Translate

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Marcin Wolski, „Wallenrod”



W tej powieści typu political fiction marszałek Józef Piłsudski nie umiera w połowie lat 30., ale zostaje cudownie wyleczony  i żyje jeszcze parę lat. Rządzi Polską jako prezydent, sprzymierza się z Adolfem Hitlerem i wspólnie dokonują rozbioru Czechosłowacji (Niemcy – biorą Czechy, my – Słowację), a potem wojsko polskie razem z niemieckim uderza na Związek Radziecki, który się rozpada.
 
W Rosji jest z powrotem car, ale Niemcy dalej tłuką się z Rosjanami. Polacy im pomagają, biorą także udział w bombardowaniu Londynu itd., na Białorusi powstaje coś w rodzaju Judeopolonii… itd. – leci alternatywna historia aż do 1945 r.

Narratorką tej opowieści jest agent polskiego wywiadu, ksywka - „Wallenrod”, czyli panna Silberstein, pół-Polka, pół-Żydówka, która ma niezwykłe zdolności językowe i fotograficzną pamięć. Trafia do polskiego wywiadu, pracuje w kancelarii III Rzeszy, szpiegując Hitlera i innych wysoko postawionych Niemców.

Alternatywna historia Polski i Europy opowiedziana przez Marcina Wolskiego (i dedykowana legendarnemu profesorowi historii  Pawłowi Wieczorkiewiczowi, który uważał, że całe zło przyszło do Polski ze wschodu) daje do myślenia, aczkolwiek nie przypisywałabym tak olbrzymiej mocy sprawczej jednemu tylko Piłsudskiemu. 

Osobiście wolałabym przeczytać opowieść, w której Piłsudski ginie podczas popełniania przestępstwa, czyli napadu na pociąg przed wybuchem I wojny światowej, a międzywojenną Polską rządzą pospołu generał Józef Dowbor-Muśnicki (jako Marszałek) i Roman Dmowski – jako prezydent lub premier. 

„Wallenrod” Wolskiego to opowieść błyskotliwa, dobrze się wchłaniająca, ale wybitnie jednorazowa. Raczej nie wrócę do tej książki… Powędrowała już w darze do biblioteki…

Wolski Marcin, „Wallenrod”, wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2012

2 komentarze:

  1. A znasz jedną z teorii, że Piłsudski zmarł prawdopodobnie na kiłę? Ale niech tam - żyje, ma się dobrze - a przymierze z Niemcami jest bliskie dzisiejszym poglądom Zychowicza... Dokąd to prowadzi Polskę? Dmowski na czele polskiego pochodu - to jest to! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiła, czyli syfilis? A nie, nie słyszałam. Tylko o nowotworze.
      Zresztą, tak czy tak, w głowę zachodzę, dlaczego Piłsudski, a nie Dmowski czy Dowbor-Muśnicki (mój ulubiony bohater). Dowbor-Muśnicki wygrał Powstanie Wielkopolskie, a o nim cicho. I o powstaniu, i o jego bohaterze.
      Widzenie całego zła na wschodzie to jest m. in. pokłosie teorii profesora historii Uniw. Warszawskiego Pawła Wieczorkiewicza. Zdaje się, że jego śladem idzie zarówno Wolski, jak i młodszy o jedno pokolenie Zychowicz. Też student profesora.
      Ale pomysł sojuszu z Niemcami to, moim zdaniem, bardzo złe myślenie. Bo Germanie zawsze Słowian oszwabią. Sojuszu trzeba szukać wśród innych Słowian. No, chyba, że ktoś nie jest Słowianinem! :)))

      Usuń