Translate

niedziela, 2 listopada 2014

Stanisław Srokowski, „Ukraiński kochanek”




Ta powieść zaczyna się jak baśń: dawno, dawno temu, jeszcze przed wojną, na polskich Kresach wschodnich, niedaleko miasta Kołomyja, żyła sobie dziewczyna, córka młynarza Jakuba, najpiękniejsza dziewczyna we wsi. Nazywała się Kasia Kukułka. Kiedy miała 13 lat, we wsi zjawili się Cyganie. Stara Cyganicha przepowiedziała jej wielką, namiętną miłość. Zaraz po tym przez wieś biegł ukraiński wyrostek mieszkający za Kołomyją na połoninach, spojrzał na Kasię i krzyknął: budesz moja! A wioskowa wiedźma Walentyna potwierdziła: swego to ty już spotkałaś, dziewczyno.

„Ukraiński kochanek” Stanisława Srokowskiego to powieść wielopłaszczyznowa.

Po pierwsze, jest to powieść o miłości. Na pierwszym planie jest namiętna i dzika, przepojona fatalizmem i sięgająca aż po grób miłość młodej Polki i Ukraińca (pół-Bojka, pół-Łemka). Są tam jeszcze inne wątki miłosne, wszystkie naznaczone piętnem zakazanego owocu, bo Srokowski opisał miłość łączącą ludzi z różnych społeczności (Polka i Żyd, Ukrainka i Rosjanin, Ukrainka i Niemiec). Miłość pokazana w tym utworze jest uczuciem wspaniałym, ale jednocześnie niszczącym, powodującym obłęd, zniszczenie i śmierć.

Po drugie, jest to powieść o polskich Kresach wschodnich. To doskonała ściągawka z historii Polski. Nawet jeśli ktoś jest zupełnym ignorantem i nic nie wie na temat historii Ukrainy, dzięki powieści Srokowskiego pozna najważniejsze fakty związane z polskimi Kresami w okresie międzywojennym i w czasie II wojny światowej.  

W „Ukraińskim kochanku” rozsiane są wiadomości na takie tematy jak: życie i obyczaje polskiej wsi na Pokuciu, sposób funkcjonowania odwiecznego układu społecznego złożonego z różnych nacji i religii (Polacy, Rusini, Ormianie, Żydzi, katolicy i prawosławni), życie naukowe i kulturalne we Lwowie, opis miasta Kołomyja, najwybitniejsi polscy literaci związani z tamtym regionem, najważniejsze wydarzenia związane II wojną światową i ich konsekwencje (wejście Sowietów w 1939 r. i wywózka Polaków na Syberię, wejście Niemców w 1941 r. i eksterminacja Żydów na Kresach, powstanie SS-Galizien, zbrodnicza działalność UPA i ludobójstwo Polaków na Kresach).  Opisane są ważne wydarzenia historyczne, m. in. wielki głód w radzieckiej części Ukrainy, tragiczna śmierć wybitnego pisarza Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, który zginął jako prosty żołnierz w Kutach w 1939 r., kiedy eskortował ładunek chleba dla polskich uciekinierów. Wspomniana jest także postać ekscentrycznego kresowego pisarza Brunona Schulza, przedwojennego nauczyciela rysunków w Drohobyczu.

Mimo wszystko, akcja powieści nie jest przeładowana kwestiami historycznymi, gdyż autor zastosował taki zabieg narracyjny, że o wszystkich tych wydarzeniach bohaterowie powieści są informowani z zewnątrz.  Dowiadują się o nich z różnych dokumentów, gazet, listów i opowieści znajomych, a czasem bezpośrednio od świadków (przejmująca grozą opowieść dziewczyny cudem uratowanej z rąk Ukraińców, która w 1943 r. uciekła z płonącego Wołynia). Łącznikami Pokucia ze światem są matka Kasi, Anna Kukułka, która w młodości pobierała nauki we Lwowie (tam też wysłała Kasię do szkoły), a także jej krewni: ksiądz Robert i kuzyn Artur z Kołomyi.

Po trzecie, jest to powieść magiczna. W „Ukraińskim kochanku” realizm przeplata się z fantastyką. Obok planu rzeczywistego, ważną rolę odgrywają sny, wizje, przepowiednie, zaklęcia i czary. Niektóre postaci, jak np. stara cygańska wróżka, Czarna Dama ukazująca się na wzgórzu zamkowym w przededniu ważnych wydarzeń, wioskowa wiedźma Walentyna, obłąkany z miłości syn organisty Lolek czy ukochany Kasi, Mitia Korpak - należą jednocześnie do świata realnego i magicznego.

Piękny Ukrainiec Mitia Korpak pokazany jest w konwencji wampirycznej, jako postać z innego świata,  ktoś, kto przeżył śmierć kliniczną i żyje jakby na granicy życia i śmierci, na wpół-żywy i pół-umarły, romantyczny szaleniec, potępieniec i mściciel.

