Translate

środa, 31 stycznia 2018

Eugeniusz Janiszewski, „Wspomnienia odessity. 1894-1916”





Przeczytałam właśnie kapitalne wspomnienia Polaka z rodziny, która przed rewolucją październikową była związana z Odessą. Eugeniusz Janiszewski to z jednej strony potomek osiadłego tam powstańca styczniowego, ziemianina Adolfa Janiszewskiego (dziadek) a z drugiej baronówny - Julii Barbary de Krudener (praprababka, autorka słynnej niegdyś powieści „Waleria”, o której pisał Adam Mickiewicz w IV części „Dziadów”).  

Autor tej książki (na zdjęciu powyżej) urodził się w 1893 roku w majątku Migajewo pod Odessą. Jego rodzicami byli Piotr Janiszewski i Helena z domu Milleante wywodząca się ze szlachty niemieckiej mieszkającej na Łotwie.
 
„Dzieciństwo i młodość autora upłynęły w trzech różnych środowiskach i pod kontrowersyjnymi wpływami: dziadka – patrioty polskiego i wiecznego spiskowca, ojca – realisty z chłodnego pokolenia pozytywistów, i babki – sfrancuziałej, zniemczonej i zrusyfikowanej jednocześnie osoby, wśród jej arystokratycznych tradycji i pamiątek. Wszystko to znalazło odbicie w pamiętniku,  w opisach i refleksjach autora.” (s. 5)

Na podstawie starych dokumentów znalezionych w kufrze w majątku Zofiówka pod Odessą należącym do babki Anny Milleante Eugeniusz Janiszewski napisał piękny szkic o baronowej de Krudener (powyżej, na obrazie Angeliki Kauffmann, z Wikipedii), autorce słynnej niegdyś powieści sentymentalnej „Waleria”, o której wspomina Gustaw w IV części „Dziadów” Adama Mickiewicza. Była to jedna z owych „książek zbójeckich” kształtujących światopogląd młodych romantyków. Ten esej otwiera właściwie jego opowieść o swoim dzieciństwie i młodości. 


A dalej mamy opisy dwóch majątków, czyli Zofiówki (to była popularna nazwa wówczas na Ukrainie, nie chodzi o Zofiówkę Potockich!) i Migajewa. Od ósmego roku życia Eugeniusz Janiszewski mieszkał w Odessie. Jego ojciec był inżynierem kolejowym. Rodzina zajmowała willę, do której wejście było z jednego peronów odeskiego dworca kolejowego. Mały Genio błąkał się wtedy z kolegami po odeskich podwórkach niczym Pietia i Gawrik, mali bohaterowie „Samotnego białego żagla” Walentina Katajewa. Przywołuję tutaj moją ulubioną powieść z dzieciństwa, bowiem zauważyłam wiele podobieństw pomiędzy wspomnieniami Katajewa i Janiszewskiego. Chodzi nie tylko o opisy Odessy, ale także rewolucji 1905 roku, która w tym mieście miała bardzo dramatyczny przebieg.

Janiszewski był uczniem szkoły realnej w Odessie. Opis tej szkoły to okazja do przedstawienia barwnego, międzynarodowego składu mieszkańców tego miasta. Jego kolegami szkolnymi byli Rosjanie, Żydzi, Grecy, Anglicy i Bóg wie, kto jeszcze. Z związku z tym przywołuje różne szkolne zabawy i awantury. Przytacza m. in. barwną anedotę o tym, jak razem z kolegą Lową Rabinowiczem podglądali ukradkiem spacerujące po ogrodzie haremowe piękności z haremu szacha perskiego. 

„Ojciec Lowki był dziennikarzem. Mieszkali oni wówczas w domu, który stal w poprzek ulicy i zamykał arterię ciągnącą się przez całe miasto ściśle w kierunku południka (zgodnie z planem księcia Richelieu) i rozdzielał miasto portowe na dwie części. Ta wielka arteria kończyła się więc jako cichy zaułek – skwerem i bardzo eleganckimi domami. Z tyłu, za domem Lowki był ogromny taras – ogród, pełen kwiatów i drzew, okolony balustradą nad prostopadłą ścianą wielkich kamieni. Z góry otwierał się wspaniały widok na magazyny portowe, maszty i kominy statków.  Ogród mojego kolegi był odgrodzony murem o wysokości dwóch metrów od tak samo położonego tarasu nad przepaścią, który przylegał do budynku o kształtach gotyckiego zamku średniowiecznego. Pałac ten należał do pana Brzozowskiego, obywatela ziemskiego z Podola. Widok tego zamku od dawna nęcił moją wyobraźnię swymi wysokimi zębatymi wieżami, ciężką kutą bramą i gotyckimi oknami. Rozwiązując z Lowką jakieś zawiłe matematyczne zadanie, siedzieliśmy pod krzakiem bzu, gdy nagle Lowka podniósł głowę i szepnął: - Wiesz, że w tym zamku mieszka teraz szach perski ze swoim haremem… - Co ty gadasz? – Tak. Szach! A żony jego chodzą po ogrodzie w czarczafach. Widziałem na własne oczy.” (s. 153)

