Zastanawialiście
się kiedyś, kto personalnie stoi za tym, by obrzydzać światu Rosję? Kto krytykuje
jej prezydenta Władymira Putina? Nie? To ja Wam powiem! Na przykład - Bill Browder, żydowski bankier
amerykańskiego pochodzenia, skazany zaocznie na 9 lat kolonii karnej za
niepłacenie podatków w Rosji, który obecnie podaje się za działacza praw
człowieka.
Chyba
nikt się nie obrazi o żydowskiego bankiera, prawda? Piszę tak, bo – z tego co
wiem – według żydowskiego prawa żydostwo dziedziczy się po matce, a matka Billa
Browdera była europejską Żydówką, która w czasie II wojny światowej uciekła do
Ameryki. Żydówką była także babka Browdera ze strony ojca. Tym razem była to
Żydówka rosyjska, bowiem dziadek Browdera, niejaki Earl Browder, komunistyczny
działacz związkowy, pojechał w latach 1920. do Związku Radzieckiego rządzonego
przez Józefa Stalina i poczuł się tam tak dobrze, że ożenił się z radziecką Żydówką
Raisą Berkman. Pierwszym dzieckiem z tego związku był Felix Browder, który
urodził się w 1927 roku w Moskwie, a potem został ojcem Billa Browdera.
W
latach 1930. rodzina Browderów wróciła do Ameryki, co może tylko z pozoru
wydawać się dziwne. Podejrzewam, że Józef Stalin zezwalając na ich wyjazd,
wiedział co robi. To miał być przyszły przyczółek radziecki w USA. Earl Browder został potem pierwszym i jedynym w historii
Stanów Zjednoczonych kandydatem na prezydenta z ramienia partii komunistycznej.
Jego syn Felix Browder był profesorem matematyki. Zaś Bill Browder już jako
chłopiec postanowił, że na przekór rodowej tradycji zostanie kapitalistą i
dorobi się wielkiego majątku.
Po
studiach ekonomicznych przyjechał do Wielkiej Brytanii, gdzie dostał obywatelstwo,
a potem, na początku lat 1990. trafił do Polski. I właśnie u nas, jako 26-letni
specjalista międzynarodowej finansjery, pomagał w demontażu gospodarki PRL-u. W
książce Billa Browdera nie pada ani razu nazwisko Leszka Balcerowicza, ale
każdy Polak wie chyba o co chodzi. No więc, tak, to właśnie tacy ludzie jak
Bill Browder stali za tym, że zaczęto wówczas likwidować mocno rozbudowany polski
przemysł jako rzekomo nierentowny. Sam Browder pracował jako konsultant przy
prywatyzacji zakładów produkujących kultowe w PRL-u autobusy San w Sanoku. Po kilkumiesięcznym
pobycie w Polsce ocenił fabrykę w Sanoku jako nierentowną i wydał na nią wyrok
skazujący.
W
swojej autobiograficznej książce „Czerwony alert” Browder pisze o nas w tonie
bardzo nieprzychylnym: „W Polsce niedawno upadł rząd komunistyczny i warunki w
tym kraju okazały się cięższe, niż przypuszczałem. To było jak podróż wehikułem
czasu do 1958 roku. Samochody na drogach były przestarzałe, a poboczami na
drogach jeździły furmanki zaprzężone w konie. Wiejskie gospodarstwa przedstawiały
obraz nędzy, a domy w miastach, gdzie królowały betonowe bloki w stylu
sowieckim, popadały w ruinę. Polacy cierpieli z powodu braku żywności,
nadmiernej inflacji, przerw w dostawach prądu i innych niedogodności.”
Browderowi nie smakowało polskie jedzenie, a wręcz prześladowała go
wszechobecna wieprzowina (swoją drogą, świadczy to tylko o tym, że Polacy
chcieli go karmić jak najlepiej). Nie wspomina, czy po prostu nie mógł zjeść
kotleta schabowego z powodów religijnych (Żyd) czy też po prostu nie lubił
wieprzowiny z innych względów. Prześladowały go nasze parówki, bitki i kotlety,
więc raz wyrywał się z Sanoka do hotelu Mariott w Warszawie, by się najeść: „nałożyłem
sobie na talerz pełno sałatki, smażonego kurczaka, pieczeni wołowej, sera i
kawałków bagietki, po czym rzuciłem się na jedzenie jak opętany.”
W
trakcie pobytu w Polsce zorientował się, że można dosłownie za grosze kupić
prywatyzowane polskie przedsiębiorstwa państwowe i nieźle na tym zarobić, jeśli
się je kupi, trochę przetrzyma, a potem odsprzeda z zyskiem. Zaczął robić takie
transakcje w Polsce, kupując za bezcen jakiś kawałek naszego narodowego dobra.
Dokładnie za 2 tysiące dolarów nabył akcji upadającej polskiej fabryki. No, a
potem to już poszło! Browder wyczuł, że najlepsze interesy może robić nie w
Polsce, ale w Rosji, gdzie w latach 1990., po upadku Związku Radzieckiego, jedni
ludzie popadali w nędzę, a inni, może sprytniejsi, dorabiali się ogromnych
fortun z niczego. Międzynarodowym bankierom dobrze było w Rosji za prezydentury
Borysa Jelcyna, ale jak przyszedł Putin, ta era prosperity się skończyła.
Jak
dowiadujemy się z książki „Czerwony alert”, do 2005 roku Browder był
największym inwestorem zagranicznym w Rosji. Co on tam właściwie robił? Moim
zdaniem, nie robił w zasadzie nic! Po prostu nic! Nic nie produkował, niczego
nie sprzedawał. Jego praca polegała na obracaniu pieniędzmi! Na spekulowaniu!