Urzekła mnie kompozycja tej powieści nawiązująca do najlepszych tradycji polskiego romantyzmu, do młodzieńczych ballad Adama Mickiewicza i do słynnej romantycznej „szkoły ukraińskiej”, do zapomnianych już tekstów Antoniego Malczewskiego („Maria) i Seweryna Goszczyńskiego („Zamek kaniowski”, „Król zamczyska”).

Mam wrażenie, że „Ukraiński kochanek” jest polską powieścią romantyczną, napisaną współcześnie. Spodobał mi się piękny, prosty, balladowy język, jakim posługuje się Srokowski i w tymże prostym języku opowiada o trudnych, okrutnych sprawach.
         
Bo jest to powieść okrutna i frenetyczna. Zaczyna się od delikatnej, malowanej pastelami panoramy międzywojennych Kresów, a później jej barwa robi się coraz mocniejsza, aż w końcu przechodzi w mocne, krwiste czarno-czerwone tony. Czerwone jak krew.  Czerwone jak ogień. Czerwone jak miłość. I czarne jak śmierć.



Stanisław Srokowski wie o czym pisze. Sam pochodzi z Kresów,  ze wsi spod Tarnopola. W dzieciństwie był świadkiem mordów, jakie Ukraińcy popełniali na Polakach. Jest jednym z nielicznych ocalonych z rzezi, jaką zgotowali nam członkowie UPA. Od lat walczy o to, by przywrócić pamięć o tamtych strasznych wydarzeniach i oddać cześć 200 tysiącom Polaków zamordowanych w czasie II wojny światowej przez Ukraińców na Kresach. 

Można powiedzieć, że jego powieść to nie fikcja artystyczna, ale po prostu dokument. Napisany na podstawie wspomnień, opowieści, listów i dzienników tych, którzy przeżyli ludobójstwo na Kresach. Dokument, który przybrał artystyczną postać. 

„Ukraiński kochanek” to powieść ważna dla Polaków. Znalazła się na 9. miejscu na liście 25 najważniejszych książek ostatniego 25-lecia w plebiscycie II programu Polskiego Radia. Myślę, że jest to lektura obowiązkowa dla wszystkich Polaków zainteresowanych historią Kresów. Warto ją kupić i postawić na półce obok Mickiewicza i Goszczyńskiego. Książka niedawno napisana, a już – KLASYKA! 

Czytałam dwa razy, za każdym razem zrobiłam masę notatek i wypisów. Do tej książki będę jeszcze wracać. 

„Ukraiński kochanek” to pierwsza część trylogii Stanisława Srokowskiego. Kolejne to „Zdrada” i „Ślepcy idą do nieba”. 

Srokowski Stanisław, „Ukraiński kochanek”, wyd. Arcana, Kraków 2008



8 komentarzy:

  1. Bardzo się cieszę, że znów jest dostęp do Twojej recenzji, tak ciekawie napisałaś o tej książce. A ja jeszcze jej nie czytałam. Bije się w piersi. Chyba poszukam na allegro, bo w bibliotece nie ma.
    Polecę ją na blogu 'Kresy zaklęte w książkach".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdo, to nie jest ta stara, ale całkiem nowa recenzja. Starej nie znalazłam, więc napisałam dzisiaj nową. Szczerze przyznam, że mnie zainspirowałaś do ponownej lektury i do napisania tych paru zdań.
      Na szczęście książka była w mojej bibliotece, więc sobie odświeżyłam zarówno "Ukraińskiego kochanka", jak i "Zdradę" (druga część). Niestety, nie ma trzeciej części i nie wiem, co dalej z bohaterami. Chyba sobie kupię całość. Wypatrzyłam, że jest w Empiku, nawet w dobrej cenie.

      Usuń
    2. Pamiętałam, że już kiedyś o książce pisałaś, dzięki Twojej recenzji w ogóle dowiedziałam się, że istnieje taka powieść. W mojej bibliotece tematyka kresowa jest raczej bardzo skąpo reprezentowana. Poszukałam przed chwilą, jest także w księgarni wyd. Arcana.

      Usuń
    3. U mnie jest dużo Kresovianów, bo tu całe prawie miasto ma korzenie na Wołyniu, panie z biblioteki chyba też. Jest zapotrzebowanie. Teraz je namawiam, by kupiły książki Łysiaka. Nie Waldemara, ale Edwarda - pisze o Kresach.

      Usuń
  2. O! Powiadasz, że jest magiczna. Zatem zapisuję tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Magiczna" w takim sensie, jak to rozumieli romantycy. Czyli - świat realny i fantastyczny przenikają się. Stąd te sny, wizje, przepowiednie, szaleńcy, duchy itd.

      Usuń
  3. Piszesz po prostu doskonale. Wyjatkowa recenzja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadiu! Padruga ty maja!
      Wielkie dzięki za miłe słowa!

      Usuń