UWAGA
– DOBRE CZYTADŁO!
Pani
to weźmie, to jest taka pięęęęękna książka – oświadczyła znajoma bibliotekarka,
wręczając mi pierwszy tom powieści „Szepty i tajemnice” Agnieszki
Janiszewskiej. Trochę mnie przeraził tytuł banalny do bólu, ale wzięłam, bo po
co psuć sobie dobre układy z bibliotekarkami. A jak zaczęłam czytać, to zaraz
zamówiłam sobie zaraz tom drugi, bo tak cudownie odmóżdżającej i relaksującej
powieści dawno nie miałam w ręku. Leżałam sobie na kanapie i czytałam. Czytałam
i leżałam. I było mi bardzo przyjemnie!
Jest
to potężnych rozmiarów (oba tomy mają w sumie nieco ponad 1000 stron) saga
rodzinna, która zaczyna się w początkach XX wieku i ciągnie aż do lat 50. stulecia.
Głównymi bohaterkami są dwie spowinowacone (nie spokrewnione!) panienki: Alicja
i Barbara, które poznajemy, kiedy są jeszcze bardzo młodymi dziewczętami. Rzecz
dzieje się trochę w Polsce (majątek Zaborów w Galicji, Warszawa), trochę we Francji
(Paryż, Awinion), trochę w Szwajcarii. Fabuła
powieści jest naprawdę bardzo skomplikowana i pełna rozmaitych zakrętów. Pod
względem formalnym tekst składa się z narracji odautorskiej oraz licznych
listów bohaterów. Czytając to, miałam chwilami wrażenie, że autorka odtworzyła
historię jakiejś prawdziwej rodziny na podstawie zachowanej korespondencji z
epoki.
Czyta
się to naprawdę bardzo dobrze, bez żadnego wysiłku ze strony czytelnika, co w
pewnych sytuacjach bywa pożądane (ja akurat byłam po strasznym badaniu, czyli
rezonansie magnetycznym głowy, na który czekałam od listopada, sam rezonans był
dla mnie traumatycznym przeżyciem, bo leżenie przez pół godziny w rurze
przypominającej trumnę to koszmar, do tego te huki i trzaski, ach! szkoda
gadać! Ciśnienie i migrena rosną od samej patrzenia na tę rurę! No i potem
przez parę dni człowiek jest w dziwnym stanie, więc lekkie książki są wskazane.).
Aczkolwiek, w trakcie lektury miałam ochotę oderwać się na moment od
zawikłanych dziejów romansów i zdrad w rodzinie Matzerów, a poznać trochę tzw.
tła społeczno-obyczajowego, poczytać trochę o Paryżu i Warszawie w okresie
belle epoque czy w Dwudziestoleciu międzywojennym. A tu nic! Autorka bardzo
niechętnie odrywała się od losów swoich powieściowych bohaterów. Zabrakło mi
także, typowych dla dawnych powieści obyczajowych, na których „Szepty i
tajemnice” są wzorowane, szczegółowych opowieści o kwestiach finansowych. Mamy
tam wprawdzie wzmianki o prowadzeniu majątku ziemskiego w zaborze austriackim,
wiemy, że Alicja daje lekcje muzyki, ale jakoś mi tego było za mało. Chciałabym
wiedzieć więcej o finansowym zapleczu bohaterów, tak jak wiem, że bohaterki
Jane Austen polują na bogatego męża (i to jest głównym tematem jej książek, a
nie miłość!), bohaterowie Balzaka toną w długach, a Stanisław Wokulski dorobił
się majątku na Syberii. No i właśnie - problemem tej powieści jest kiepsko
zarysowane tło historyczne. Jeszcze I wojna światowa i wojna polsko-bolszewicka
w 1920 roku są tam dość mocno zaakcentowane, ale np. nad II wojną autorka prześlizgnęła
się zupełnie, pisząc tylko, kto zginął w powstaniu warszawskim. Nie chcę się
czepiać, tylko tak sobie mówię… Bo poza tym…
Poza
tym, co tu gadać, podobało mi się! Saga rodu Matzerów ma to coś, co kiedyś
nazywało się „szeroki oddech epicki”, historia w niej przedstawiona jest skomplikowana
ale prawdopodobna, a całość czyta się mniej więcej tak, jakby dzisiaj napisała
to Maria Rodziewiczówna czy Helena Mniszkówna (zwłaszcza „Gehenna” Mniszkówny
mi się przypominała w trakcie czytania). Czyżby debiutującej tą powieścią pani
Agnieszce Janiszewskiej udało się wskrzesić polski „romans ziemiański”? Oby, bo
taka lektura jest jak najbardziej potrzebna!
Wyguglałam
autorkę, jest nauczycielką historii w Komorowie i nic więcej o niej nie wiem. Ale niech
pisze, niech pisze, będziemy czytać!
Janiszewska
Agnieszka, „Szepty i tajemnice”, wyd. Novae Res, Gdynia 2015
Okładka jest boska! Myślę, że sama książka (książki) też by mi przypadły do gustu... ale najpierw zaległości recenzenckie ;)
OdpowiedzUsuńMnie też urzekły te okładki! zapomniałam napisać...
UsuńZachęcam do lektury w wolnej chwili.
A ja polecam od siebie powiesci Piotra Rawinisa,super saga,znakomicie zarysowane tło historyczne,zero cukrzenia😉Jedny slowem-super!Po jego książkach, żadne inne nie smakują mi tak dobrze..."Dworek pod malwami","Saga rodu z Lipowej"
OdpowiedzUsuńA to nie znam! Dzięki za info! Rozejrzę się!
Usuń