Po
raz kolejny przeczytałam „Białą gwardię” Michaiła Bułhakowa (na zdjęciu
powyżej) i tym razem w była to lektura naprzemienna: po polsku i po rosyjsku. I
powiem Wam, że jest to powieść wspaniała! Bardziej to widać, jak się czyta po
rosyjsku, ale po polsku też nie jest zła.
Pamiętam,
że kiedy pierwszy raz sięgnęłam po ten tekst, a było to jakoś tak w okolicy
roku 1989, to niewiele z niej zrozumiałam. Znudziła mnie nawet. Nie znałam
wtedy zupełnie jej kontekstu historycznego, zupełnie nie wiedziałam, o co
chodzi. Co oni robią? Z kim walczą? Itd… I dopiero jak zanurzyłam się na dobre w
polskich wspomnieniach i pamiętnikach z okresu tuż po rewolucji
październikowej, przeczytałam memuary Zofii Kossak-Szczuckiej, Marii
Dunin-Kozickiej, Pawła Jasienicy, Jarosława Iwaszkiewicza, wówczas nagle „Biała
gwardia” Bułhakowa stała się dla mnie jasna i czytelna.
Bo
ta powieść autobiograficzna młodego Bułhakowa dotyczy przecież tego samego
okresu, o jakim pisali Polacy, a jej akcja rozgrywa się w Kijowie, tym samym
Kijowie, do którego ściągali przerażeni polscy ziemianie z okolicy (bo
zbuntowane chłopstwo paliło ich dwory i mordowało szlachtę), do którego
ewakuowali się uciekinierzy z ogarniętego rewolucją Piotrogradu, w tym także
Polacy. W porównaniu z resztą Rosji Kijów w 1918 roku był oazą spokoju, do którego
można było się schronić. Był także
wówczas przystankiem w podróży na Zachód Europy. W mieście pod niemiecką
okupacją prężenie działały gazety, teatry i kabarety (to właśnie wtedy powstał
słynny kabaret „Liliowy Negr”, w którym śpiewał Aleksandr Wertyńskim). W tym czasie pod
niemieckim protektoratem w Kijowie ustanowione zostało tzw. Państwo Ukraińskie,
którego hetmanem ogłosił się carski generał Paweł Skoropadski, który nagle
odkrył w sobie wewnętrznego Ukraińca.
Powieść
Bułhakowa rozpoczyna się na początku grudnia 1918 roku, w momencie, kiedy wojska
niemieckie ewakuują się z Kijowa, a wraz z nimi hetman Skoropadski,
pozostawiając miasto na pastwę rozbestwionej, okrutnej armii ukraińskich
rezunów, którą dowodzi Simon Petlura. Mieszkańcy „Miasta” (bo tak właśnie
określa Bułhakow Kijów w tej powieści) są przerażeni. W mieszkaniu Turbinów
przy ulicy Aleksijewskij Spusk 13 (to prawdziwy kijowski adres Bułhakowa) siedzi
wieczorem troje rodzeństwa: najstarszy brat, Aleksiej Turbin, 28-lekarz lekarz
(porte parole samego autora), jego siedemnastoletni brat, junkier Nikołka
(chodzi o Nikołaja Bułhakowa, późniejszego emigranta) i ich siostra, 24-letnia
Elena Turbin-Talberg. Rodzeństwo jest osierocone, bo niedawno w krótkim czasie
umarli ich rodzice. Mąż siostry, Siergiej Iwanowicz Talberg (naprawdę Leonid
Karum) to rosyjski oficer pochodzenia kurlandzkiego, który postanawia ewakuować
się wraz z Niemcami do Berlina. Wpada na chwilę do domu, żegna się z żoną,
zabiera trochę rzeczy i wyjeżdża.
W
tę noc do mieszkania Turbinów schodzą się ich przyjaciele, dawni koledzy szkolni
Aleksieja Turbina. Są to oficerowie: Wiktor Myszłajewski, Leonid Szerwiński i
Fiodor Stiepanow, pseudonim Karaś. To jedno z ostatnich spotkań rosyjskiej
inteligencji w starym stylu. Scena początkowa jest niczym z Czechowa: wszyscy siedzą
przy stole, piją różne trunki, śpiewają, grają na fortepianie, rozmawiają o
życiu. Rankiem wszyscy mężczyźni
postanawiają zameldować się u pułkownika Myłyszewa, który dowodzi obroną miasta.
Chcą bronić Kijowa przed barbarzyńcami, to jest przez wojskami Petlury.
Stawiają
się w jednostce, ale już jest za późno na organizowanie obrony. Hetman
Skoropadski uciekł, wojsko w rozsypce, nie ma kto dowodzić. Są oficerowie, są
młodzi junkrowie, ale brakuje prostych żołnierzy, którzy już dawno odeszli
podbuntowani przez bolszewickich agitatorów. Generał Małyszew rozkazuje wojsku
odpruć oficerskie pagony i wrócić do domów (motyw pagonów jest tu bardzo
ważny!). Jedynym oficerem, który próbuje walczyć do końca jest Feliks Naj Turs,
ideał rosyjskiego żołnierza, którego prototypem był prawdopodobnie hrabia
Fiodor Keller albo Nikołaj Szykarenko. Pod uwagę brany jest także tajski
arystokrata, wychowanek petersburskiego korpusu paziów, który nazywał Naj Pum. Ostatecznie,
obrona Miasta nie udaje się, wchodzą petlurowcy i rozpoczynają rzeź rosyjskich
oficerów i młodziutkich junkrów. Obaj Turbinowie cudem uchodzą z życiem.
