Mój
Boże! Co za historia! Co za wstrząsająca historia rodzinna!
Dawno
mnie nic tak nie poraziło, jak ta skromna książeczka zawierająca wspominki zapomnianej
pisarki. Jest to naprawdę trudny i skomplikowany dramat rodzinny, z którego
bohaterka cudem dosłownie się uratowała poprzez wyjście za mąż i odcięcie się
od matki.
Czytając pamiętniki „z myszką” oczekujemy zwykle ciekawych ploteczek, jakichś szczegółów
z życia codziennego sprzed lat, ewentualnie sentymentalnej zadumy nad mijającym
czasem, ale na pewno nie gorszącej opowieści, w której wredna hrabina zdradza
starego męża ze swoim plenipotentem na oczach dzieci własnych i jego, do tego z
rozmysłem upokarza żonę plenipotenta, w końcu rodzi dwoje bękartów tegoż
plenipotenta, fałszuje ich metryki i na siłę wprowadza je do rodziny. Co za
skandal! Co za gorszący skandal! A wszystko to widziane oczyma małej
dziewczynki, a potem dorastającej panienki.
Ale
do rzeczy…
Anna
Skarbek-Sokołowska to córka hrabiego Alfreda Mieczysława Skarbka, którego stryj
Stanisław był fundatorem teatru we Lwowie (ten też miał pecha, bo żona zdradzała go, a
potem opuściła, by wyjść za Aleksandra Fredrę) i Stanisławy z Witwickich. Jej
matka w bardzo młodym wieku została wydana za dwadzieścia parę lat starszego
hrabiego. Małżeństwo nie kochało się, ale jednak sprowadziło na świat czworo dzieci,
w tym trzech synów i jedną córkę, to jest właśnie Annę, najmłodszą z
rodzeństwa. Hrabia Skarbek był bardzo zamożnym człowiekiem, ale rozrzutnikiem.
W krótkim czasie udało mu się przeputać swój ogromny majątek i w starszym wieku
znalazł się bez grosza na łasce i niełasce młodej żony. Stanisława miała pieniądze,
bo po swej babce Annie Rodkiewiczowej odziedziczyła sporą fortunę, w tym kilka
majątków ziemskich i dwie kamienice we Lwowie. Odziedziczyła także po babce
plenipotenta, młodego i przystojnego Jana Danikowskiego, z którym nawiązała ognisty romans.
Zdradzająca
żona nie tylko nie poczuwała się do winy, ale jeszcze urządziła swoje życie
tak, by było jej wygodnie. Starego męża, który nie dysponował już żadnymi
dochodami, umieściła w jednej ze swych kamienic we Lwowie w towarzystwie
najstarszego syna. Sama zamieszkała na wsi z trójką młodszych dzieci , a także
z Danikowskim, jego żoną i dwójką ich dzieci. Wkrótce pojawiło się dwoje
wspólnych dzieci jej i Danikowskiego. Hrabina była tak obrotna, że postarała
się dla nich o fałszywe metryki, w
których zapisała swoje nieślubne potomstwo na konto starego hrabiego. Wspólne
życie wyglądało tak, że oficjalnie Danikowski z rodziną mieszkał w domku
nieopodal dworu, a faktycznie zamieszkiwał wspólnie z hrabiną, zaś do swej
ślubnej żony tylko dochodził. Do tego ta żona także była zatrudniona w
gospodarstwie hrabiny, zajmowała się nadzorem dojenia krów. Kiedy dzieci
podrosły, hrabina zabrała wszystkie (twoje, moje, nasze) dzieci do Krakowa, by
wysłać je do szkół. Najbardziej pokrzywdzona
w tej sytuacji była żona Danikowskiego, która nawet raz zdobyła się na
to, by porzucić męża wraz z dziećmi, ale wkrótce wróciła skruszona, bo nie
miała środków finansowych na samodzielne życie. Aż do śmierci męża musiała być wieloletnim
świadkiem jego romansu z hrabiną.
W
takiej patologicznej sytuacji rodzinnej wyrosła w drugiej połowie XIX wieku
autorka „Czasu udręki i czasu radości”, to jest mała Anetka, którą matka
uważała za wyjątkowo głupie dziecko. Dziewczynka miała niewielki kontakt z
własną rodzicielką, wychowywały ją nianie, bony i guwernantki. W domu mówiono
tylko po francusku, polskiego nauczyła się później, jako drugiego języka. Matka
była bardzo chłodna w stosunkach z dziećmi, do tego straszliwie despotyczna,
nie licząca się z uczuciami swej rodziny, zainteresowana tylko własnymi
przeżyciami miłosnymi.
