Translate

czwartek, 14 maja 2015

F. Paul Wilson, „Twierdza”



Tajemniczy potwór w okrutny sposób morduje po kolei Niemców z Wehrmachtu, którzy opanowali bezludną twierdzę w górach Rumunii. 

„Twierdza”, której autorem jest amerykański autor Francis Paul Wilson, to typowy horror z lat 1970. Zostały tam pożenione motywy grozy zaczerpnięte z rumuńskiego folkloru, powieści „Drakula” Brama Stokera i twórczości Howarda Philipsa Lovecrafta.  Szczególnie początek jest godny uwagi ze względu na narastające poczucie zagrożenia i niebezpieczeństwa nadchodzącego zewsząd. 

Zawiązanie akcji jest takie: oddział niemieckich żołnierzy stacjonuje w twierdzy, której mury są od środka nabijane tajemniczymi krzyżami, które wyglądają jak wykonane ze srebra i złota. Te krzyże to podróbka z lichego kruszcu, ale jeden z nich jest naprawdę z cennych metali. Żołnierze znajdują go i wydłubują ze ściany, przy czym odkrywają ukryte wcześniej przejście do podziemi. Mają nadzieję, że znajdą schowane tam skarby z okresu średniowiecza. Wchodzą więc do podziemi, a tam – łatwo zgadnąć! – czyha na nich potwór! Jeden trup, drugi, trzeci i tak dalej. 

Bezimienny początkowo potwór atakuje i zabija kolejnych żołnierzy. Dowódca oddziału prosi o pomoc swoje dowództwo. Wtedy przysyłają mu ratunkowy oddział SS. Ale i z nimi rumuński potwór radzi sobie doskonale. Kiedy już nie ma wyjścia, Niemcy proszą o pomoc żydowskiego profesora historii z Bukaresztu, który zna wszystkie sekrety tej twierdzy. I tak dalej, i tak dalej… Aż do finałowej rozgrywki sił Dobra i Zła w rumuńskich górach. Podkreślić należy, że autor tej powieści dokonał skrupulatnego rozróżnienia pomiędzy „dobrymi Niemcami” z Wehrmachtu (a najlepsi Niemcy, jego zdaniem, pochodzą z Prus Wschodnich) i „złymi Niemcami” z SS.  Wina SS-manów polega głównie na tym, że planują utworzenie w Rumunii obozu koncentracyjnego dla Żydów. 

Akcja „Twierdzy” płynie bardzo szybko. Czyta się to nawet dobrze do momentu, kiedy potwór będący skrzyżowaniem wampira Drakuli z bestiami z powieści Lovecrafta jest tylko cieniem nadchodzącym z głębin. Ale kiedy zaczyna przybierać ludzkie kształty i pozy, a także wygłaszać moralizatorskie kazania na temat Holocaustu -  zaczyna się po prostu farsa. Naprawdę można paść z śmiechu, czytając tyrady „dobrego” wampira deklarującego walkę z niedobrym Adolfem Hitlerem o życie rumuńskich Żydów. 

Przy wszystkich niedociągnięciach fabularnych, jest to jednak dość dobry horror, który w roku jego polskiej premiery, czyli 25 lat temu, pochłonęłam jednym tchem. Cóż, człowiek młody, to i głupi. W młodości czyta się wszystko i z łatwością łyka się różne bzdury bez zastanawiania się. 

Dzisiaj wróciłam do tej książki, by zobaczyć  w jaki sposób motyw „dobrego Niemca” z Wehrmachtu oraz Holocaustu trafił do literatury popularnej. Ten „dobry Niemiec” z tej czy z innych książek, to element antypolskiej nagonki, która już w tamtych czasach nadchodziła do nas zza oceanu. Kolejnym jej etapem było mówienie o „polskich obozach zagłady”, a skończy się na tym, że Ameryka uzna, że to Polacy zamordowali Żydów, a Niemcy wkroczyli do nas w 1939 roku, by ich bronić. 

Mało kto zdaje sobie sprawę, że ten proces prania mózgów zaczął się właśnie od takich bzdur jak ten horror. 

Wilson Paul, F., „Twierdza”, brak tłumacza, Wyd. Amber, Poznań 1990

2 komentarze:

  1. Witam,
    Dodałam ten blog do obserwowanych. Weszłam i zobaczyłam tę oto książkę. Lubię sięgać po takie książki z dawnych lat. Niedawno czytałam 'Bałkańskie upiory', więc wiem już, ze o Rumunii mógł powstać nie jeden horror. Choć to taki piękny kraj.
    Pozdrawiam
    Renax

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie!
      I dziękuję za zauważenie mojego skromnego bloga.
      Jeśli chodzi o horrory, to kiedyś zajmowałam się nimi bardzo intensywnie. Czytałam tonami i pasjami, a potem mi przeszło. Wampiryczna klasyka to, oczywiście, "Drakula" Brama Stokera. Ale także zaglądałam do naukowych opracowań o literaturze grozy, jak np ksiązki profesor Janion.
      Pozdrawiam!

      Usuń