Translate

sobota, 11 sierpnia 2018

Kresowe książki zbójeckie, czyli moje zakupy w Arosie




A oto moje ostatnie zakupy w taniej jatce Aros. To bardzo przyzwoita księgarnia internetowa i jest tam nieco taniej niż w innych księgarniach. Lubię tam kupować nowe książki, bo mają naprawdę dobre ceny. 

Wszystko, co tu pokazuję, jest mniej lub bardziej związane z kresami wschodnimi. 



Przede wszystkim - „Czas ziemiaństwa” – wypisy z pamiętników kresowian wydane przez ośrodek „Karta”, którego chyba nie trzeba reklamować.





Dalej – „Siostry Lachman” Magdaleny Jastrzębskiej, mojej blogowej koleżanki. Cóż to była za rodzina te Lachmany! Boże drogi! Po raz pierwszy przeczytałam o nich u takiego kresowego pamiętnikarza-plotkarza Tadeusza Bobrowskiego, zresztą wuja Josepha Conrada-Korzeniowskiego. Ale on tylko zakreślił temat, a Magda napisała o nich całą książkę. Nie wiem jeszcze co w środku, ale myślę, że się nie zawiodę. Może być naprawdę sensacyjnie…  


Kolejna książka to „Pamiętniki” generała Józefa Hallera. Haller mnie interesuje ze względu na jego działalność na Kresach w burzliwym okresie końca I wojny światowej, kiedy formowały się tam polskie oddziały wojskowe. Zwłaszcza ciekawi mnie jak opisał bitwy pod Rarańczą i Kaniowem. Ale inne historie też chętnie poczytam.


No i jeszcze do tego kupiłam sobie dwie najważniejsze „książki zbójeckie”, które były obowiązkową lekturą sentymentalnych kresowych dam w początkach XIX wieku. Maryla Wereszczakówna też je czytała! Oraz inne damy! Leżały sobie na szezlongach i właśnie to czytały, popłakując w chusteczki nad losem nieszczęśliwych kochanków. Te właśnie tytuły wskazuje Gustaw w IV części „Dziadów” Adama Mickiewicza, oskarżając ich autorów o swoje szaleństwo z miłości.





Oto Johann Wolfgang Goethe i jego „Cierpienia młodego Wertera”, najsłynniejsza powieść miłosna w epoce romantyzmu. Czytałam na studiach i podobało mi się, ale już praktycznie wszystko zapomniałam. Muszę sobie odświeżyć!  



A to Barbara Juliana de Kruedener i jej „Waleria” – druga najsłynniejsza książka miłosna epoki romantyzmu. Napisana po francusku przez kurlandzką baronową. Autorka znana jest z tego, że wspięła się na szczyty promocji i osiągnęła ogromny sukces czytelniczy. Jej powieść sprzedawała się fenomenalnie. To książka-legenda, studenci polonistyki uczyli się o niej, ale nikt jej nie czytał, bo nie był dostępny polski tekst. A teraz właśnie ukazał się zupełnie nowy przekład na polski z bardzo obszernym wstępem (właściwie pół książki to wstęp). Poczytamy, zobaczymy!
 

 
 

8 komentarzy:

  1. O kurcze, muszę przeczytać "Walerię". Czytając "Dziady" i wszelkie opracowania o nich ciągle słyszałam o tej książce, ale jakoś nie wpadło mi do głowy, że jest jeszcze dostępna gdzieś w Polsce. A im dłuższy wstęp tym lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ja też byłam w szoku, kiedy tak jakoś nagle naszłam tę "Walerię" w nowym tłumaczeniu. Podobno było jakieś stare z XIX wieku, ale nigdy się z nim nie zetknęłam. Książka-legenda, a może raczej książka-widmo. Bardzo jestem jej ciekawa. Wstęp już połknęłam!

      Usuń
  2. Dołączam do zainteresowanych "Walerią" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dwie znam :) Jedną z prezentowanych szczególnie znam.
    "Czas ziemiaństwa" wydany przez Kartę bardzo smakowita książka, a historia Lachmanów o ileż byłaby pełniejsza gdyby pamiętniki żony carskiego pułkownika nie spłonęły w powstaniu warszawskim. Przed wojną jeszcze Róża Raczyńska dawała pamiętniki spisane w zeszytach po francusku zaufanym osobom do czytania, bo pełno tam było "smakowitych kąsków". Niestety, rękopis pamiętnika już nie istnieje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to będzie faktycznie przednia lektura!

      Usuń