Translate

sobota, 8 sierpnia 2015

Andrew Tarnowski, „Ostatni mazur. Opowieść o wojnie, namiętności i stracie”



Andrew Tarnowski, brytyjski dziennikarz,  a jednocześnie potomek szacownego rodu Tarnowskich w skandalizującej, ale za to znakomicie napisanej książce przedstawia rozkwit i upadek swojej familii.

Pradziadkiem autora był Stanisław Tarnowski, w jednej osobie hrabia i profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, jeden z najsłynniejszych polskich krytyków literackich i właściciel Pałacu na Szlaku w Krakowie. Dziadkiem – Hieronim Tarnowski, ostatni właściciel dóbr w Rudniku nad Sanem. Do jego krewnych i znajomych należały posiadłości na południu Polski w Tarnawatce, Wysocku, Łańcucie, Załężu, Pomorzanach, Dukli i Górze Ropczyckiej. To ród Tarnowskich założył takie miasta jak Tarnów i Tarnobrzeg. 

Tarnowski nie napisał jednak historii swego rodu, bo to musiałaby być zupełnie inna książka. Napisał fabularyzowaną opowieść o swych dziadkach i rodzicach. Zwłaszcza tych ostatnich spotkał tragiczny los. Przystojny młody hrabia Stanisław Tarnowski i piękna warszawianka Zofia Chouquette Jaxa-Chamiec poznali się w Zakopanem podczas ostatniego sezonu narciarskiego tuż przed wojną. Zaręczyli się, a Zofia wraz z młodszą siostrą spędzały lato 1939 r. w majątku siostry ojca (Zofia Tarnowska, żona Andrzeja Tarnowskiego) w Górze Ropczyckiej. Na wieść o wybuchu wojny obie dziewczyny ewakuowały się razem z Tarnowskimi, uciekając z kraju samochodem przez Zaleszczyki. Potem był szybki ślub w Belgradzie i dalsza ucieczka do Francji, gdyż Stanisław Tarnowski pragnął wstąpić do wojska polskiego formującego się na Zachodzie. Andrew Tarnowski urodził się „po drodze”, podczas ucieczki rodziców przed wojną, w klinice w Szwajcarii. 

Jego rodzice i ciotka z wujem podczas wojennej zawieruchy trafili także do Palestyny i Egiptu, a w końcu wylądowali w Anglii. Autor pieczołowicie odtworzył ich wędrówkę na podstawie wspomnień rodzinnych oraz dziennikarskiego śledztwa. 

Prócz dość sensacyjnej, wojennej fabuły, książka ta jest opowieścią o odchodzącym świecie polskiej arystokracji, który na zawsze skończył się wraz z wybuchem wojny. Momentami, w niektórych opisach, przypomina wręcz „Pana Tadeusza” Mickiewicza. Tyle tylko, że Andrew Tarnowski ujawnił w niej tajemnice, które nie powinny nigdy wyjść na światło dzienne i za to został wykluczony ze Stowarzyszenia Rodziny Tarnowskich. Motorem tego wykluczenia była jego ciotka Zofia Tarnowska, ta sama, która latami opowiadała mu w Londynie o historii rodu. Jaka to była tajemnica i czy Andrew miał rację zdradzając ją – przekonajcie się sami! Można bowiem nad tym dyskutować, czy pisząc o rodzinie być bardziej członkiem rodu, czy też przyjąć pozycję dziennikarza śledczego. Powiem tak: mnie się podobała historia Tarnowskich, ale trochę mnie zniesmaczyły wątki utrzymane w duchu freudowskim, pełne osobistych rozliczeń i  tajonych pretensji autora do swych rodziców. 

Pomijając jednak te sprawy rodzinne, książka Tarnowskiego jest świetną lekturą o polskiej arystokracji i losie Polaków podczas II wojny światowej. Noc była upalna, spać nie mogłam i czytałam „Ostatniego mazura” aż skończyłam. Gdzieś do drugiej nad ranem czytałam. Takie książki to ja lubię.   
    
