Chcecie
zatrzymać lato? To obejrzyjcie, jakie piękne suknie i kostiumiki nosiły kobiety
latem pół wieku temu, a dokładnie w 1965 roku.
Porządkowałam
dzisiaj różne papiery i natrafiłam przypadkiem na stare żurnale i wykroje mojej
mamy, która według zawartych w nich wskazówek i wzorów szyła suknie sobie, a
także różnym krewnym, znajomym i sąsiadkom. Zobaczcie, jaka elegancka była
codzienna moda była 50 lat temu, jakie kobiety były wówczas piękne i kobiece w
tych strojach. Zgodzicie się, że wiele z tych sukien można by założyć i
dzisiaj?
Oto
dodatek specjalny do pisma „Świat Mody”, propozycje na wiosnę i lato 1965. To pismo wydane w postaci małej składanki. Cena
8 złotych. W środku – ilustracje, trochę tekstu i wykroje. Sukienki i garsonki.
Figura kobieca – ładna i proporcjonalna. Sylwetka zgrabna i sportowa, ale bez przesady.
Tabela
ówczesnych rozmiarów była taka:
Widać
z tej tabeli, że NORMALNA kobieta w 1965 roku nie była tak szczupła i wybujała
do góry jak dziś (to znaczy żaden kreator mody płci męskiej nie lansował
modelek przypominających wysokich i wychudzonych chłopców bez biustu i bioder).
Zaczynała się od rozmiaru 44 i leciała do rozmiaru 56. Powtarzam, kochane moje,
rozmiary 44 – 56 to była NORMA w 1965 roku! Ech, żyć, nie umierać! Wtedy kobieta
miała prawo mieć cyc i tyłek jak się patrzy. A także stosowną do tego, zgrabną
i wypukłą łydkę, którą jeszcze uwypuklała zawadiackim pantoflem na niewielkiej szpilce.
Powiem
wam, że te „szpilki” z lat 1960. były
bardzo wygodne. Moja mama miała takie czarne, skórzane buty z obcasikiem robione
na miarę w 1965 roku (bo wtedy eleganckie kobiety robiły sobie buty u szewca) i
chodziła w nich tylko w niedzielę do kościoła. Nie były zniszczone, więc
przeżyły drugą młodość w pierwszej połowie lat 1980. kiedy znowu były modne
szpilki, a w sklepach ich wtedy nie było. W ogóle wtedy buty były na kartki i
ciężko było cokolwiek dostać ładnego. A ja wówczas paradowałam w pięknych
szpilkach mojej matki sprzed 20 lat! To były super buty! Każda zwykła damska noga
wyglądała w nich jakby należała do gwiazdy filmowej. Stopy w nich się nie
męczyły, można było chodzić i chodzić. Ponieważ ja nosiłam te buty nie tylko do
kościoła, ale gdzie się dało, więc zniszczyłam je w końcu i wyrzuciłam. Nigdy później już nie miałam tak ładnych i
wygodnych pantofli.
Wracając
do sukien z 1965 roku… Co my tu jeszcze mamy w tym żurnaliku?
Lansowana
długość – w okolicy kolana. Do dziś taka długość jest najbardziej życzliwa dla
większości pań.
Omówienia
wzorów: co to jest garsonka, szmizjerka i tak dalej.
Porady
w sprawie dodatków: torebka, pasek, rękawiczki:
Porady
w zakresie nauki szycia: jak prawidłowo uszyć kołnierz i klapy, jak ze starej
sukni zrobić nową, jak przenicować (kto dzisiaj wie, co to znaczy nicowanie?),
jak doszyć fragmenty jednej sukni do ozdoby innej, nowej.
Tu
trochę porad ze stosowną ilustracją:
Składanka
z sukienkami:
To
tyle na razie, mam jeszcze kilka tych żurnali, więc może jeszcze kiedyś coś
zeskanuję.
Wpis
ten dedykuję wszystkim tym koleżankom, które – tak jak ja – lubią oglądać się w
przeszłość, a w szczególności tym wspaniałym dziewczynom, które prowadzą blogi
kostiumowe, gdzie przedstawiają swoje własne rekonstrukcje pięknych strojów z
dawnych epoko. Może sukienki z lat 1960. także będą inspirujące? To już
przecież jest historia mody.
„Lekkie
sukienki. Letnie kostiumiki”, Wydawnictwo Specjalne „Świata Mody”, Wiosna - Lato
1965
I
jeszcze informacja ze stopki redakcyjnej: pismo „Świat Mody”, red. nacz. Henryk
Tałandziewicz, sekretarz redakcji Lucyna Rajchmanowa, Warszawa, ul. Bagatela
14, tel. 28-82-51. Wydawca: Krajowe Wydawnictwo Czasopism RSW „Prasa”
Gdy oglądam zdjęcia mojej Mamy z lat 50. i 60. też dochodzę do wniosku, że kobiety były wówczas szalenie eleganckie.
