Przeczytałam
właśnie kapitalne wspomnienia Polaka z rodziny, która przed rewolucją
październikową była związana z Odessą. Eugeniusz Janiszewski to z jednej strony
potomek osiadłego tam powstańca styczniowego, ziemianina Adolfa Janiszewskiego
(dziadek) a z drugiej baronówny - Julii Barbary de Krudener (praprababka,
autorka słynnej niegdyś powieści „Waleria”, o której pisał Adam Mickiewicz w IV
części „Dziadów”).
Autor
tej książki (na zdjęciu powyżej) urodził się w 1893 roku w majątku Migajewo pod
Odessą. Jego rodzicami byli Piotr Janiszewski i Helena z domu Milleante wywodząca się
ze szlachty niemieckiej mieszkającej na Łotwie.
„Dzieciństwo
i młodość autora upłynęły w trzech różnych środowiskach i pod kontrowersyjnymi
wpływami: dziadka – patrioty polskiego i wiecznego spiskowca, ojca – realisty z
chłodnego pokolenia pozytywistów, i babki – sfrancuziałej, zniemczonej i
zrusyfikowanej jednocześnie osoby, wśród jej arystokratycznych tradycji i
pamiątek. Wszystko to znalazło odbicie w pamiętniku, w opisach i refleksjach autora.” (s. 5)
Na
podstawie starych dokumentów znalezionych w kufrze w majątku Zofiówka pod
Odessą należącym do babki Anny Milleante Eugeniusz Janiszewski napisał piękny
szkic o baronowej de Krudener (powyżej, na obrazie Angeliki Kauffmann, z
Wikipedii), autorce słynnej niegdyś powieści sentymentalnej „Waleria”, o której
wspomina Gustaw w IV części „Dziadów” Adama Mickiewicza. Była to jedna z owych „książek
zbójeckich” kształtujących światopogląd młodych romantyków. Ten esej otwiera
właściwie jego opowieść o swoim dzieciństwie i młodości.
A
dalej mamy opisy dwóch majątków, czyli Zofiówki (to była popularna nazwa
wówczas na Ukrainie, nie chodzi o Zofiówkę Potockich!) i Migajewa. Od ósmego
roku życia Eugeniusz Janiszewski mieszkał w Odessie. Jego ojciec był inżynierem
kolejowym. Rodzina zajmowała willę, do której wejście było z jednego peronów
odeskiego dworca kolejowego. Mały Genio błąkał się wtedy z kolegami po odeskich
podwórkach niczym Pietia i Gawrik, mali bohaterowie „Samotnego białego żagla”
Walentina Katajewa. Przywołuję tutaj moją ulubioną powieść z dzieciństwa,
bowiem zauważyłam wiele podobieństw pomiędzy wspomnieniami Katajewa i
Janiszewskiego. Chodzi nie tylko o opisy Odessy, ale także rewolucji 1905 roku,
która w tym mieście miała bardzo dramatyczny przebieg.
Janiszewski
był uczniem szkoły realnej w Odessie. Opis tej szkoły to okazja do
przedstawienia barwnego, międzynarodowego składu mieszkańców tego miasta. Jego
kolegami szkolnymi byli Rosjanie, Żydzi, Grecy, Anglicy i Bóg wie, kto jeszcze.
Z związku z tym przywołuje różne szkolne zabawy i awantury. Przytacza m. in. barwną
anedotę o tym, jak razem z kolegą Lową Rabinowiczem podglądali ukradkiem spacerujące
po ogrodzie haremowe piękności z haremu szacha perskiego.
„Ojciec
Lowki był dziennikarzem. Mieszkali oni wówczas w domu, który stal w poprzek
ulicy i zamykał arterię ciągnącą się przez całe miasto ściśle w kierunku
południka (zgodnie z planem księcia Richelieu) i rozdzielał miasto portowe na
dwie części. Ta wielka arteria kończyła się więc jako cichy zaułek – skwerem i
bardzo eleganckimi domami. Z tyłu, za domem Lowki był ogromny taras – ogród,
pełen kwiatów i drzew, okolony balustradą nad prostopadłą ścianą wielkich
kamieni. Z góry otwierał się wspaniały widok na magazyny portowe, maszty i
kominy statków. Ogród mojego kolegi był
odgrodzony murem o wysokości dwóch metrów od tak samo położonego tarasu nad
przepaścią, który przylegał do budynku o kształtach gotyckiego zamku
średniowiecznego. Pałac ten należał do pana Brzozowskiego, obywatela ziemskiego
z Podola. Widok tego zamku od dawna nęcił moją wyobraźnię swymi wysokimi
zębatymi wieżami, ciężką kutą bramą i gotyckimi oknami. Rozwiązując z Lowką
jakieś zawiłe matematyczne zadanie, siedzieliśmy pod krzakiem bzu, gdy nagle
Lowka podniósł głowę i szepnął: - Wiesz, że w tym zamku mieszka teraz szach
perski ze swoim haremem… - Co ty gadasz? – Tak. Szach! A żony jego chodzą po
ogrodzie w czarczafach. Widziałem na własne oczy.” (s. 153)
Zakochany
w Odessie młody Janiszewski nie mógł odnaleźć się w Kijowie, kiedy pojechał tam
po maturze, by studiować chemię na politechnice. Kijów mu zwyczajnie nie
pasował, poza tym, brakowało mu szumu morza i międzynarodowej atmosfery Odessy.
