Translate

środa, 21 stycznia 2015

Janina Zimirska, „W drodze do domu”



„W drodze do domu” Janiny Zimirskiej to poruszająca  opowieść o Polakach z Wołynia i zbrodniach popełnionych przez Ukraińców  w czasie II wojny światowej.

Główna bohaterka tej książki to kilkunastoletnia Julka Krzemińska, która mieszka wraz z rodzicami we wsi Głęboczek na Wołyniu. Matka oczekuje drugiego dziecka. Wcześniej pomiędzy Polakami i Ukraińcami był pokój, ale w czasie niemieckiej okupacji do głosu doszli banderowcy. Ukraińcy zaczynają palić polskie wsie i bez powodu mordować swoich sąsiadów Polaków. Zabijają ich tylko dlatego, że są Polakami. Do mordowania „Lachów” nawołuje kler prawosławny. Prawosławni księża błogosławią narzędzia mordu, kropią je wodą święconą, mówią w kazaniach do wiernych, że jeśli Ukrainiec ma żonę Polkę, to niech zabije tę żonę. Jeśli ma z Polką dzieci – musi zabić je także. 

Autorka „W drodze do domu” nie szczędzi drastycznych szczegółów ludobójstwa na Wołyniu. Opowiada jak Ukraińcy zabijali Polaków za pomocą narzędzi rolniczych, takich jak siekiery, widły i kosy. Nabijali na płoty żywe małe dzieci. Chwytali za nogi niemowlęta i walili główkami o ścianę. Wkładali żywych ludzi między dwie deski i piłowali piłą na kawałki. Okrucieństwo Ukraińców było wręcz zwierzęce. Jak twierdzą świadkowie tamtych wydarzeń, w stosunku do Polaków Ukraińcy byli gorsi od Niemców i Rosjan. Polacy bali się Ukraińców tak bardzo, że uciekali ze wsi do miast, gdzie były niemieckie posterunki wojskowe.

Rodzina Julki Krzemińskiej miała szczęście. Krzemińscy przeżyli. Uciekli z Głęboczka w ostatniej chwili. Potem Ukraińcy spalili ich dom i całą wioskę. Krzemińscy dostali się do miasta, a tam złapali ich Niemcy i wysłali na roboty przymusowe w głąb III Rzeszy. I tak, paradoksalnie, to, co dla Polaków z innych części Polski było wielkim nieszczęściem i życiową tragedią, dla Polaków z Wołynia stało się wybawieniem. Wyjazd na ciężkie roboty przymusowe uchronił ich przed śmiercią z rąk Ukraińców.

W głębi Niemiec matka Julki rodzi drugą córkę, Klarę. Pod koniec wojny  Krzemińscy zostają wyzwoleni przez wojska amerykańskie. Matka chce zaraz wyjechać do Ameryki, ale ojciec marzy o powrocie do Polski. Niestety, do swojej wsi Krzemińscy już wrócić nie mogą. Ich wołyński Głęboczek został przecież po drugiej stronie granicy. Stalin zabrał Polakom Wołyń i przyłączył go do Związku Sowieckiego... Ostatecznie, Krzemińscy osiedlają się na Ziemiach Odzyskanych, dzieląc los wielu innych nieszczęśliwych rodaków z Kresów. Dalej jest opowieść o trudnych powojennych losach dorastającej Julki Krzemińskiej.

Czytałam tę książkę z zapartym tchem, śledząc losy bohaterów. Autorce udało się poprzez historię jednej rodziny ukazać tragedię tysięcy Polaków wysiedlonych z Kresów na skutek zbrodni UPA i strategii politycznej Związku Sowieckiego. 

Powieść Janiny Zimirskiej oparta jest na faktach. Autorka i jej rodzina przeżyli wojenną gehennę na Wołyniu, która była udziałem bohaterów jej książki.

Zimirska Janina, „W drodze do domu”, Warszawska Firma Wydawnicza, Warszawa 2012

6 komentarzy:

  1. Wchodzenie na Twój blog jest "niebezpieczne", bowiem lista absolutnie koniecznych do przeczytania książek zwiększa się, zwiększa...
    Poślę na blog kresowy (mam nadzieję za Twoją zgodą), niech wieść się niesie o takich książkach, niech ludzie czytają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna znaleziona perła. Nie słyszałam o niej. Ciekawe, czy dostępna (oczywiście nie w bibliotece, bo tylko ty masz takie szczęście)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytałam egzemplarz z biblioteki, ale widzę, że ta książka jest dostępna w Empiku. Niedawno była wydana.

      Usuń
  3. Ciężko nawet przeczytać recenzję, a co dopiero książkę - oryginalny zapis tych wydarzeń...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie najtrudniejsza w czytaniu była książka Siemaszków o ludobójstwie na Wołyniu. Wieś po wsi, powiat po powiecie, wszystkie zbrodnie wyłożone jak kawa na ławę. Bardzo długo to męczyłam i ciśnienie mi rosło straszliwie. Natomiast prozę czyta się lżej. Ale nie powiem, że przyjemnie.

      Usuń