Translate

czwartek, 8 października 2015

Bill Browder, „Czerwony alert”, czyli książka dla rusofobów o tym, jak wnuk amerykańskiego komunisty walczy z Putinem




Zastanawialiście się kiedyś, kto personalnie stoi za tym, by obrzydzać światu Rosję? Kto krytykuje jej prezydenta Władymira Putina? Nie? To ja Wam powiem! Na przykład  - Bill Browder, żydowski bankier amerykańskiego pochodzenia, skazany zaocznie na 9 lat kolonii karnej za niepłacenie podatków w Rosji, który obecnie podaje się za działacza praw człowieka. 

Chyba nikt się nie obrazi o żydowskiego bankiera, prawda? Piszę tak, bo – z tego co wiem – według żydowskiego prawa żydostwo dziedziczy się po matce, a matka Billa Browdera była europejską Żydówką, która w czasie II wojny światowej uciekła do Ameryki. Żydówką była także babka Browdera ze strony ojca. Tym razem była to Żydówka rosyjska, bowiem dziadek Browdera, niejaki Earl Browder, komunistyczny działacz związkowy, pojechał w latach 1920. do Związku Radzieckiego rządzonego przez Józefa Stalina i poczuł się tam tak dobrze, że ożenił się z radziecką Żydówką Raisą Berkman. Pierwszym dzieckiem z tego związku był Felix Browder, który urodził się w 1927 roku w Moskwie, a potem został ojcem Billa Browdera. 

W latach 1930. rodzina Browderów wróciła do Ameryki, co może tylko z pozoru wydawać się dziwne. Podejrzewam, że Józef Stalin zezwalając na ich wyjazd, wiedział co robi. To miał być przyszły przyczółek radziecki w USA. Earl Browder został potem pierwszym i jedynym w historii Stanów Zjednoczonych kandydatem na prezydenta z ramienia partii komunistycznej. Jego syn Felix Browder był profesorem matematyki. Zaś Bill Browder już jako chłopiec postanowił, że na przekór rodowej tradycji zostanie kapitalistą i dorobi się wielkiego majątku. 

Po studiach ekonomicznych przyjechał do Wielkiej Brytanii, gdzie dostał obywatelstwo, a potem, na początku lat 1990. trafił do Polski. I właśnie u nas, jako 26-letni specjalista międzynarodowej finansjery, pomagał w demontażu gospodarki PRL-u. W książce Billa Browdera nie pada ani razu nazwisko Leszka Balcerowicza, ale każdy Polak wie chyba o co chodzi. No więc, tak, to właśnie tacy ludzie jak Bill Browder stali za tym, że zaczęto wówczas likwidować mocno rozbudowany polski przemysł jako rzekomo nierentowny. Sam Browder pracował jako konsultant przy prywatyzacji zakładów produkujących kultowe w PRL-u autobusy San w Sanoku. Po kilkumiesięcznym pobycie w Polsce ocenił fabrykę w Sanoku jako nierentowną i wydał na nią wyrok skazujący.  

W swojej autobiograficznej książce „Czerwony alert” Browder pisze o nas w tonie bardzo nieprzychylnym: „W Polsce niedawno upadł rząd komunistyczny i warunki w tym kraju okazały się cięższe, niż przypuszczałem. To było jak podróż wehikułem czasu do 1958 roku. Samochody na drogach były przestarzałe, a poboczami na drogach jeździły furmanki zaprzężone w konie. Wiejskie gospodarstwa przedstawiały obraz nędzy, a domy w miastach, gdzie królowały betonowe bloki w stylu sowieckim, popadały w ruinę. Polacy cierpieli z powodu braku żywności, nadmiernej inflacji, przerw w dostawach prądu i innych niedogodności.” Browderowi nie smakowało polskie jedzenie, a wręcz prześladowała go wszechobecna wieprzowina (swoją drogą, świadczy to tylko o tym, że Polacy chcieli go karmić jak najlepiej). Nie wspomina, czy po prostu nie mógł zjeść kotleta schabowego z powodów religijnych (Żyd) czy też po prostu nie lubił wieprzowiny z innych względów. Prześladowały go nasze parówki, bitki i kotlety, więc raz wyrywał się z Sanoka do hotelu Mariott w Warszawie, by się najeść: „nałożyłem sobie na talerz pełno sałatki, smażonego kurczaka, pieczeni wołowej, sera i kawałków bagietki, po czym rzuciłem się na jedzenie jak opętany.”

