Małgorzata Szumska jako
dziecko słuchała nie bajek, ale opowieści swoich dziadków o wywózce na Syberię
i do Kazachstanu. Zawsze chciała tam pojechać. I pojechała. I o tym właśnie
jest ta książka. „Zielona sukienka” składa się z dwóch przeplatających się opowieści.
Jedna traktuje o dziadkach autorki pochodzących z Wileńszczyzny ze wsi
Jeniańce, a druga o niej samej.
W czasie wojny dziadek
Staszek był w AK, po wejściu Sowietów został aresztowany i zesłany do Workuty, gdzie
był torturowany i przesłuchiwany przez NKWD,
a po jakimś czasie zwolniony i wrócił do domu.
Dziadek Staszek i
babcia Janka pobrali się w 1947 r., potem urodził im się syn Janek, ale nie
nacieszyli się długo szczęściem rodzinnym. Wkrótce Staszek został ponownie
aresztowany, osądzony w Wilnie i zesłany do łagru w Kazachstanie na 25 lat.
Janka zamieszkała u swoich rodziców, ale niedługo potem wraz z nimi i z
młodszymi siostrami wywieziono ją na Syberię do Kraju Krasnojarskiego. Było to
w czasie usuwania z Wileńszczyzny Polaków. Część wyjechała do Polski, a ci,
którzy pozostali, byli nękani przez władzę radziecką i przymusowo przesiedlani
na inne tereny.
Po latach autorka
pojechała śladami swoich dziadków. Najpierw odwiedziła Wileńszczyznę, gdzie
pozostała jeszcze jakaś rodzina babci. Była m. in. we wsi Koniuchy, gdzie
kiedyś mieszkała Janka. W styczniu 1944 r. Koniuchy zostały spacyfikowane i
spalone przez partyzantów radzieckich i żydowskich. Odwiedziła też Wilno, gdzie
dziadkowie mieszkali przez krótki czas po powrocie z zesłania przed wyjazdem na
Dolny Śląsk.
A potem wyprawiła się
do Rosji. Była w Moskwie, Sankt Petersburgu i na Syberii. Jechała słynną koleją
transsyberyjską (zdaniem autorki, mocno przereklamowana), z trudem znalazła wioskę
Mokruszę pod Kańskiem w Kraju Krasnojarskim, a w tej Mokruszy stareńką i
schorowaną Szurę, przyjaciółkę babci z lat 1950. Dzięki autorce, Janka i Szura
nawiązały kontakt telefoniczny po 60 latach! W gardle ściska ze wzruszenia, jak
się o tym czyta! Później był Kazachstan, gdzie szukała śladów dziadka w muzeum
Karłagu w miejscowości Dolinka i w archiwum Karłagu w Karagandzie. I tu
spotkała się ze „ścianą”, bowiem to archiwum nadal jest tajne/poufne i niewiele
można się dowiedzieć o konkretnych więźniach.
Równie interesująca
jest narracja współczesna, opowiadająca o samej podróży, o poszukiwaniu
rodzinnych korzeni i wiedzy o sobie samej. Takiej wiedzy, jaką można poznać
tylko w drodze, w zetknięciu z Nieznanym. Szumska pisze, że woli podróżować
sama, tak jakby inni ludzie przeszkadzali jej w chłonięciu obcego świata. Skądś
to znam :)))
Czytałam dużo książek o
podróżach po Rosji, ale książka Szumskiej wydaje mi się najlepsza ze
wszystkich. Nie ma tu zadęcia i patrzenia na Rosję z góry, nie ma uprzedzeń i
oceniania wszystkiego z perspektywy „Europy”, jest natomiast młoda, sympatyczna
i otwarta na świat dziewczyna, która nie boi się rozmawiać z obcymi i która jakoś
wszędzie ma szczęście, bo spotyka prawie samych dobrych i życzliwych ludzi. Szumska
podróżuje w sposób nowoczesny. Korzysta z internetowej sieci znajomych i z możliwości
couchsurfingu, czyli kontaktów umożliwiających spanie w obcych mieszkaniach, w
zamian za zaoferowanie łóżka u siebie.
„Zielona sukienka” napisana
jest brawurowo. Autorka ma dar poruszania czytelnika do głębi. Historia
dziadków Małgorzaty Szumskiej opowiedziana jest w taki sposób, że w niektórych
momentach po prostu nie można powstrzymać się od płaczu. Czytamy nie tylko o
historii, ale także o miłości, przyjaźni i nadziei. Przeczytałam „Zieloną
sukienkę” jednym tchem i czekam na kolejne książki Małgorzaty Szumskiej! To
jest debiut autorki, która już za pierwszym razem postawiła sobie poprzeczkę
bardzo wysoko.
Szumska Małgorzata, „Zielona
sukienka. Przez Rosję, Kazachstan śladami rodzinnej historii”, wyd. Znak,
Kraków 2014
A tu jest link do filmu, w którym
autorka sama opowiada historię swoich dziadków:
Powstała z tego co piszesz nie tylko brawurowo napisana zajmująca książka, ale autorka odbyła wspaniałą podróż życia. To musi być niezwykłe uczucie podróżować śladem swej rodziny, odkrywać ich ślady i jaki efekt końcowy. Książka niczym hołd złożony przodkom.
OdpowiedzUsuńPoślę recenzję na blog kresowy, niech wieść o Małgorzacie Szumskiej się niesie...
No właśnie ona dużo pisze o tych swoich odczuciach związanych z tą podróżą. Niesamowite było jak odnalazła koleżankę babci z czasów młodości. Jak czytałam tę książkę to myślałam o moich własnych przodkach.
UsuńDodam, że Małgorzata Szumska pochodzi z ciekawej rodziny. Znalazłam w sieci informację, że jej matka, Elżbieta Szumska, jest właścicielką... kopalni złota w Złotym Stoku na Dolnym Śląsku. To znaczy, nie eksploatuje tego złota, ale organizuje wycieczki po kopalni.
Tu można poczytać: www.dfg.pl/nasi-przedsiebiorcy/kopalnia-zloty-stok
Zapisałam się na książkę w kolejce oczekujących w mojej bibliotece. Zapowiada się arcyciekawie i oryginalnie!
OdpowiedzUsuńJa też czytałam egzemplarz biblioteczny. Ale zauważyłam tę książkę wcześniej w ofercie Empiku, jak szukałam relacji z podróży do Rosji. Zapowiadała się rewelacyjnie i nie zawiodłam się.
UsuńA ja właśnie sobie czytam:)
OdpowiedzUsuńI co?
Usuń