OdpowiedzUsuńPamiętam te katalogi, były swego czasu jeszcze na strychu w moim dawnym domu. Czy one były składane i takiego niewielkiego formatu? Dobrze pamiętam? A w środku takie luźne kartki (na cieńszym papierze).
Jako mała dziewczynka buszowałam po tych ukrytych "skarbach" na strychu i wycinałam sobie ładniejsze obrazki.
Magdo, w tamtych czasach były różne żurnale, takie małe skladanki (łatwiejsze do kupienia, chyba większy nakład) i takie większe, formatu A5, które bylo bardzo trudno dostać w kiosku. Jakoś po znajomości i na zapisy to byly.
UsuńCałkiem możliwe, że bawiłaś się tymi składankami, te panie bardzo dobrze nadają się do wycinania.
Co do mody codziennej, to ja nieraz oglądam w sieci zdjęcia uliczne z czasów PRLu. Wtedy większość kobiet nosiła sukienki szyte przez krawcowe na miarę, dopasowane do figury. Panie wyglądały bardzo elegancko, zwłaszcza latem. Do sukienki obowiązkowy był but na lekkim obcsasiku, nie taka wielka szpila, ale wygodny pantofel. A faceci nosili garnitury... Ach! To się, niestety, zmieniło przez rewolucję obyczajową i bunt studencki na Zachodzie w 1968 roku. Do nas te zmiany doszły w latach 1970. razem z hipisami. No i odeszła cała elegancja. Dzisiaj są tylko jakieś podrygi w tym kierunku z okazji większych uroczystości, jakiś tam ślubów i I komunii św. Ale to już nie to. Nie ma już tamtych materiałow, no i nie ma krawcowych, które uszyją sukienkę na miarę.
No śliczne sukienki. I te rękawiczki...Moi rodzice na zdjęciach z tamtych lat wyglądają jak gwiazdy filmowe. To właśnie przez te garnitury, kapelusiki, rękawiczki. Zgadzam się też z opinią o szpilkach - bardzo wygodne, rzeczywiście cieniutkie, a cały obcas w kształcie kieliszka. Czy pamiętasz może nakrycie głowy, które nazywano "jeżem"? Magda
OdpowiedzUsuńNo, właśnie, te kapelusze, rękawiczki, torebki - moi rodzice też wyglądali inaczej wtedy (niż później :)))
UsuńNiestety, nie przypominam sobie nakrycia głowy o nazwie 'jeż". Ciekawe, co to było?
Lubię modę retro. Z chęcią poczytałabym sobie te żurnale.
OdpowiedzUsuńŻurnale cudem się zachowały, dosłownie cudem. Było ich o wiele więcej, ale mama popaliła je, jak przestała już szyć. Zaćma przyszła i szycie stało się niemożliwe, nawet po operacji.
UsuńJak byłam mała, to stale oglądałam te żurnale. Czasem się trafiła jakaś podarowana przez sąsiadkę BURDA, kultowe pismo z wykrojami (sąsiadka miała rodzinę w Niemczech, więc dysponowała takimi dobrami). Ach, to był za rarytas!
Szkoda, że muszę tę piękną wizję odczarować. Ale wystarczy spojrzeć na wymiary podane w centymetrach, aby przekonać się, że to ówczesny rozmiar 44 odpowiada dzisiejszemu 38. A więc to my, współczesne kobiety, jesteśmy o cztery rozmiary większe od naszych przodkiń!
OdpowiedzUsuńNie tylko rozmiary odziezy ale obuwia.W tamtych latach jak kobieta miala romiar stopy 38 to juz byl szok,przecietny romiar to bylo36/37.Niestety wzrost rowniez sie roznil 164/168 to juz byl wysoki.
UsuńPoszukuję takich żurnali z rysunkami z lat 1968, 1969. Proszę o informację, jeśli można je odkupić, to super!
OdpowiedzUsuńosadowska@poczta.onet.pl
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się czy były jakieś ubrania w typowo sportowym stylu kiedyś. Czy nawet tego typu sportowe adidasy jak na https://butymodne.pl/dk-tkanina-p145.f121.html można sobie wybrać. Szczerze, to nigdzie nie znalazłam sportowych stylizacji z dawnych lat.
OdpowiedzUsuńMoże i były, np. w dwudziestoleciu międzywojennym - jakieś stroje do tenisa na przykład. Ale takich jak dzisiaj to nie było chyba.
Usuń