Anetka
z Tyszkiewiczów Potocka-Wąsowiczowa zostawiła po sobie arcyciekawe pamiętniki z
epoki Księstwa Warszawskiego. Widać, że ich autorka to rasowa reporterka obdarzona
niezwykłym talentem literackim. Umie opowiadać o tym, co widziała i przeżyła.
Bystra i spostrzegawcza, ma
umiejętność nawiązywania szybkiego kontaktu z ludźmi, zdobywania informacji niedostępnych
dla innych i zdolność zjawiania się we właściwym miejscu o właściwym czasie.
Autorka
„Wspomnień naocznego świadka” to arystokratka pierwszej wody. Jej matka, Konstancja
z Poniatowskich Tyszkiewiczowa, była bratanicą ostatniego króla Polski
Stanisława Augusta Poniatowskiego, zaś ojciec, Ludwik Tyszkiewicz, był jego
elektorem z województwa trockiego oraz marszałkiem Sejmu i konsyliarzem Rady
Nieustającej. Dziewczyna wychowała się w należącym do jej babki pałacu rodziny
Branickich w Białymstoku (tam, gdzie dzisiaj jest Akademia Medyczna), odwiedzała
później salony Warszawy, Wiednia i Paryża. W razie potrzeby potrafiła wychylić
także nos poza salon.
Jako
„naoczny świadek” Anetka ogląda m in.: aresztowanie ostatniego króla Polski
przez żołnierzy carycy Katarzyny II, rzeź Pragi jaką urządził Polakom generał
Suworow, wjazd Napoleona do Warszawy, wjazd do Paryża jego drugiej żony, Marii
Ludwiki, wjazd Rosjan do Warszawy. Jest gościem na balu u Talleyranda w
Warszawie, siedzi wówczas tuż obok cesarza Napoleona i podpowiada mu, jak ma na
imię jego piękna sąsiadka z drugiej strony (a była nią Maria Walewska), potem spogląda
na pierwszy taniec Napoleona z jego polską kochanką. Z świeżo poślubionym pierwszym
mężem zwiedza Puławy księżnej Izabeli Czartoryskiej i rezydencję jego babki w
Łańcucie. Później zaś sama ogląda zamek pani de Sevigny we Francji. Interesuje się
działalnością masonów warszawskich, do których należał jej teść Stanisław
Kostka Potocki i pada ofiarą zabawnej maskarady związanej z iluminatami. Bywa
na balach urządzanych przez Rosjan w Warszawie, poznaje cara Aleksandra I oraz
jego brata, wielkiego księcia Konstantego. Zostaje spadkobierczynią wuja,
księcia Józefa Poniatowskiego.
Wszędzie
ciekawa zdarzeń i ludzi. Potrafi być złośliwa. Panią Walewską określa jako
piękność z obrazów Greuze’a, ale niezbyt inteligentną. O drugiej żonie
Napoleona napisze, że tylko nóżkę miała ładną i że jej rodzina powinna wysłać
Napoleonowi bucik Marii Ludwiki zamiast jej portretu. Dostrzeże grubą łydkę
jakiegoś świeżo upieczonego arystokraty z okresu napoleońskiego (świadczącą jakoby
o plebejskim pochodzeniu), krzaczaste brwi wielkiego księcia Konstantego i
rozczochraną fryzurę jego nieszczęśliwej morgantycznej żony Joanny Grudzińskiej
(Księżnej Łowickiej). O Wincentym Krasińskim, ojcu Zygmunta, napisze, że robił
straszne długi, a poza tym kazał namalować obraz, na którym przedstawił siebie
jako biorącego udział w pewnej bitwie, a
naprawdę wcale go tam nie było.
Potocka-Wąsowiczowa
swoje wspomnienia spisywała po francusku przez prawie pół wieku. Jako dama z
przełomu oświecenia i romantyzmu, była niczym bohaterki powieści Jane
Austen. Trochę rozważna i trochę romantyczna. Przy tym, bardzo inteligentna i dowcipna…
Więcej pisała o innych, niż o sobie, ale jednak… Wspomina, jak na początku małżeństwa podczas
wieczornego spaceru próbowała nakłonić pierwszego męża, by zakochał się w niej,
a on na to, że jest późno, komary gryzą i trzeba już wracać do domu. Innym
razem, chcąc wzbudzić w mężu zazdrość, sfabrykowała fałszywy liścik od
nieistniejącego kochanka. Niestety, sprawa się wydała, bo teściowa poznała, że
liścik był pisany ręką Anetki. Szybko pogodziła się z brakiem uczuć małżonka. Urodziła
mu trójkę dzieci, ale kochała się w innych. Szczerze mówiąc, bardziej związana
była emocjonalnie ze swoim teściem, którego podziwiała pod względem intelektu i
obycia. Nie kochana przez pierwszego
męża, znalazła szczęście w drugim małżeństwie.
Przez
pół wieku zmieniał się styl wypowiedzi Anetki oraz jej widzenie świata. W
pierwszej połowie tekstu poznajemy bystrą, lecz trochę roztrzepaną kokietkę,
która opisuje z detalami swoje (czasem także cudze) toalety, w których
występowała na balach i w salonach. Wygląd i powodzenie u mężczyzn są dla niej niezwykle
istotne. W drugiej części – mamy do czynienia ze stateczną, patriotyczną polską
damą, która relacjonuje sytuację panującą w Polsce po upadku Napoleona. Z latami zmienia się nawet składnia budowanych
przez nią zdań.
„Wspomnienia
naocznego świadka” czyta się znakomicie, niczym powieść z epoki. Aż dziw, że
jeszcze nie powstał film na podstawie tej barwnej i interesującej książki,
która jest przecież niezwykle cennym dokumentem życia codziennego wyższych sfer
w okresie Księstwa Warszawskiego. Można jeszcze tylko westchnąć: jaka szkoda,
że Anetka Potocka-Wąsowiczowa była tak
bogata, jak była i nie musiała zarabiać na życie piórem! Gdyby była
biedniejsza, być może pozostawiłaby po sobie więcej tekstów?
Warto
dodać, że Anetka, podobnie jak inne damy z tej epoki, interesowała się także
ogrodnictwem. Zaprojektowała m. in. ogrody w Natolinie, Jabłonnie i (częściowo)
w Ogrodzie Saskim.
Potocka-Wąsowiczowa
Anna z Tyszkiewiczów, „Wspomnienia naocznego świadka”, przekład z francuskiego
J. R., opracowanie i wstęp Barbara Grochulska, Państwowy Instytut Wydawniczy,
Warszawa 1965
Fragmenty
tych pamiętników można przeczytać tutaj:
Wspaniała książka! Mam to dawne wydanie z 1965 roku ze znakomitym wstępem Grochulskiej. Niedawno było wznowienie.
OdpowiedzUsuńAnetka Potocka była zdolną rysowniczką, jest jej urocza miniatura w Muzeum w Rapperswil ze szkicownikiem w ręku. Miniatura ta znajduje się na okładce katalogu, o którym pisałam kiedyś u siebie na blogu: http://bioggraff.blogspot.com/2013/04/rapperswil-polski-zamek-w-szwajcarii.html
Zajrzałam do Ciebie, dzięki za wskazówkę.
UsuńAnetka była arcyciekawą osobą. Żałuję, że tak późno natrafiłam na jej pamiętniki. Zajrzałam, aby dowiedzieć się, co naprawdę pisała o pani Walewskiej i wsiąkłam. Chyba sobie kupię i będę wracać. Wiem, że było nowe wydanie.