Ta
powieść zaczyna się jak baśń: dawno, dawno temu, jeszcze przed wojną, na
polskich Kresach wschodnich, niedaleko miasta Kołomyja, żyła sobie dziewczyna,
córka młynarza Jakuba, najpiękniejsza dziewczyna we wsi. Nazywała się Kasia Kukułka.
Kiedy miała 13 lat, we wsi zjawili się Cyganie. Stara Cyganicha przepowiedziała
jej wielką, namiętną miłość. Zaraz po tym przez wieś biegł ukraiński wyrostek
mieszkający za Kołomyją na połoninach, spojrzał na Kasię i krzyknął: budesz
moja! A wioskowa wiedźma Walentyna potwierdziła: swego to ty już spotkałaś,
dziewczyno.
„Ukraiński
kochanek” Stanisława Srokowskiego to powieść wielopłaszczyznowa.
Po
pierwsze, jest to powieść o miłości. Na pierwszym planie jest namiętna i dzika,
przepojona fatalizmem i sięgająca aż po grób miłość młodej Polki i Ukraińca
(pół-Bojka, pół-Łemka). Są tam jeszcze inne wątki miłosne, wszystkie naznaczone
piętnem zakazanego owocu, bo Srokowski opisał miłość łączącą ludzi z różnych
społeczności (Polka i Żyd, Ukrainka i Rosjanin, Ukrainka i Niemiec). Miłość
pokazana w tym utworze jest uczuciem wspaniałym, ale jednocześnie niszczącym,
powodującym obłęd, zniszczenie i śmierć.
Po drugie, jest to powieść
o polskich Kresach wschodnich. To doskonała ściągawka z historii Polski. Nawet
jeśli ktoś jest zupełnym ignorantem i nic nie wie na temat historii Ukrainy,
dzięki powieści Srokowskiego pozna najważniejsze fakty związane z polskimi
Kresami w okresie międzywojennym i w czasie II wojny światowej.
W „Ukraińskim kochanku”
rozsiane są wiadomości na takie tematy jak: życie i obyczaje polskiej wsi na
Pokuciu, sposób funkcjonowania odwiecznego układu społecznego złożonego z
różnych nacji i religii (Polacy, Rusini, Ormianie, Żydzi, katolicy i
prawosławni), życie naukowe i kulturalne we Lwowie, opis miasta Kołomyja, najwybitniejsi
polscy literaci związani z tamtym regionem, najważniejsze wydarzenia związane
II wojną światową i ich konsekwencje (wejście Sowietów w 1939 r. i wywózka
Polaków na Syberię, wejście Niemców w 1941 r. i eksterminacja Żydów na Kresach,
powstanie SS-Galizien, zbrodnicza działalność UPA i ludobójstwo Polaków na
Kresach). Opisane są ważne wydarzenia
historyczne, m. in. wielki głód w radzieckiej części Ukrainy, tragiczna śmierć
wybitnego pisarza Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, który zginął jako prosty żołnierz
w Kutach w 1939 r., kiedy eskortował ładunek chleba dla polskich uciekinierów.
Wspomniana jest także postać ekscentrycznego kresowego pisarza Brunona Schulza,
przedwojennego nauczyciela rysunków w Drohobyczu.
Mimo
wszystko, akcja powieści nie jest przeładowana kwestiami historycznymi, gdyż
autor zastosował taki zabieg narracyjny, że o wszystkich tych wydarzeniach bohaterowie
powieści są informowani z zewnątrz. Dowiadują się o nich z różnych dokumentów,
gazet, listów i opowieści znajomych, a czasem bezpośrednio od świadków
(przejmująca grozą opowieść dziewczyny cudem uratowanej z rąk Ukraińców, która w 1943 r. uciekła
z płonącego Wołynia). Łącznikami Pokucia ze światem są matka Kasi, Anna
Kukułka, która w młodości pobierała nauki we Lwowie (tam też wysłała Kasię do
szkoły), a także jej krewni: ksiądz Robert i kuzyn Artur z Kołomyi.
Po trzecie, jest to
powieść magiczna. W „Ukraińskim kochanku” realizm przeplata się z fantastyką.
Obok planu rzeczywistego, ważną rolę odgrywają sny, wizje, przepowiednie,
zaklęcia i czary. Niektóre postaci, jak np. stara cygańska wróżka, Czarna Dama
ukazująca się na wzgórzu zamkowym w przededniu ważnych wydarzeń, wioskowa wiedźma
Walentyna, obłąkany z miłości syn organisty Lolek czy ukochany Kasi, Mitia
Korpak - należą jednocześnie do świata realnego i magicznego.
Piękny Ukrainiec Mitia
Korpak pokazany jest w konwencji wampirycznej, jako postać z innego świata, ktoś, kto przeżył śmierć kliniczną i żyje
jakby na granicy życia i śmierci, na wpół-żywy i pół-umarły, romantyczny szaleniec,
potępieniec i mściciel.