W
„Białej gwardii” znajdziemy trochę motywów polskich. W narracji wspomina się o
Henryku Sienkiewiczu (we śnie Aleksego Turbina Sienkiewicz stał na chmurze w
odległej Warszawie i uśmiechał się jadowicie, patrząc na to, co się dzieje w
Kijowie), mowa jest o nowym, właśnie powstającym państwie polskim, przez które
uciekano z Rosji do Niemiec, jak również o Polakach w carskiej armii (postać
Studzińskiego, nerwowego adiutanta pułkownika
Małyszewa, któremu ze stresu w pewnym momencie „akcenty poprzestawiały się wszystkie
na przedostatnią sylabę”.
Powieść
wyszła drukiem 1925 roku i była
pierwszym radzieckim utworem na temat klęski carskiej Rosji i wielkiej
przegranej rosyjskiej inteligencji. Dopiero później był Aleksy Tołstoj i jego „Droga
przez mękę” oraz Borys Pasternak i „Doktor Żywago”. Wkrótce Bułhakow przerobił
powieść na sztukę „Dni Turbinów” i – jak wieść niesie – był to ulubiony spektakl
teatralny Józefa Stalina. Podobno Generalissimus zjawiał się zwykle na drugi
akt i z upodobaniem oglądał scenę, kiedy w obliczu klęski Miasta Aleksy Turbin
(w sztuce autor połączył trzy postaci w jedno, to jest działania Naj Tursa i
generała Małyszewa przypisał Turbinowi) przemawia
do junkrów i oficerów, każe im zdjąć te swoje cenne pagony i kryć się po domach przed
Petlurą. A potem Stalin wychodził. Czyżby chodziło po prostu o przyjemność
napawania się przegraną białych oficerów?
Jak
wspomniałam, czytałam „Białą gwardię” na przemian po polsku i po rosyjsku.
Zdaje mi się, że tylko tak, poznając jednocześnie oryginał i przekład, można naprawdę
wgryźć się w tekst i zrozumieć go. A jest to tekst niełatwy. Bułhakow w ogóle
pisze po rosyjsku jakąś taką dość trudną dla mnie frazą. Do tego ta powieść
jest pełna rozmaitych aluzji nie zawsze zrozumiałych, zdania są długie i
skomplikowane, poza tym, to nie jest tekst realistyczny, ale zawierający w
sobie fragmenty fantasmagoryczne, jakieś sny (jak np. wizja Naj Tursa w raju,
jaka śni się Aleksemu Turbinowi) i przywidzenia (zapowiedź fantasmagorii z „Mistrza
i Małgorzaty”?), są tam kawałki pisane w stylu reportażu, ale są też miejsca
przepojone liryzmem typowym dla poezji. No i dlatego tak czytałam to długo i
skrupulatnie, ze słownikiem w ręku, porównując oryginał z przekładem. I powiem
wam, że przekład polski jest cudowny, po prostu doskonały! I wiele mi pomógł w
zrozumieniu niektórych językowych trudności („Jak jest po ukraińsku kot? Kit! A
jak kit?”, i to wcale nie chodzi o kit z okien, ale o wieloryba :))).
Tekst
Bułhakowa stal się inspiracją dla trzech filmów:
„Бег",
film ZSRR 1970, reż. Aleksandr Ałow i Władymir Naumow
„Дни
Турбиных", film ZSRR 1976, reż. Władymir Basow
„Белая гвардия”, serial telewizyjny, Rosja
2012, reż. Siergiej Snieżkin
Trudno
mi powiedzieć, który jest najlepszy, bo wszystkie są dobre. Pierwszy z nich
powstał na kanwie trzech tekstów Bułhakowa („Bieg”, „Biała gwardia” i „Morze
Czarne”). Drugi to doskonała pod względem aktorskim adaptacja sztuki „Dni
Turbinów”. Trzeci zaś, czyli serial telewizyjny, jest dokładną adaptacją powieści
Bułhakowa i też został świetnie zagrany. Ten serial jest zakazany na Ukrainie,
bo jakoby obraża delikatne uczucia narodowe Ukraińców. Chodzi o scenę, w której
młodzi rosyjscy junkrzy idą całą grupą do kina, a tam kierownik kina każe im wstać,
bo będą grać na fortepianie hymn tej nowej „Ukrainy” hetmana Skoropadskiego
(kino było jeszcze nieme i pokazowi towarzyszyła muzyka na żywo). Młodzi
Rosjanie buntują się i wyśmiewają ten pomysł. Niby dlaczego mieliby wstawać z
powodu hymnu „Ukrainy”? Dla nich ten twór nie istnieje! Miasto, czyli Kijów, to
jest dla nich wciąż Rosja. Scena ta nie występuje w powieści, chyba została
dopisana na potrzeby filmu, jednak doskonale oddaje klimat tamtej epoki,
pokazuje dobitnie, że „Ukraina” to projekt sztucznego państwa skonstruowanego
pod niemieckim protektoratem na złość carskiej Rosji. No, ale przypominanie
tego jest nie w smak dzisiejszym Ukraińcom.