Rodzina
Skarbków mieszkała kolejno we Lwowie i w Krakowie. Posiadała także kilka majątków
ziemskich. Jednym z nich było Nowe Sioło koło Żółkwi odziedziczone po babce
Rodkiewiczowej. Pałac nowosielski należał dawniej do rodziny Komorowskich, to
właśnie stamtąd Kozacy porwali Gertrudę Komorowską, młodą żonę Szczęsnego
Potockiego (chodzi o wypadek, który stał się później kanwą powieści poetyckiej „Maria”
Antoniego Malczewskiego). To właśnie tam mała Anna widziała z daleka palący się
dwór sąsiadów podpalony przez Rusinów (Ukraińców).
Przedstawiona
wyżej sytuacja rodzinna była powodem licznych problemów towarzyskich młodych
Skarbków. Ówczesne społeczeństwo nie tolerowało żon zdradzających mężów tak
jawnie. Synom hrabiny groziły ewentualne pojedynki z kolegami (obiecywali, że
jakby co, to staną w obronie „honoru” matki). Córka z powodu matki miała
poważne problemy z wyjściem za mąż, gdyż matka jej pierwszego narzeczonego
(krakowski profesor Bolesław Ulanowski) była zgorszona, że dziewczyna wychowała
się, patrząc na to, jak matka romansuje z plenipotentem. Z kolei za drugim
razem nastąpił straszliwy zatarg między jej narzeczonym Witoldem Sokołowskim, a
plenipotentem Daniłowskim, który w starszym wieku był kłótliwym nałogowym
alkoholikiem. Anna w końcu wyszła za mąż
za Sokołowskiego (matka nie była na ich ślubie) i wyjechała z mężem. Dalsze koleje jej losu związane
były z Warszawą i posiadłością teściów w Brzeźnie na Kujawach.
W
późniejszym wieku zajęła się działalnością społeczną i literaturą. W swoim
życiu poznała wielu wybitnych polskich pisarzy, w tym Adama Asnyka (uczył ją
jeść ostrygi w Neapolu), Bolesława Prusa (był pierwszym i życzliwym recenzentem
jej sztuk teatralnych), Stefana Żeromskiego (był jej lokatorem w Zakopanem) i
Henryka Sienkiewicza. W 1904 roku w teatrze we Lwowie wystawiono jej pierwszy
dramat pt. „Los” (pod pseudonimem A. Habdank). Napisała w sumie kilka dramatów
i powieści. Tworzyła też wiersze patriotyczne i okolicznościowe, pracowała jako
nauczycielka i instruktorka nauczycieli. Swoje wspomnienia zaczęła spisywać wieku
82 lat w Zakopanem, gdzie osiadła na stare lata. Namówił ją do tego Jan
Sztaudynger, z którym się przyjaźniła. Podziwiać należy jej znakomitą pamięć i umiejętność
wychwytywania najdrobniejszych szczegółów, a także subtelnego pisania o
trudnych emocjach.
Przeczytałam
całą tę opowieść jednym tchem. Jest to naprawdę historia, która mogłaby być
kanwą jakiejś powieści obyczajowej z epoki fin de siecle albo filmu
kostiumowego.
Skarbek-Sokołowska
Anna, „Czas udręki i czas radości. Wspomnienia”, wyd. Ossolineum, Wrocław 1977
Jaką książkę odnalazłaś! Od razu weszłam do katalogu internetowego mojej miejskiej biblioteki - jest! Dostępna.
OdpowiedzUsuńW piątek będę czytać :)
Nieprawdaż? ;)))
UsuńWiedziałam, że Cię zainteresuje!
A był to całkiem przypadkowy połów z internetowego katalogu mojej biblioteki, szukałam w ogóle "wspomnień". A tu taka historia! Do tego pod koniec znalazłam bardzo ciekawe informacje na temat pewnego warszawskiego salonu, gdzie zbierało się towarzystwo spirytystów i teozofów (a to coś z "mojej" działki).
Dziękuję za tyle unikatowych informacji o pisarzach. Niesamowita historia!
OdpowiedzUsuńMiło mi, że się podobało. Ta książka godna jest popularyzacji, bardzo dobrze się czyta - prawie jak powieść.
Usuń