„W drodze do domu”
Janiny Zimirskiej to poruszająca
opowieść o Polakach z Wołynia i zbrodniach popełnionych przez Ukraińców w czasie II wojny światowej.
Główna bohaterka tej
książki to kilkunastoletnia Julka Krzemińska, która mieszka wraz z rodzicami we
wsi Głęboczek na Wołyniu. Matka oczekuje drugiego dziecka. Wcześniej pomiędzy
Polakami i Ukraińcami był pokój, ale w czasie niemieckiej okupacji do głosu
doszli banderowcy. Ukraińcy zaczynają palić polskie wsie i bez powodu mordować
swoich sąsiadów Polaków. Zabijają ich tylko dlatego, że są Polakami. Do
mordowania „Lachów” nawołuje kler prawosławny. Prawosławni księża błogosławią
narzędzia mordu, kropią je wodą święconą, mówią w kazaniach do wiernych, że
jeśli Ukrainiec ma żonę Polkę, to niech zabije tę żonę. Jeśli ma z Polką dzieci
– musi zabić je także.
Autorka „W drodze do
domu” nie szczędzi drastycznych szczegółów ludobójstwa na Wołyniu. Opowiada jak
Ukraińcy zabijali Polaków za pomocą narzędzi rolniczych, takich jak siekiery,
widły i kosy. Nabijali na płoty żywe małe dzieci. Chwytali za nogi niemowlęta i
walili główkami o ścianę. Wkładali żywych ludzi między dwie deski i piłowali
piłą na kawałki. Okrucieństwo Ukraińców było wręcz zwierzęce. Jak twierdzą
świadkowie tamtych wydarzeń, w stosunku do Polaków Ukraińcy byli gorsi od
Niemców i Rosjan. Polacy bali się Ukraińców tak bardzo, że uciekali ze wsi do
miast, gdzie były niemieckie posterunki wojskowe.
Rodzina Julki
Krzemińskiej miała szczęście. Krzemińscy przeżyli. Uciekli z Głęboczka w
ostatniej chwili. Potem Ukraińcy spalili ich dom i całą wioskę. Krzemińscy
dostali się do miasta, a tam złapali ich Niemcy i wysłali na roboty przymusowe
w głąb III Rzeszy. I tak, paradoksalnie, to, co dla Polaków z innych części
Polski było wielkim nieszczęściem i życiową tragedią, dla Polaków z Wołynia stało się wybawieniem.
Wyjazd na ciężkie roboty przymusowe uchronił ich przed śmiercią z rąk
Ukraińców.
W głębi Niemiec matka
Julki rodzi drugą córkę, Klarę. Pod koniec wojny Krzemińscy zostają wyzwoleni przez wojska
amerykańskie. Matka chce zaraz wyjechać do Ameryki, ale ojciec marzy o powrocie
do Polski. Niestety, do swojej wsi Krzemińscy już wrócić nie mogą. Ich wołyński
Głęboczek został przecież po drugiej stronie granicy. Stalin zabrał Polakom
Wołyń i przyłączył go do Związku Sowieckiego... Ostatecznie, Krzemińscy osiedlają się
na Ziemiach Odzyskanych, dzieląc los wielu innych nieszczęśliwych rodaków z
Kresów. Dalej jest opowieść o trudnych powojennych losach dorastającej Julki
Krzemińskiej.
Czytałam tę książkę z
zapartym tchem, śledząc losy bohaterów. Autorce udało się poprzez historię
jednej rodziny ukazać tragedię tysięcy Polaków wysiedlonych z Kresów na skutek
zbrodni UPA i strategii politycznej Związku Sowieckiego.
Powieść Janiny
Zimirskiej oparta jest na faktach. Autorka i jej rodzina przeżyli wojenną
gehennę na Wołyniu, która była udziałem bohaterów jej książki.
Zimirska Janina, „W
drodze do domu”, Warszawska Firma Wydawnicza, Warszawa 2012
Wchodzenie na Twój blog jest "niebezpieczne", bowiem lista absolutnie koniecznych do przeczytania książek zwiększa się, zwiększa...
OdpowiedzUsuńPoślę na blog kresowy (mam nadzieję za Twoją zgodą), niech wieść się niesie o takich książkach, niech ludzie czytają.
Poślij, niech się wieść niesie! ;)))
UsuńKolejna znaleziona perła. Nie słyszałam o niej. Ciekawe, czy dostępna (oczywiście nie w bibliotece, bo tylko ty masz takie szczęście)...
OdpowiedzUsuńJa czytałam egzemplarz z biblioteki, ale widzę, że ta książka jest dostępna w Empiku. Niedawno była wydana.
UsuńCiężko nawet przeczytać recenzję, a co dopiero książkę - oryginalny zapis tych wydarzeń...
OdpowiedzUsuńDla mnie najtrudniejsza w czytaniu była książka Siemaszków o ludobójstwie na Wołyniu. Wieś po wsi, powiat po powiecie, wszystkie zbrodnie wyłożone jak kawa na ławę. Bardzo długo to męczyłam i ciśnienie mi rosło straszliwie. Natomiast prozę czyta się lżej. Ale nie powiem, że przyjemnie.
Usuń