Translate

czwartek, 19 maja 2016

Wiktoriańsko. Elizabeth Gaskell, „Ruth”




Czegóż się nie robi dla poznania ulubionej epoki! Z miłości do literatury wiktoriańskiej można nawet próbować czytać straszliwie nudne, smętne gnioty o uwiedzionych dziewczynach. 

Ale do rzeczy… „Ruth” to dość banalna historia 16-letniej sieroty, biednej, ale bardzo pięknej, którą zamożny opiekun oddał na naukę do krawcowej, ona zaś przypadkiem poznaje młodego arystokratę, ten odciąga ją od kościoła i w niedzielę proponuje wspólne spacery po okolicy w pięknych okolicznościach przyrody. W trakcie takiego spaceru dziewczyna spotyka swoją chlebodawczynię, ta wyrzuca ją z roboty, uwodziciel wywozi ją na wakacje do Walii, tam zapada na ciężką chorobę, zjawia się jego matka, zabiera go ze sobą, a biedna Ruth zostaje porzucona w ciąży. 

Potem jest jeszcze bardziej sztampowo: szlachetny, acz garbaty pastor oraz jego nie mniej szlachetna siostra biorą dziewczynę pod swoją opiekę. I tu powstaje problem, bowiem w połowie XIX wieku w Anglii upadła kobieta w ciąży była na marginesie społeczeństwa, a jej towarzystwo rzucało cień nawet na tych, z którymi się zadawała. W tej sytuacji Ruth musi udawać wdowę, by nie spowodować, że cała parafia odsunie się od pastora. Po jakimś czasie rodzi się synek, a jego matka zostaje guwernantką w domu bogatych sąsiadów. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie kolejne kłody, które los rzuca jej pod nogi… Dziwnym splotem okoliczności na drodze Ruth znowu staje jej uwodziciel… 

Powieść ta należy do popularnego w literaturze anglosaskiej nurtu opowieści o upadłych kobietach, który rozpoczyna  słynna sentymentalna powieść „Clarissa” Samuela Richardsona. Potem było jeszcze wiele takich utworów. Najsłynniejsze z nich to m. in. „Samotnia” Karola Dickensa („upadłość”, a dokładnie urodzenie nieślubnego dziecka, to właśnie była największa tajemnica Lady Dedlock szantażowanej z tego tytułu przez złego człowieka), „Szkarłatna litera” amerykańskiego pisarza Nathaniela Hawthorne’a i – najsłynniejsza z tego gatunku powieść - „Tess d’Urberville” Thomasa Hardy’ego. W XX wieku pastisz opowieści o kobiecie upadłej popełnił John Fowles („Kochanica Francuza”). Ciekawa jest taka sprawa, że Anglosasi oraz Niemcy („Effi Briest” Theodora Fontane) przedstawiali kobiety upadłe w duchu pozytywnym, pochylając się nad nimi ze współczuciem, zaś pisarze z innych krajów pisali o nich w stylu: „bo to zła kobieta była”. Vide: „Pani Bovary” Gustawa Flauberta i „Anna Karenina” Lwa Tołstoja. Nawet nasz poczciwy Bolesław Prus dał w „Emancypantkach” obraz jakiejś puszczalskiej nauczycielki, która źle skończyła. 

Szczerze mówiąc, nie przepadam za historiami o upadłych kobietach, bo one wszystkie źle się kończą. Wolę poczytać sobie jakąś podnoszącą na duchu pozytywną dziewiętnastowieczną historyjkę jak to sprytna uboga panienka łapie na męża bogatego młodzieńca z dużym dochodem rocznym niż opowieść jak to naiwna i biedna dziewczyna staje się ofiarą jakiegoś lowelasa (tu uwaga – Lovelace to nazwisko uwodziciela z „Clarissy”, które potem weszło do języka potocznego jako określenie pewnego gatunku mężczyzn). Zawsze mnie te naiwne ofiary denerwowały, że takie głupie i tak dały się podejść, zamiast sprzedać drogo swoją cnotę. W sytuacji braku środków antykoncepcyjnych nic mądrzejszego panienka zrobić nie mogła, jak trzymać nóżki razem aż do ślubu! A one takie głupie, te ofiary były, niestety... 

Toż nawet osiemnastowieczne historyjki o prostytutkach (w rodzaju niezapomnianej Fanny Hill) mówiły o tym, że cnotę sprzedaje się drogo! No, ale zapewne te porządne panienki nie wiedziały, kto to Fanny Hill. 

To takie rozmyślania na marginesie powieści pani Gaskell. Ogólnie – przeczytałam, nieco przejrzałam ten tekst, ale bez satysfakcji czytelniczej. Jedynym plusem jest doskonałe odwzorowanie wiktoriańskiej prowincjonalnej mentalności. Ale poza tym, nuda, panie, straszna nuda! Tylko dla wytrwałych miłośniczek wiktoriańskich klimatów! Jedyne, co mi się szczerze spodobało w tej książce to okładka. Robi wrażenie, prawda? 

Gaskell Elizabeth, „Ruth”, brak podanego tłumacza, wydawnictwo MG, Warszawa 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz