Po
znakomitej “Tajemnicy lady Audley” Mary Braddan nie byłam w stanie przez jakiś
czas nic czytać, a potem zaczęłam gorączkowo rozglądać się za czymś w
wiktoriańskim klimacie. Wybór mój padł na „Stryja Silasa” Sheridana Le Fanu,
klasyczną angielską powieść grozy z gotyckimi elementami.
To
był powrót do tekstu, jaki poznałam wiele lat temu. W czasach PRL-u Wydawnictwo
Literackie wypuszczało cyklicznie utwory grozy w serii „Stanisław Lem poleca”.
Była tam głównie dziewiętnastowieczna klasyka literacka wysokiej klasy. Najbardziej
zapadł mi w pamięć tomik „Opowieści starego antykwariusza”, ale i historia wampirycznej
„Carmilli” Sheridana Le Fanu była niezła.
„Stryj
Silas” to historia opowiedziana w pierwszej osobie przez młodziutką Maud, która
przeżywa silne chwile grozy związane z otaczającą ją przestrzenią (stary dwór i
park) oraz ludźmi (demoniczny stryj i guwernantka), w których sidła wpada po śmierci ojca. Maud
jest bardzo bogatą sierotą, a po jej śmierci cały majątek dziedziczyłby jej
stryj. W tej sytuacji…
A
klimat tej powieści jest taki, że lepiej nie czytać tego samotnie w nocy!
Więcej
nie mam dziś czasu pisać. Poczytajcie sobie!
Tekst
był kilka razy filmowany w konwencji horroru czy też może raczej thrillera. Tu
jest próbka:
Le
Fanu Sheridan, „Stryj Silas”, tłum. Maciej Kozłowski, Wydawnictwo Literackie,
Kraków 1987
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz