W
tej powieści typu political fiction marszałek Józef Piłsudski nie umiera w
połowie lat 30., ale zostaje cudownie wyleczony i żyje jeszcze parę lat. Rządzi Polską jako
prezydent, sprzymierza się z Adolfem Hitlerem i wspólnie dokonują rozbioru
Czechosłowacji (Niemcy – biorą Czechy, my – Słowację), a potem wojsko polskie
razem z niemieckim uderza na Związek Radziecki, który się rozpada.
W Rosji jest z powrotem car, ale Niemcy dalej tłuką się z Rosjanami. Polacy im
pomagają, biorą także udział w bombardowaniu
Londynu itd., na Białorusi powstaje coś w rodzaju Judeopolonii… itd. – leci
alternatywna historia aż do 1945 r.
Narratorką tej opowieści jest agent
polskiego wywiadu, ksywka - „Wallenrod”, czyli panna Silberstein, pół-Polka,
pół-Żydówka, która ma niezwykłe zdolności językowe i fotograficzną pamięć. Trafia
do polskiego wywiadu, pracuje w kancelarii III Rzeszy, szpiegując Hitlera i
innych wysoko postawionych Niemców.
Alternatywna historia Polski i
Europy opowiedziana przez Marcina Wolskiego (i dedykowana legendarnemu profesorowi
historii Pawłowi Wieczorkiewiczowi,
który uważał, że całe zło przyszło do Polski ze wschodu) daje do myślenia,
aczkolwiek nie przypisywałabym tak olbrzymiej mocy sprawczej jednemu tylko
Piłsudskiemu.
Osobiście wolałabym przeczytać
opowieść, w której Piłsudski ginie podczas popełniania przestępstwa, czyli napadu na pociąg przed wybuchem I
wojny światowej, a międzywojenną Polską rządzą pospołu generał Józef
Dowbor-Muśnicki (jako Marszałek) i Roman Dmowski – jako prezydent lub premier.
„Wallenrod” Wolskiego to opowieść
błyskotliwa, dobrze się wchłaniająca, ale
wybitnie jednorazowa. Raczej nie wrócę do tej książki… Powędrowała już w darze
do biblioteki…
Wolski Marcin, „Wallenrod”, wyd.
Zysk i S-ka, Poznań 2012
A znasz jedną z teorii, że Piłsudski zmarł prawdopodobnie na kiłę? Ale niech tam - żyje, ma się dobrze - a przymierze z Niemcami jest bliskie dzisiejszym poglądom Zychowicza... Dokąd to prowadzi Polskę? Dmowski na czele polskiego pochodu - to jest to! :)
OdpowiedzUsuńKiła, czyli syfilis? A nie, nie słyszałam. Tylko o nowotworze.
UsuńZresztą, tak czy tak, w głowę zachodzę, dlaczego Piłsudski, a nie Dmowski czy Dowbor-Muśnicki (mój ulubiony bohater). Dowbor-Muśnicki wygrał Powstanie Wielkopolskie, a o nim cicho. I o powstaniu, i o jego bohaterze.
Widzenie całego zła na wschodzie to jest m. in. pokłosie teorii profesora historii Uniw. Warszawskiego Pawła Wieczorkiewicza. Zdaje się, że jego śladem idzie zarówno Wolski, jak i młodszy o jedno pokolenie Zychowicz. Też student profesora.
Ale pomysł sojuszu z Niemcami to, moim zdaniem, bardzo złe myślenie. Bo Germanie zawsze Słowian oszwabią. Sojuszu trzeba szukać wśród innych Słowian. No, chyba, że ktoś nie jest Słowianinem! :)))