Słuchajcie
ludzie, to jest absolutnie fascynująca książka! Przeczytałam ją, co tam
przeczytałam, połknęłam ją dosłownie jednym tchem. Tak mnie wciągnęło, że po
prostu nie mogłam przestać czytać! Przygody księżnej Marii nadają się dosłownie
na film sensacyjny!
Ale
po kolei…
Maria
ze Zdziechowskich Sapieżyna (1910-2009), w okresie międzywojennym uważana za
jedną z najpiękniejszych panien i najlepszych partii w Warszawie (na okładce
jest jej fotografia w wieku dwudziestu paru lat), była żoną księcia Jana Sapiehy
i szwagierką księcia Eustachego Sapiehy, autora książki „Tak było.
Niedemokratyczne wspomnienia”, o której pisałam tutaj
Ojcem Marii Zdziechowskiej był Jerzy Zdziechowski, bratanek
profesora Mariana Zdziechowskiego, przedwojenny polityk i ekonomista, minister
skarbu (w latach 1925-1926), członek rady Obozu Wielkiej Polski, przyjaciel
Romana Dmowskiego i zaciekły przeciwnik sanacji, współwłaściciel i wydawca
takich pism jak „Wieczór Warszawski”, „ABC” i „Prosto z Mostu”. Zasłynął jako
autor głośnej książki „Mit złotej waluty”. Chodzą słuchy, że to właśnie on był
autorem powieści „Czeki bez pokrycia” przypisywanej Tadeuszowi
Dołędze-Mostowiczowi.
Rodzina Zdziechowskich wywodziła się z Podola, ale
Maria urodziła się w majątku Suchowola na Podlasiu należącym do rodziny matki
Marty z Bławdziewiczów. Najwcześniejsze lata dzieciństwa spędziła z rodzicami w
Rosji, gdzie jej ojciec zajmował się polityką (m. in. był członkiem Komitetu
Narodowego Polskiego, Związku Wojskowych Polaków i Rady Polskiej Zjednoczenia
Międzypartyjnego), a ona z matką uciekały przed rewolucją październikową z
Petersburga na południe. Jakiś czas mieszkały w Jałcie na Krymie w willi barona
Nolkena, a potem u księżnej Marii Bariatyńskiej. Później rodzina Zdziechowskich
wyjechała do Polski. W okresie międzywojennym ojciec Marii mieszkał w
Warszawie, matka zaś rezydowała w niewielkim, 300-hektarowym mająteczku, na
Podlasiu.
Maria najpierw uczyła się w domu, potem została
wysłana do szkoły klasztornej w Anglii i zdała polską maturę.
W 1934 roku Maria wyszła za mąż za Jana Sapiehę, najstarszego syna księcia Eustachego Sapiehy ze Spuszy, wchodząc tym samym do jednej z najbardziej znanych rodzin arystokratycznych w Polsce. W 1935 roku urodził się ich pierwszy syn Jan Paweł, dwa lata później następny, Jerzy Andrzej. Do wybuchu II wojny światowej Sapiehowie mieszkali w leśniczówce w Różanie, niedaleko ruin wielkiego, starego zamku Sapiehów, który jednak już do nich nie należał, bo był wówczas własnością państwową. Tak wyglądał ten pałac na ilustracji Napoleona Ordy z XIX wieku:
Tu taka barwna anegdota
z okresu panieńskiego autorki... Do domu w Gołębiówce na Podlasiu matka Marii
spraszała różnych ewentualnych kandydatów na mężów. „Po jakimś czasie okazało
się, że większość moich przyjaciół z tamtego okresu nie interesowała się wcale
kobietami… Ale tacy właśnie panowie mi się podobali, choć nie wiedziałam
dlaczego. Byli niesłychanie zabawni, inteligentni. Odpowiadali również
intelektualnie starszym osobom, które przyjeżdżały czasem na weekendy.
Któregoś dnia mama,
schodząc ze schodów, zobaczyła Stasia L. w szlafroku, pukającego do drzwi
pokoju gościnnego w holu, do mieszkającego tam młodzieńca, ze słowami: „Bonjour
cheri…”
Mama popędziła na górę
do telefony, zadzwoniła do mojego ojca do Warszawy i powiedziała: „Słuchaj,
katastrofa, dom roi się od pedziów. A myśmy byli przekonani, że oni do Maryś
przyjeżdżają…” (s. 71-72)
W 1934 roku Maria wyszła za mąż za Jana Sapiehę, najstarszego syna księcia Eustachego Sapiehy ze Spuszy, wchodząc tym samym do jednej z najbardziej znanych rodzin arystokratycznych w Polsce. W 1935 roku urodził się ich pierwszy syn Jan Paweł, dwa lata później następny, Jerzy Andrzej. Do wybuchu II wojny światowej Sapiehowie mieszkali w leśniczówce w Różanie, niedaleko ruin wielkiego, starego zamku Sapiehów, który jednak już do nich nie należał, bo był wówczas własnością państwową. Tak wyglądał ten pałac na ilustracji Napoleona Ordy z XIX wieku:
Spokojne i wygodne rodzinne życie Marii skończyło
się wraz z wybuchem wojny. Mąż Jan został powołany do wojska. Pożegnała się z
nim na dworcu w Baranowiczach bombardowanym przez niemieckie samoloty, a sama wraz
z ojcem, nianią i dwojgiem małych dzieci uciekła samochodem na Litwę, bo
ucieczka przez Rumunię była już niemożliwa. Śmierć grodziła im na każdym kroku!