Później zresztą, po śmierci ojca i już w
czasie trwania I wojny światowej, przeniósł się z Kijowa do szkoły artylerii w
Petersburgu.
Znajdziemy
w tej książce piękny, kolorowy świat, którego już nie ma: przedrewolucyjną
Rosję (wtedy Odessa to była Rosja!), wspaniałe nadmorskie miasto, zagubione w
stepie wielkie majątki ziemskie, posiadaczy ziemskich i ich ukraińską służbę, a
także dawną międzynarodową arystokrację (autor opisał nie tylko swą babkę
pochodzącą z inflanckich baronów, ale też przedstawicieli klas wyższych w
Moskwie i na Kaukazie, gdzie był na wycieczce). A zakończył swoją opowieść
wspomnieniem swej pierwszej wielkiej miłości do starszej o kilka lat Rosjanki
Lidii.
Jakie
były dalsze losy autora tej książki?
Z
notki biograficznej zamieszczonej przez wydawnictwo można się dowiedzieć, że
Eugeniusz Janiszewski (1893-1972) po I wojnie światowej przedostał się do
Polski, ojczyzny dziadka Adolfa. Studiował elektrochemię na politechnice
lwowskiej pod kierunkiem Ignacego Mościckiego, późniejszego prezydenta Polski.
Pracował jako inżynier w kopalniach na Śląsku, a potem w warszawskich zakładach
metalurgicznych i farmaceutycznych. Kiedy wybuchła II wojna światowa ewakuował
się z wojskiem do Rumunii, w 1940 roku znalazł się w Turcji, gdzie znowu
pracował jako inżynier i konstruktor samolotów. Po powrocie do Polski był zatrudniony
w Instytucie Chemicznym w „Biofarmie”, był autorem ośmiu opatentowanych
wynalazków. Zmarł w 1972 roku i został pochowany na Powązkach.
„Wspomnienia
odessity” to tylko fragment jego obszernych wspomnień, które z różnych
pozostałych po nim materiałów i fragmentów literackich wybrała dla
wydawnictwa Maria Janina Majewska.
Przeczytałam
tę książkę jednym tchem. Autor chyba odziedziczył talent literacki po swej
prababce, autorce „Walerii”. Jest napisana kapitalnym, barwnym i obrazowym
stylem.
Wspomniałam
już wcześniej, że ukochaną książką mojego dzieciństwa był „Samotny biały żagiel”
Walentina Katajewa, który czytałam nie wiem ile razy. Już wtedy zakochałam się
w Odessie, chociaż nigdy tam nie byłam i pewnie już nie będę. To miasto nawet
na odległość wydawało mi się piękne, tajemnicze i magiczne. Parę lat temu,
dzięki internetowi, poznałam wirtualnie jednego mieszkańca Odessy. To Siergiej
Kotelko, który prowadzi po rosyjsku bardzo ciekawego bloga o zabytkach na Ukrainie.
Opisuje tam wiele polskich rezydenckich magnackich i szlacheckich, jakie Polacy
pozostawili na kresach wschodnich. I właśnie jemu chciałabym zadedykować ten
post!
Tu jest blog Serge’a Kotelko, zajrzyjcie:
Путешествуя Историей
Janiszewski
Eugeniusz, „Wspomnienia odessity. 1894-1916”, oprac. Maria Janina Majewska, wyd.
Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1987
Źródło
ilustracji:
1. Wikipedia, File:KauffmannKruedener.jpg
2. File:1850
map Odessa.jpg
Bardzo mnie zaciekawilas. Uwielbiam wszelkiego rodzaju stare historie. Myślę że w dużej części wiedzą taka kształtuje człowieka.
OdpowiedzUsuńA to jest naprawdę ciekawa stara historia! Polecam! :)))
UsuńUwielbiam tę książkę, pewnie dlatego że uwielbiam też Odessę.
OdpowiedzUsuń