Pragnę poinformować, że na stronie "wpolityce.pl" ukazał się wywiad ze mną pod tytułem "Autorka książki "Duchy Kresów Wschodnich": Nie chciałam, żeby legendy dawnych polskich ziem poszły w zapomnienie".
Wywiad przeprowadził redaktor Tomasz Plaskota.
Link do wywiadu:
Gratuluję wydania książki. Muszę koniecznie do niej zajrzeć, gdyż nie spotkałam się z taką tematyką jeszcze. Poza tym moja rodzina pochodzi z Kresów :)
OdpowiedzUsuńDzięki za dobre słowo! Skoro rodzina pochodzi z Kresów, to może także zna jakieś ciekawe historie o duchach i takich tam? Jestem otwarta na wszelkie informacje! Jakby coś, to czekam!
UsuńZ wielkim zainteresowaniem i radością przeczytałam ten wywiad. Są tam treści bliskie memu sercu. Wkradł się jednak bląd w imieniu Andrzeja (nie Antoniego) Towiańskiego. Można to jakoś poprawić?
OdpowiedzUsuńAle poczekaj, poczekaj...
UsuńTo Ty jesteś ta Agnieszka Zielińska od Towiańskiego???
Korzystałam z Twoich tekstów na blogu o Towiańskim!
Jaki świat jest mały!
Oczywiście, że Andrzej! Jestem tak przejęta tym wydaniem książki, że może mi się z wrażenie jakoś tak Andrzej zmienił na Antoniego ;)))
Obawiam, się, że to już poszło i niewiele da się zrobić.
Następnym razem będę uważać!
Agnieszka Zielińska figuruje w bibliografii w tej książce!
UsuńTak, to ja. Gdzie tą książkę można kupić?
UsuńA platforma wp.,na której miałam blog o towianiznie została zamknięta. Przeniosłem to na towianizm.blogspot.com
UsuńKsiążka jest dostępna w różnych księgarniach internetowych i na stronie wydawnictwa von Borowiecky.
UsuńPrzeczytałam, bardzo ciekawy wywiad.
OdpowiedzUsuńKsiążki jeszcze nie znam, ale może będzie moją wakacyjną lekturą?
Czy jest ilustrowana?
Dzięki!
UsuńTak, jest ilustrowana!
Już myślałam, że Pani w Polityce' udzieliła wywiadu, ale zobaczyłam, że to z małej litery.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wywiad, ale jedna rzecz mnie tam dziwi, a mianowicie to, że ludzie w sklepie opowiadali o byciu mordowanym. Trochę to mi się wydaje nieprawdopodobne, gdyż był to temat tabu. Naprawdę tabu. Nam, wnukom ocalałych mówiły babcie w domu, ale pod warunkiem, że Broń Boże nie powiemy w szkole albo w ogóle publicznie. Tak do połowy lat 90-tych to tabu było.
Masz rację! Zgadzam się, że do połowy lat 1990. to było tabu. Ale ludzie i tak mówili. Moja mama, która zamieszkała na stałe w Malborku w latach 1980. i stała wciąż w kolejkach pod sklepami (a były wtedy ogromne) to się nasłuchała o banderowcach właśnie tam.
UsuńNatomiast ja zamieszkałam w Malborku później, w roku 2000 (jest o tym mowa w wywiadzie) i wtedy już wolno było o tym mówić oficjalnie.
Zresztą, bo ja wiem? Może ja mam coś takiego w sobie, że mi ludzie w ogóle różne rzeczy opowiadają? :)))
Może kolejka była czymś w rodzaju dzisiejszych forów internetowych? To mocno ciekawe i warte zbadania. Znaczy się, ja stałam w kolejkach, ale u nas. Na chleb czekałam od 5 rano. Mama mnie wysyłała. Nawet fajnie było, ale zawsze się zastanawiałam nad tym fenomenem, bo zawsze dawano o 5 chlebów za mało na wioskę i dlatego dla kogoś brakowało. Dlaczego nie dano o 5 więcej? Niepojęte. Ale zeszłam z tematu. O szczerość w kolejkach chodziło i tematy tabu. Bardzo ciekawy temat.
UsuńNiedawno powiedziałam jednemu Ukraińcowi, że moi dizadkowie też pochodzą spod Równego, ale uciekli od mordów, ale oczy miał takie jakby nie przyjmował prawdy. Takie zamknięcie na temat.
Bo nie przyjmują! Jak mogą przyjmować, skoro dla nich banderowcy to bohaterowie?
UsuńWidziałam na FB okladkę nowej ksiażki dla ukraińskich uczniów pt. "Bandera i ja" (dla klas młodszych).
To o czym tu mówić? :(
Interesujacy bardzo wywiad. Jaki wyborny temat, jaki piekny tytul.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za miłe słowa!
Usuń