Już 17 września, w dniu wkroczenia do Polski wojsk radzieckich, do leśniczówki
w Różanie przyszli ludzie z okolicy, by obrabować dom i zabić właścicieli. Byli
uzbrojeni, zdaje się, że dostali broń od bolszewickich dywersantów działających
na tym terenie jeszcze przed wojną. Strzelali do uciekających, na szczęście,
nic im się nie stało.
A potem zaczęła się długa wojenna tułaczka wraz z
dziećmi: Litwa, Szwecja, Francja… Po wejściu Niemców do Francji Maria Sapieha i
jej rodzice pozostali na miejscu, nie ewakuowali się do Anglii. Jerzy
Zdziechowski współpracował z rządem londyńskim. Maria również dostała ważne zlecenie
od polskiego wywiadu. Miała zawieźć do Rzymu radiostację i filmy. Zostawiła więc
dzieci pod opieką ojca i niani, i pojechała. W Rzymie zatrzymała się w
najlepszym hotelu, pełnym Niemców, potem udała się do Watykanu na audiencję do
papieża Piusa XII, któremu zwróciła uwagę, że nie interweniował w sprawie
Polski.
Potem odszukała w San Remo kontakt wskazany przez
polski wywiad, czyli księdza Kwiatkowskiego, i przekazała mu to, co przywiozła
z Francji. Ksiądz wydawał się w porządku, znał wszystkie tajne hasła i
odpowiedzi na nie. Ale kiedy tylko się rozstali, poszedł na policję i zameldował
o jej wizycie. Dostał za to od Włochów tak dużą kwotę pieniędzy, że starczyło
mu na wybudowanie małego kościółka… Potem tłumaczył, że najgorszym wrogiem są
bolszewicy i on, zdradzając agentkę polskiego wywiadu, walczy z bolszewikami.
Jest to jedna z najbardziej szokujących historii szpiegowskich, jakie znam! Wierzyć
się nie chce, by polski ksiądz katolicki był zdrajcą i wysłał na pewną śmierć
matkę małych dzieci!
W efekcie Maria została aresztowana przez włoską
policję i osadzona w więzieniu, najpierw we Włoszech, potem w Niemczech.
Siedziała za kratami prawie do końca wojny, została uwolniona staraniem
Międzynarodowego Czerwonego Krzyża wiosną 1945 roku, tuż przed upadkiem III
Rzeszy. Potem przez Szwecję poleciała do Anglii i wtedy dopiero spotkała się z
mężem i dziećmi. Dalsze lata spędziła z rodziną na emigracji w Londynie, a na
starość przeniosła się do Polski. Żyła prawie sto lat. Tuż przed śmiercią
pojechała jeszcze do Różany, na Białoruś, a także weszła w skład komitetu
poparcia kandydatury Lecha Kaczyńskiego na prezydenta Polski. Zmarła w 2009
roku.
Jest to niezwykła
historia życia niezwykłej kobiety… Dzięki tej książce poznajemy nie tylko
zawiłe koleje losu Marii Sapieżyny, polskiej arystokratki i gorącej patriotki
(choć w całej publikacji słowo patriotyzm chyba ani razu nie pada), ale także
otrzymujemy całą masę szczegółów z życia codziennego polskich wyższych sfer
przed wojną i po wojnie, już na emigracji. Opowieść autorki uzupełniają różne aneksy. Są
to m. in. tablice genealogiczne rodu Sapiehów, historie życia Jerzego Zdziechowskiego i Eustachego Sapiehy,
teścia autorki.
„Moje
życie, mój czas. Wspomnienia” to jedna z najlepszych autobiografii, jakie
kiedykolwiek czytałam! Ta historia aż się prosi, by wykorzystać ją jako
scenariusz filmu wojennego czy przygodowego.
Jedyna
wada tej książki to bardzo wysoka, zaporowa cena. Pamiętam, że chciałam ją kupić, ale
kosztowała chyba około 50 złotych! I to kilka lat temu. Taka prośba do wydawcy:
nie można by tego wydać w miękkiej oprawie i sprzedawać jakoś taniej? Ja
czytałam egzemplarz z biblioteki, bo na kupowanie książek "do czytania" za taką cenę zwyczajnie mnie nie stać.
Sapieżyna
Maria, ze Zdziechowskich, „Moje życie, mój czas. Wspomnienia”, Wyd. Literackie, Kraków 2008
Źródło
zdjęcia: Wikipedia, File:Ružany, Sapieha. Ружаны, Сапега (N. Orda,
1875).jpg
Jeszcze nie czytałam, choć oczywiście tytuł mi znany i okładka z piękna twarzą księżnej Sapieżyny. A więc to była szwagierka Eustachego! "Niedemokratyczne wspomnienia" dosłownie pochłonęłam.
OdpowiedzUsuńWreszcie muszę się zaopatrzyć w egzemplarz wspomnień, może na allegro będą w rozsądniejszej cenie?
Ja też wspomnienia Eustachego połknęłam, ale te jeszcze szybciej połykałam! Jakbym miała być zupełnie szczera, to chyba Eustachy pisze trochę lepiej w sensie literackim, ale w przypadku Sapieżyny jest bardziej napięta akcja, zwłaszcza w przypadku tej jej akcji szpiegowskiej. Muszę teraz po raz drugi sięgnąć po wspomnienia Mariana Romeyki, bo ona pisze, że na spotkanie z tym księdzem, co ją zdradził we Włoszech, wysłał ją z Francji właśnie Romeyko, który był tak delegatem polskiego wywiadu z Londynu. A ten ksiądz to był kontakt polskiej dwójki sprzed wojny, niby pewny człowiek. A tu masz!
Usuń