Dodam jeszcze, że na okładce jest zdjęcie ślubne ciotki Zofii Tarnowskiej i Andrzeja Tarnowskiego pochodzące z końca lat 1930. 

Tarnowski Andrew, „Ostatni mazur. Opowieść o wojnie, namiętności i starcie”, tłum.
Katarzyna Bażyńska-Chojnacka, Piotr Chojnacki, wyd. WAB, Warszawa 2008

9 komentarzy:

  1. Czytałam parę lat temu, podobnie jak Ty, do nocy, a raczej przez część nocy. Oderwać się nie mogłam... Jakie koleje losu, zbiegi okoliczności. Do tego świetne pióro autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pióra autora rzeczywiście świetne. Właśnie znalazłam informację, że wyszła u nas jeszcze jakaś książka. Muszę poszukać!

      Usuń
  2. Pierwsze słyszę o tej książce, ale już mnie zafascynowała. Miałam w rodzinie kogoś o tym nazwisku. Dawno temu na Wołyniu. Uciekł przed siekierami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, naprawdę świetna książka! Podobnie jak inne wspomnienia Tarnowskich, jest taka książka Marii Tarnowskiej, wydana przez LTW, też się kapitalnie czyta.

      Usuń
  3. I ja nigdy wcześniej o tej książce nie słyszałam, ale skoro tak polecasz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z czystym sumieniem polecam :) Naprawdę dobra książka!
      Rzadko to mówię, bom wybredna.

      Usuń
  4. Mam wrażenie, że największym problemem rodziny Tarnowskich był brak miłości, który przechodził z pokolenia na pokolenie, niczym choroba genetyczna. Wielokrotnie pisze o niszczącym relacje braku czułości. Być może to był znak tamtych czasów, że dzieci były wychowywane przez nianie, a do rodziców przychodziły raz dziennie ucałować ich w dłoń i chwilę pogawędzić. Jednak ta oschłość i dystans w stosunku do własnych latorośli odbija się potem na dorosłych już dzieciach. Pozbawione miłości w dzieciństwie, nie potrafią tworzyć szczęśliwych związków i sami nie potrafią okazać miłości własnym dzieciom. Mam wrażenie, że Tarnowskiemu podczas pisania tej książki spadł z serca wielki ciężar, że w końcu mógł się wyżalić, powiedzieć jak czuł się jako niechciane dziecko rodziców, którzy ciągle walczyli ze sobą, zdradzali się, by się ostatecznie rozejść. I jednocześnie przyznać się do własnej porażki, do tego, że nie potrafił uratować własnego pierwszego małżeństwa, jakby klątwa Tarnowskich ciągle działała.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam wrażenie, że największym problemem rodziny Tarnowskich był brak miłości, który przechodził z pokolenia na pokolenie, niczym choroba genetyczna. Wielokrotnie pisze o niszczącym relacje braku czułości. Być może to był znak tamtych czasów, że dzieci były wychowywane przez nianie, a do rodziców przychodziły raz dziennie ucałować ich w dłoń i chwilę pogawędzić. Jednak ta oschłość i dystans w stosunku do własnych latorośli odbija się potem na dorosłych już dzieciach. Pozbawione miłości w dzieciństwie, nie potrafią tworzyć szczęśliwych związków i sami nie potrafią okazać miłości własnym dzieciom. Mam wrażenie, że Tarnowskiemu podczas pisania tej książki spadł z serca wielki ciężar, że w końcu mógł się wyżalić, powiedzieć jak czuł się jako niechciane dziecko rodziców, którzy ciągle walczyli ze sobą, zdradzali się, by się ostatecznie rozejść. I jednocześnie przyznać się do własnej porażki, do tego, że nie potrafił uratować własnego pierwszego małżeństwa, jakby klątwa Tarnowskich ciągle działała.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna opowieść, po prostu świetna. Mógł ją napisać ktoś wychowany po za krajem, kto jednocześnie pisał o swojej rodzinie i zachował dystans człowieka żyjącego w nieco innym świecie.

    OdpowiedzUsuń