2. O autorce słyszałam, ale jeszcze nie sięgnęłam. Czytałam niedawno książkę Małgorzaty Szejnert, która dopiero otwarła mi oczy na bogatą i skomplikowaną historię tych terenów...

      Usuń
    3. Ja sięgnęłam przypadkiem, po prostu weszła mi ta książka w ręce. Ale słuchałam słuchowiska radiowego w odcinkach, które było puszczane w stanie wojennym, i bardzo mi się spodobała ta historia Poleszuka, który wylądował nad Odrą.

      Usuń