Wszystko
można sobie obejrzeć na YT:
Bułhakow
Michał, „Biała gwardia”, tłum. Irena Lewandowska, Witold Dąbrowski, wyda.
Czytelnik, Warszawa 1989
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńПочему Вы полковника Малышева называете генералом?
OdpowiedzUsuńOj, ja się za bardzo nie znam na stopniach wojskowych, nie mam do nich pamięci. Dzięki za zwrócenie uwagi, zaraz poprawię!
UsuńЗамечательный текст. Спасибо!
OdpowiedzUsuńПоляки тоже испили чашу этой революции и войны,как со стороны красных.так и белых
OdpowiedzUsuńПоляки, в результате революции, получили свою свободную, независимую Польшу. Впервые со времен Екатерины!
OdpowiedzUsuńCHWALĘ SIĘ!!!
OdpowiedzUsuńMój tekst o "Białej Gwardii" został przetłumaczony na język rosyjski i jest na rosyjskiej stronie prezentującej przekłady z innych języków (głownie chyba prasowe).
Tu fragment: "Михаил Булгаков, «Белая гвардия» (чтение романа на двух языках и фильмы на его основе)
В очередной раз перечитала «Белую гвардию» Михаила Булгакова (на фото выше) и на этот раз это было чтение с чередованием: по-польски и по-русски. И я скажу Вам, что это замечательный роман! Лучше читать по-русски, но по-польски тоже не плохо.
Я помню, что когда первый раз обратилась к этому тексту, а было это примерно в году так 1989, мало что из него поняла. Меня это даже утомило. Я тогда совсем не знала ее исторического контекста, совершенно не понимала, о чем идет речь. Что они делают? С кем воюют? И т. д... И только после того, как я погрузилась на счастье в польские воспоминания и дневники периода сразу после октябрьской революции, прочитала мемуары Зофии Коссак-Шуцкой, Марии Дунин-Козицкой, Павла Ясеницы, Ярослава Ивашкевича, то вдруг «Белая гвардия» Булгакова стала для меня ясна и понятна.
Потому что этот автобиографический роман молодого Булгакова относится к тому же самому периоду о котором писали поляки, а его действие разворачивается в Киеве, в том самом Киеве, к которому стягивались охваченные ужасом польские землевладельцы из окрестностей (потому что взбунтовавшееся крестьянство жгло их дворы и убивало дворян), в который эвакуировались беженцы из охваченного революцией Петрограда, в том числе и поляки. По сравнению с остальной Россией Киев в 1918 году был оазисом спокойствия, в котором можно было укрыться. Он также был тогда остановкой в путешествии на запад Европы. В городе под немецкой оккупацией активно работали газеты, театры и кабаре (именно тогда было создано знаменитое кабаре «Лиловый Негр», в котором пел Александр Вертинский). В то время под немецким протекторатом в Киеве было создано так называемое Украинское государство, гетманом которого объявил себя царский генерал Павел Скоропадский, который вдруг обнаружил в себе внутреннего украинца.
Роман Булгакова начинается в начале декабря 1918 года, в момент, когда немецкие войска эвакуируются из Киева, а вместе с ними гетман Скоропадский, оставив город на съедение озверелой, жестокой армии украинских убийц, которой командует Симон Петлюра. Жители «Города» (потому что именно так и определяет Булгаков Киев в этом романе) в ужасе. В квартире Турбиных на улице Алексеевский Спуск 13 (это настоящий киевский адрес Булгакова) сидят вечером трое родственников: старший брат Алексей Турбин, 28-летний врач (прообраз самого автора), его семнадцатилетний брат, юнкер Николка (речь идет о Николае Булгакове, будущем эмигранте) и их сестра, 24-летняя Елена Турбина-Тальберг. Они осиротели, потому что недавно умерли их родители. Муж сестры, Сергей Иванович Тальберг (в действительности Леонид Карум) это русский офицер, прибалтийский немец, который решает эвакуироваться вместе с немцами в Берлин. Вбегает на минуту домой, прощается с женой, забирает кое-какие вещи и уезжает."
Przekładu dokonała "Pepela", a jest dostępny tu: Михаил Булгаков, «Белая гвардия» (чтение романа на двух языках и ...
ursa-tm.ru › ... › Находки наших читателей
To jest moim zdaniem najlepsza powieść Bułhakowa w ogóle. Czytam ją właściwie każdego roku, zimą. I niezmiennie się zachwycam.
OdpowiedzUsuńGratuluję przekładu tekstu na rosyjski! :)
W swojej kategorii na pewno jest najlepsza.
UsuńM i M to zupełnie inna para kaloszy. To lot w stronę fantazji, a Biała Gwardia to czysty realizm.