Translate

sobota, 3 stycznia 2015

Barbara Iskra-Kozińska, „Maria”



„Maria” to dalszy ciąg powieści „Czerwone niebo nad Wołyniem” Barbary Iskry-Kozińskiej.  Pierwsza część to opowieść o rodzinie ze strony ojca autorki, czyli Kozińskich ze wsi Okopy na Wołyniu, którzy cudem uratowali się przed śmiercią z rąk Ukraińców. Kozińscy w porę uciekli przed żądnymi krwi wieśniakami ukraińskimi i schronili się w pobliskim lesie, gdzie pod opieką partyzantów przeczekali do końca wojny. Potem wyjechali na Ziemie Odzyskane. 

Z kolei „Maria” to historia Zawadzkich, czyli rodziny matki autorki. Zawadzcy mieszkali na Wileńszczyźnie, tam przeżyli okupację niemiecką, a po wejściu Sowietów zdecydowali się na wyjazd „do Polski”. 

Tytułowa Maria to matka Barbary Iskry-Kozińskiej. W tej opowieści jest młodą dziewczyną, która pomaga niemłodym już rodzicom, a do tego matkuje powierzonym jej opiece trzem małym chłopcom, sierotom po starszej siostrze.  Czytamy o tym, jak Maria wraz z kuzynką wyprawiły się saniami przez las do miasta powiatowego, by uzyskać papiery repatriacyjne, jak było to trudne i najeżone rozlicznymi przeciwnościami. Ale to nie był koniec, gdyż aby uzyskać zgodę władz radzieckich na wyjazd, Maria wraz z ojcem musi jeszcze zimą, w trzaskający mróz, wyrąbać narzuconą wcześniej ilość drzew w lesie.  

Dalej – mamy pożegnanie na zawsze z domem na Kresach, długą podróż do Polski i w końcu osiedlenie się Zawadzkich w Kosarzynie pod niemiecką granicą. Jest to historia, która nieodparcie nasuwa skojarzenia z kultowym filmem „Sami swoi”, z tym, że „Maria” jest utrzymana raczej w tonie poważnym, a nie komediowym. Znajdziemy tu jednak niektóre filmowe motywy, takie jak: wyszukiwanie domów po Niemcach do zamieszkania, dzielenie ziemi między mieszkańców wsi i radość z koni podarowanych przez amerykańską „ciocię Unrrę”. Są też opisane trudne początki na nowym miejscu, kiedy najważniejsze było zapewnienie rodzinie podstawowej egzystencji, by było co włożyć na grzbiet i do garnka.

 Po jakimś czasie do Kosarzyna zjeżdżają także Kozińscy, którzy zostali wyproszeni z poprzedniego miejsca osiedlenia się (na Opolszczyźnie), bo tam, do swoich domów wrócili ich niemieccy właściciele, a polskie władze zgodziły się na ich powrót. Kozińscy musieli więc szukać nowego miejsca na ziemi. Znaleźli je w Kosarzynie, za płotem Zawadzkich. 

Maria dorasta, ale ma bardzo wiele obowiązków. W rodzinie zaczyna gościć choroba i śmierć. Maria ma adoratora, wojskowego, który chce ją porwać ze wsi do miasta, a ona nie potrafi się zdobyć na to, by zostawić rodzinę na pastwę losu. Wybiera życie na wsi. Wkrótce wyjdzie za mąż za  zakochanego w niej najmłodszego syna Kozińskich, Zdzisława. 

Autorka odmalowała w tej książce kawał historii swojej rodziny i rodzinnej wsi, a poprzez to, takze kawal historii Polski. Jest to bardzo plastyczna opowieść, pełna ciepła i drobiazgowych opisów życia codziennego na Ziemiach Odzyskanych w późnych latach 40., 50 i wczesnych 60. Mimo rozmaitych trudności (np. z powstałym we wsi kołchozem, czyli spółdzielnią produkcyjną) życie toczy się dość spokojnie, bez wcześniejszych, wojennych emocji, które obie rodziny, Kozińskich i Zawadzkich, przeżyły na Kresach. „Maria” pozbawiona jest dramatyzmu, jakim charakteryzuje się część pierwsza. Ale może i dobrze. Życie w czasie pokoju też bywa ciekawe. 

Dla mnie lektura tej książki była trochę podróżą w czasie, mogłam dzięki niej przenieść się do wsi sprzed kilkudziesieciu lat, jaką pamiętam z dzieciństwa. Z czułym zainteresowaniem czytałam o rozmaitych, dawno już zapomnianych zwyczajach i obrzędach typowych dla polskiej wsi kilkadziesiąt lat temu.  

Kozińska-Iskra Barbara, „Maria”, wyd. Bellona, Warszawa 2013


2 komentarze:

  1. Temat Kresów mnie też nie opuszcza...
    "Marii" jeszcze nie czytałam, ale powoli, powoli lektury uporządkuję.
    Mogę "wypożyczyć" na blog kresowy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do mnie te Kresy też ciągle jakoś idą i idą. Teraz czytam powieść o Wilnie.
      Oczywiście, że możesz brać "Marię" na blog kresowy.

      Usuń