Translate

niedziela, 22 stycznia 2017

Powstanie styczniowe: książki i filmy




Z okazji rocznicy wybuchu powstania styczniowego chciałabym rzucić Wam parę tytułów wartościowych książek i filmów na ten temat.  

Po pierwsze: wersja oficjalna tego wydarzenia. Trochę historii i smaczków obyczajowych związanych z tym wydarzeniem znaleźć można w dodatku do tygodnika „Polityka” wydanym w styczniu 2013 roku. Kupiłam wtedy, trzymam i zaglądam czasem, jak czegoś nie wiem. Niestety, nie udało mi się upolować monografii Stefana Kieniewicza o powstaniu styczniowym. Ale mam chociaż to zamiast Kieniewicza. 



Po drugie: wspomnienia uczestników. Książka nazywa się „Zapomniane wspomnienia” i wydał ją PAX w 1981 roku. Niezbyt łatwe w lekturze, ale warto. 



Po trzecie: największy polski hicior literacki związany z powstaniem styczniowym, czyli „Wierna rzeka” Stefana Żeromskiego, powieść z 1925 roku. Dramat historyczny, melodramat i powieść gotycka w jednym. Wiele realiów z epoki, znakomicie odtworzony klimat tamtych czasów, mnóstwo szczegółów z życia codziennego polskiego dworu w czasie powstania, nawiedzony dwór (straszy tam duch, ale jak! Prawie jak w „Drakuli”! I nie ma tam wyjaśnienia racjonalnego, co sobie bardzo cenię, jak czytam o zjawiskach paranormalnych.), do tego wspaniała postać dzielnej Salomei, jedna z najlepszych postaci kobiecych w naszej literaturze, no i ten nieszczęsny wątek miłosny, który się Żeromskiemu zupełnie nie udał. Czyta się to naprawdę dobrze!



O atrakcyjności tego tekstu świadczy to, że był aż trzy razy filmowany. W okresie międzywojennym dwa razy (wersja niema i mówiona) i drugi raz w stanie wojennym. Co ciekawe, tę trzecią wersję zrobił Tadeusz Chmielewski, reżyser znany z takich lekkich komediowych filmów jak „Ewa chce spać”, „Wiosna, panie sierżancie” czy „Jak rozpętałem II wojnę światową”. Obejrzałam wszystkie trzy wersje, bo są na YT. Pierwsza jest najwierniejsza i bardzo teatralna. Druga – melodramatyczna. Trzecia – ciemna i ponura, ale za to jak zagrana! Salomea zawsze już będzie dla mnie miała twarz młodej Małgorzaty Pieczyńskiej, do tego cudowna rola służącego w wykonaniu Franciszka Pieczki, no i modelowo umierający Olgierd Łukaszewicz. 




Po czwarte: dwie powieści Marii Rodziewiczówny, to jest „Pożary i zgliszcza” oraz „Byli i będą”. Pierwsza z nich traktuje o walkach powstańczych na kresach wschodnich i jest jedną z najlepszych, ale też najbardziej przygnębiających powieści tej autorki. Druga opowiada o gehennie, jaką przechodzili Polacy na kresach po powstaniu styczniowym i włos się na głowie jeży, kiedy czytamy o carskich represjach wobec polskich buntowszczyków.  






Po piąte: Stanisław Rembek i „Ballada o wzgardliwym wisielcu”. Tom zawiera jeszcze teksty pt. „Przekazana sztafeta” i „Igła wojewody”. Wieść niesie, że Rembek napisał najlepszy artystycznie tekst o powstaniu. Nie mam jeszcze zdania na ten temat, bo dopiero sobie to wypożyczyłam z biblioteki i zamierzam czytać. Oglądałam za to filmową adaptację tekstów Rembeka, którą zrobił w 1992 roku Juliusz Machulski pod tytułem „Szwadron”. To jest znakomity i powalający film, jeden z najlepszych polskich filmów historycznych ever! Polecam gorąco!


Szwadron 1992 (napisy PL) - YouTube



  

3 komentarze:

  1. Musze obejrzeć te stare wersje 'Wiernej rzeki'.

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę poszukać w bibliotece te dwie powieści Rodziewiczówny. W tym zakresie mam zaległości lekturowe. Jeśli chodzi o tematykę powstańczą, to oczywiście nie zapominajmy także o "Nad Niemnem"!;)

    OdpowiedzUsuń