Zajmował się funduszami inwestycyjnymi na giełdzie rosyjskiej. Mieszkał w Rosji
przez wiele lat, dorobił się rosyjskiej żony, ale nie zadał sobie nawet trudu,
by nauczyć się rosyjskiego. Po co? Przecież zatrudniał tubylców jako tłumaczy! Był
właścicielem firmy Hermitage Capital Management, kasa mu rosła i rosła, aż do
2005 roku, kiedy to Rosjanie po prostu nagle deportowali go z
kraju! Zdaje się, że coś nabroił.
Browder
nie mógł już więcej przekraczać rosyjskiej granicy, ale nadal kierował swoją
rosyjską firmą z Londynu. W Moskwie zatrudniał jakiegoś rosyjskiego prawnika,
ten prawnik wpakował się w kłopoty z rosyjskim urzędem skarbowym, został
aresztowany i zmarł w więzieniu. Browder zrobił z tego wielkie halo na
międzynarodową skalę. Podawał się teraz nie za amerykańskiego bankiera, który jest
winien Rosji zaległe podatki, ale za międzynarodowego działacza praw człowieka
i osobistego wroga prezydenta Rosji Władymira Putina. Jego aktywność od 2009
roku doprowadziła do tego, że Stany Zjednoczone zaczęły politykę sankcji wobec
Rosji. Polega ona na tym, że USA mają prawo nałożyć sankcje wizowe i zamrozić
kapitały rosyjskich obywateli.
W
2013 roku sąd w Moskwie zaocznie skazał Billa Browdera za niepłacenie podatków na
dziewięć lat kolonii karnej i zakaz prowadzenia działalności gospodarczej na
terenie Rosji na okres 3 lat. Interpol wydał międzynarodowy nakaz aresztowania
dla Browdera, jednak do tej pory udaje
mu się wymykać rosyjskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Browder jest obecnie
chroniony przez państwa zachodnie, podobnie jak inni rosyjscy oligarchowie,
którzy uciekli za granicę. Stara się narzucić opinii publicznej własną wersję
wydarzeń, wrzuca swoje filmiki na YT i napisał „Czerwony alert”, w której
opisał swoje „krzywdy” w Rosji. Wydawca książki nie zadbał jednak o to, by
przedstawić wersję drugiej strony, a choćby wspomnieć o tym, co rosyjski wymiar
sprawiedliwości ma do zarzucenia Browderowi. Informacji na ten temat trzeba
szukać w sieci, ot, choćby w rosyjskiej wersji Wikipedii, gdzie figuruje hasło „Bill
Browder” i jest tam spory akapit o „nałogach”
(podatkach). Tych informacji o podatkach Browdera nie znajdziecie w polskiej
wersji Wikipedii (tak właśnie fałszowana jest Wikipedia).
Książka
Browdera wyszła prawie jednocześnie w Ameryce i w Polsce. Widać autorowi bardzo
zależy na propagowaniu swojej wersji wydarzeń w kraju, którego władza przoduje
w atakowaniu Rosji zgodnie z linią amerykańskiej propagandy. Posunął się do
tego, że w swojej książce opowiadającej w końcu o biznesie, wyciągnął sprawę
Katynia i kłamstwa katyńskiego, które nie ma przecież żadnego związku z
działalnością amerykańskich czy żydowskich bankierów w Rosji.
Rekomendacji
i poparcia dla opowieści Browdera udzieliły członkinie zespołu „Pussy Riot”,
które zostały ukarane przez władze Rosji za skandaliczny i obrazoburczy dla
osób wierzących w Boga występ w soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie. Ich
słowa uznania dla książki Browdera znajdują się na tylnej okładce. Opowieść
Browdera jest napisana bardzo sprawnie, czyta się ją na tyle dobrze, że
szukałam w książce nazwiska ghost writera, bo trudno mi uwierzyć, że napisał ją
samodzielnie, bez pomocy jakiegoś dziennikarskiego speca.
Kto
chce, niech wierzy Browderowi. A jak ktoś jest bardziej dociekliwy, to niech sprawdzi,
co Rosja ma do powiedzenia na jego temat. Wystarczy wpisać w Google nazwisko
Browder po rosyjsku i starać się samodzielnie dojść, kto ma rację w tym sporze.
Wpiszcie
w Google albo w Yandex: Уильям Феликс
Браудер или Билл Браудер, a dowiecie się
prawdy.
Browder
Bill, „Czerwony alert”, tłum. Radosław Madejski, wyd. Sonia Draga, Warszawa
2015
Dziękuję za informacje, których niestety nie znajdziemy w "wolnej" Polsce. A polskie media głównego ścieku starają się przedstawić tego oszusta jako obrońcę praw człowieka. Rusofobia i ukrainofilizm pozbawiły polityków rozumu, niestety
OdpowiedzUsuńJak ktoś zna rosyjski i interesuje się tym, co naprawdę dzieje się w Rosji, to ma szansę znaleźć różne informacje. Niestety, znajomość angielskiego do tego nie wystarcza. A teraz mało kto zna rosyjski, najwyżej ludzie ze starszego pokolenia. Szkoda, bo to jest jednak język słowiański i bardzo może się przydać w wielu okazjach. Dzięki za wizytę!
Usuńa teraz akurat tego slucham - dobrze napisane przez zespol autorow zapewne...w ksiazce chodzi o kolejna grupe "poszkodowanych" zydow (cale Hermitage Company ufundowane przez Safre przez przypadek oczywiscie zyda) ktorzy wywozili z Rosji furmanki dolarow az w koncu przyszedl Putin i wykopal wszystkich w pi..dziec! Oni mysleli ze zrobia sobie z Rosji taki sam kraj jak Polin - no pomylili sie bardzo
OdpowiedzUsuń