Translate

czwartek, 16 czerwca 2016

Agnieszka Janiszewska, "Szepty i tajemnice"


UWAGA – DOBRE CZYTADŁO!

Pani to weźmie, to jest taka pięęęęękna książka – oświadczyła znajoma bibliotekarka, wręczając mi pierwszy tom powieści „Szepty i tajemnice” Agnieszki Janiszewskiej. Trochę mnie przeraził tytuł banalny do bólu, ale wzięłam, bo po co psuć sobie dobre układy z bibliotekarkami. A jak zaczęłam czytać, to zaraz zamówiłam sobie zaraz tom drugi, bo tak cudownie odmóżdżającej i relaksującej powieści dawno nie miałam w ręku. Leżałam sobie na kanapie i czytałam. Czytałam i leżałam. I było mi bardzo przyjemnie! 

Jest to potężnych rozmiarów (oba tomy mają w sumie nieco ponad 1000 stron) saga rodzinna, która zaczyna się w początkach XX wieku i ciągnie aż do lat 50. stulecia. Głównymi bohaterkami są dwie spowinowacone (nie spokrewnione!) panienki: Alicja i Barbara, które poznajemy, kiedy są jeszcze bardzo młodymi dziewczętami. Rzecz dzieje się trochę w Polsce (majątek Zaborów w Galicji, Warszawa), trochę we Francji (Paryż, Awinion), trochę w Szwajcarii.  Fabuła powieści jest naprawdę bardzo skomplikowana i pełna rozmaitych zakrętów. Pod względem formalnym tekst składa się z narracji odautorskiej oraz licznych listów bohaterów. Czytając to, miałam chwilami wrażenie, że autorka odtworzyła historię jakiejś prawdziwej rodziny na podstawie zachowanej korespondencji z epoki. 



Czyta się to naprawdę bardzo dobrze, bez żadnego wysiłku ze strony czytelnika, co w pewnych sytuacjach bywa pożądane (ja akurat byłam po strasznym badaniu, czyli rezonansie magnetycznym głowy, na który czekałam od listopada, sam rezonans był dla mnie traumatycznym przeżyciem, bo leżenie przez pół godziny w rurze przypominającej trumnę to koszmar, do tego te huki i trzaski, ach! szkoda gadać! Ciśnienie i migrena rosną od samej patrzenia na tę rurę! No i potem przez parę dni człowiek jest w dziwnym stanie, więc lekkie książki są wskazane.). 

Aczkolwiek, w trakcie lektury miałam ochotę oderwać się na moment od zawikłanych dziejów romansów i zdrad w rodzinie Matzerów, a poznać trochę tzw. tła społeczno-obyczajowego, poczytać trochę o Paryżu i Warszawie w okresie belle epoque czy w Dwudziestoleciu międzywojennym. A tu nic! Autorka bardzo niechętnie odrywała się od losów swoich powieściowych bohaterów. Zabrakło mi także, typowych dla dawnych powieści obyczajowych, na których „Szepty i tajemnice” są wzorowane, szczegółowych opowieści o kwestiach finansowych. Mamy tam wprawdzie wzmianki o prowadzeniu majątku ziemskiego w zaborze austriackim, wiemy, że Alicja daje lekcje muzyki, ale jakoś mi tego było za mało. Chciałabym wiedzieć więcej o finansowym zapleczu bohaterów, tak jak wiem, że bohaterki Jane Austen polują na bogatego męża (i to jest głównym tematem jej książek, a nie miłość!), bohaterowie Balzaka toną w długach, a Stanisław Wokulski dorobił się majątku na Syberii. No i właśnie - problemem tej powieści jest kiepsko zarysowane tło historyczne. Jeszcze I wojna światowa i wojna polsko-bolszewicka w 1920 roku są tam dość mocno zaakcentowane, ale np. nad II wojną autorka prześlizgnęła się zupełnie, pisząc tylko, kto zginął w powstaniu warszawskim. Nie chcę się czepiać, tylko tak sobie mówię… Bo poza tym… 

Poza tym, co tu gadać, podobało mi się! Saga rodu Matzerów ma to coś, co kiedyś nazywało się „szeroki oddech epicki”, historia w niej przedstawiona jest skomplikowana ale prawdopodobna, a całość czyta się mniej więcej tak, jakby dzisiaj napisała to Maria Rodziewiczówna czy Helena Mniszkówna (zwłaszcza „Gehenna” Mniszkówny mi się przypominała w trakcie czytania). Czyżby debiutującej tą powieścią pani Agnieszce Janiszewskiej udało się wskrzesić polski „romans ziemiański”? Oby, bo taka lektura jest jak najbardziej potrzebna!


Wyguglałam autorkę, jest nauczycielką historii w Komorowie i nic więcej o niej nie wiem. Ale niech pisze, niech pisze, będziemy czytać!

Janiszewska Agnieszka, „Szepty i tajemnice”, wyd. Novae Res, Gdynia 2015



4 komentarze:

  1. Okładka jest boska! Myślę, że sama książka (książki) też by mi przypadły do gustu... ale najpierw zaległości recenzenckie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też urzekły te okładki! zapomniałam napisać...
      Zachęcam do lektury w wolnej chwili.

      Usuń
  2. A ja polecam od siebie powiesci Piotra Rawinisa,super saga,znakomicie zarysowane tło historyczne,zero cukrzenia😉Jedny slowem-super!Po jego książkach, żadne inne nie smakują mi tak dobrze..."Dworek pod malwami","Saga rodu z Lipowej"

    OdpowiedzUsuń