Zakochany w Odessie młody Janiszewski nie mógł odnaleźć się w Kijowie, kiedy pojechał tam po maturze, by studiować chemię na politechnice. Kijów mu zwyczajnie nie pasował, poza tym, brakowało mu szumu morza i międzynarodowej atmosfery Odessy.  Później zresztą, po śmierci ojca i już w czasie trwania I wojny światowej, przeniósł się z Kijowa do szkoły artylerii w Petersburgu.
Znajdziemy w tej książce piękny, kolorowy świat, którego już nie ma: przedrewolucyjną Rosję (wtedy Odessa to była Rosja!), wspaniałe nadmorskie miasto, zagubione w stepie wielkie majątki ziemskie, posiadaczy ziemskich i ich ukraińską służbę, a także dawną międzynarodową arystokrację (autor opisał nie tylko swą babkę pochodzącą z inflanckich baronów, ale też przedstawicieli klas wyższych w Moskwie i na Kaukazie, gdzie był na wycieczce). A zakończył swoją opowieść wspomnieniem swej pierwszej wielkiej miłości do starszej o kilka lat Rosjanki Lidii. 

Jakie były dalsze losy autora tej książki? 

Z notki biograficznej zamieszczonej przez wydawnictwo można się dowiedzieć, że Eugeniusz Janiszewski (1893-1972) po I wojnie światowej przedostał się do Polski, ojczyzny dziadka Adolfa. Studiował elektrochemię na politechnice lwowskiej pod kierunkiem Ignacego Mościckiego, późniejszego prezydenta Polski. Pracował jako inżynier w kopalniach na Śląsku, a potem w warszawskich zakładach metalurgicznych i farmaceutycznych. Kiedy wybuchła II wojna światowa ewakuował się z wojskiem do Rumunii, w 1940 roku znalazł się w Turcji, gdzie znowu pracował jako inżynier i konstruktor samolotów. Po powrocie do Polski był zatrudniony w Instytucie Chemicznym w „Biofarmie”, był autorem ośmiu opatentowanych wynalazków. Zmarł w 1972 roku i został pochowany na Powązkach. 

„Wspomnienia odessity” to tylko fragment jego obszernych wspomnień, które z różnych pozostałych po nim materiałów i fragmentów literackich wybrała dla wydawnictwa Maria Janina Majewska.   

Przeczytałam tę książkę jednym tchem. Autor chyba odziedziczył talent literacki po swej prababce, autorce „Walerii”. Jest napisana kapitalnym, barwnym i obrazowym stylem.  

A to Odessa - w połowie XIX wieku.



Wspomniałam już wcześniej, że ukochaną książką mojego dzieciństwa był „Samotny biały żagiel” Walentina Katajewa, który czytałam nie wiem ile razy. Już wtedy zakochałam się w Odessie, chociaż nigdy tam nie byłam i pewnie już nie będę. To miasto nawet na odległość wydawało mi się piękne, tajemnicze i magiczne. Parę lat temu, dzięki internetowi, poznałam wirtualnie jednego mieszkańca Odessy. To Siergiej Kotelko, który prowadzi po rosyjsku bardzo ciekawego bloga o zabytkach na Ukrainie. Opisuje tam wiele polskich rezydenckich magnackich i szlacheckich, jakie Polacy pozostawili na kresach wschodnich. I właśnie jemu chciałabym zadedykować ten post!  
Tu jest blog Serge’a Kotelko, zajrzyjcie:

Путешествуя Историей


Janiszewski Eugeniusz, „Wspomnienia odessity. 1894-1916”, oprac. Maria Janina Majewska, wyd. Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1987


Źródło ilustracji:
1.      Wikipedia, File:KauffmannKruedener.jpg
2.      File:1850 map Odessa.jpg

 

3 komentarze:

  1. Bardzo mnie zaciekawilas. Uwielbiam wszelkiego rodzaju stare historie. Myślę że w dużej części wiedzą taka kształtuje człowieka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to jest naprawdę ciekawa stara historia! Polecam! :)))

      Usuń
  2. Uwielbiam tę książkę, pewnie dlatego że uwielbiam też Odessę.

    OdpowiedzUsuń