Urzekła mnie kompozycja
tej powieści nawiązująca do najlepszych tradycji polskiego romantyzmu, do młodzieńczych
ballad Adama Mickiewicza i do słynnej romantycznej „szkoły ukraińskiej”, do zapomnianych
już tekstów Antoniego Malczewskiego („Maria) i Seweryna Goszczyńskiego („Zamek
kaniowski”, „Król zamczyska”).
Mam wrażenie, że „Ukraiński
kochanek” jest polską powieścią romantyczną, napisaną współcześnie. Spodobał mi
się piękny, prosty, balladowy język, jakim posługuje się Srokowski i w tymże
prostym języku opowiada o trudnych, okrutnych sprawach.
Bo
jest to powieść okrutna i frenetyczna. Zaczyna się od delikatnej, malowanej
pastelami panoramy międzywojennych Kresów, a później jej barwa robi się coraz
mocniejsza, aż w końcu przechodzi w mocne, krwiste czarno-czerwone tony. Czerwone jak krew. Czerwone jak ogień. Czerwone jak miłość. I czarne jak śmierć.
Stanisław
Srokowski wie o czym pisze. Sam pochodzi z Kresów, ze wsi spod Tarnopola. W dzieciństwie był
świadkiem mordów, jakie Ukraińcy popełniali na Polakach. Jest jednym z
nielicznych ocalonych z rzezi, jaką zgotowali nam członkowie UPA. Od lat walczy
o to, by przywrócić pamięć o tamtych strasznych wydarzeniach i oddać cześć 200
tysiącom Polaków zamordowanych w czasie II wojny światowej przez Ukraińców na
Kresach.
Można
powiedzieć, że jego powieść to nie fikcja artystyczna, ale po prostu dokument.
Napisany na podstawie wspomnień, opowieści, listów i dzienników tych, którzy przeżyli
ludobójstwo na Kresach. Dokument, który przybrał artystyczną postać.
„Ukraiński
kochanek” to powieść ważna dla Polaków. Znalazła się na 9. miejscu na liście 25
najważniejszych książek ostatniego 25-lecia w plebiscycie II programu Polskiego
Radia. Myślę, że jest to lektura obowiązkowa dla wszystkich Polaków zainteresowanych
historią Kresów. Warto ją kupić i postawić na półce obok Mickiewicza i
Goszczyńskiego. Książka niedawno napisana, a już – KLASYKA!
Czytałam
dwa razy, za każdym razem zrobiłam masę notatek i wypisów. Do tej książki będę
jeszcze wracać.
„Ukraiński
kochanek” to pierwsza część trylogii Stanisława Srokowskiego. Kolejne to „Zdrada”
i „Ślepcy idą do nieba”.
Srokowski
Stanisław, „Ukraiński kochanek”, wyd. Arcana, Kraków 2008
Bardzo się cieszę, że znów jest dostęp do Twojej recenzji, tak ciekawie napisałaś o tej książce. A ja jeszcze jej nie czytałam. Bije się w piersi. Chyba poszukam na allegro, bo w bibliotece nie ma.
OdpowiedzUsuńPolecę ją na blogu 'Kresy zaklęte w książkach".
Magdo, to nie jest ta stara, ale całkiem nowa recenzja. Starej nie znalazłam, więc napisałam dzisiaj nową. Szczerze przyznam, że mnie zainspirowałaś do ponownej lektury i do napisania tych paru zdań.
UsuńNa szczęście książka była w mojej bibliotece, więc sobie odświeżyłam zarówno "Ukraińskiego kochanka", jak i "Zdradę" (druga część). Niestety, nie ma trzeciej części i nie wiem, co dalej z bohaterami. Chyba sobie kupię całość. Wypatrzyłam, że jest w Empiku, nawet w dobrej cenie.
Pamiętałam, że już kiedyś o książce pisałaś, dzięki Twojej recenzji w ogóle dowiedziałam się, że istnieje taka powieść. W mojej bibliotece tematyka kresowa jest raczej bardzo skąpo reprezentowana. Poszukałam przed chwilą, jest także w księgarni wyd. Arcana.
UsuńU mnie jest dużo Kresovianów, bo tu całe prawie miasto ma korzenie na Wołyniu, panie z biblioteki chyba też. Jest zapotrzebowanie. Teraz je namawiam, by kupiły książki Łysiaka. Nie Waldemara, ale Edwarda - pisze o Kresach.
UsuńO! Powiadasz, że jest magiczna. Zatem zapisuję tytuł.
OdpowiedzUsuń"Magiczna" w takim sensie, jak to rozumieli romantycy. Czyli - świat realny i fantastyczny przenikają się. Stąd te sny, wizje, przepowiednie, szaleńcy, duchy itd.
UsuńPiszesz po prostu doskonale. Wyjatkowa recenzja!
OdpowiedzUsuńNadiu! Padruga ty maja!
UsuńWielkie dzięki za miłe słowa!