W trakcie pobytu w Polsce zorientował się, że można dosłownie za grosze kupić prywatyzowane polskie przedsiębiorstwa państwowe i nieźle na tym zarobić, jeśli się je kupi, trochę przetrzyma, a potem odsprzeda z zyskiem. Zaczął robić takie transakcje w Polsce, kupując za bezcen jakiś kawałek naszego narodowego dobra. Dokładnie za 2 tysiące dolarów nabył akcji upadającej polskiej fabryki. No, a potem to już poszło! Browder wyczuł, że najlepsze interesy może robić nie w Polsce, ale w Rosji, gdzie w latach 1990., po upadku Związku Radzieckiego, jedni ludzie popadali w nędzę, a inni, może sprytniejsi, dorabiali się ogromnych fortun z niczego. Międzynarodowym bankierom dobrze było w Rosji za prezydentury Borysa Jelcyna, ale jak przyszedł Putin, ta era prosperity się skończyła.  

Jak dowiadujemy się z książki „Czerwony alert”, do 2005 roku Browder był największym inwestorem zagranicznym w Rosji. Co on tam właściwie robił? Moim zdaniem, nie robił w zasadzie nic! Po prostu nic! Nic nie produkował, niczego nie sprzedawał. Jego praca polegała na obracaniu pieniędzmi! Na spekulowaniu! Zajmował się funduszami inwestycyjnymi na giełdzie rosyjskiej. Mieszkał w Rosji przez wiele lat, dorobił się rosyjskiej żony, ale nie zadał sobie nawet trudu, by nauczyć się rosyjskiego. Po co? Przecież zatrudniał tubylców jako tłumaczy! Był właścicielem firmy Hermitage Capital Management, kasa mu rosła i rosła, aż do 2005 roku, kiedy to Rosjanie po prostu nagle deportowali go z kraju!  Zdaje się, że coś nabroił. 

Browder nie mógł już więcej przekraczać rosyjskiej granicy, ale nadal kierował swoją rosyjską firmą z Londynu. W Moskwie zatrudniał jakiegoś rosyjskiego prawnika, ten prawnik wpakował się w kłopoty z rosyjskim urzędem skarbowym, został aresztowany i zmarł w więzieniu. Browder zrobił z tego wielkie halo na międzynarodową skalę. Podawał się teraz nie za amerykańskiego bankiera, który jest winien Rosji zaległe podatki, ale za międzynarodowego działacza praw człowieka i osobistego wroga prezydenta Rosji Władymira Putina. Jego aktywność od 2009 roku doprowadziła do tego, że Stany Zjednoczone zaczęły politykę sankcji wobec Rosji. Polega ona na tym, że USA mają prawo nałożyć sankcje wizowe i zamrozić kapitały rosyjskich obywateli. 

W 2013 roku sąd w Moskwie zaocznie skazał Billa Browdera za niepłacenie podatków na dziewięć lat kolonii karnej i zakaz prowadzenia działalności gospodarczej na terenie Rosji na okres 3 lat. Interpol wydał międzynarodowy nakaz aresztowania dla Browdera, jednak do tej  pory udaje mu się wymykać rosyjskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Browder jest obecnie chroniony przez państwa zachodnie, podobnie jak inni rosyjscy oligarchowie, którzy uciekli za granicę. Stara się narzucić opinii publicznej własną wersję wydarzeń, wrzuca swoje filmiki na YT i napisał „Czerwony alert”, w której opisał swoje „krzywdy” w Rosji. Wydawca książki nie zadbał jednak o to, by przedstawić wersję drugiej strony, a choćby wspomnieć o tym, co rosyjski wymiar sprawiedliwości ma do zarzucenia Browderowi. Informacji na ten temat trzeba szukać w sieci, ot, choćby w rosyjskiej wersji Wikipedii, gdzie figuruje hasło „Bill Browder”  i jest tam spory akapit o „nałogach” (podatkach). Tych informacji o podatkach Browdera nie znajdziecie w polskiej wersji Wikipedii (tak właśnie fałszowana jest Wikipedia). 

Książka Browdera wyszła prawie jednocześnie w Ameryce i w Polsce. Widać autorowi bardzo zależy na propagowaniu swojej wersji wydarzeń w kraju, którego władza przoduje w atakowaniu Rosji zgodnie z linią amerykańskiej propagandy. Posunął się do tego, że w swojej książce opowiadającej w końcu o biznesie, wyciągnął sprawę Katynia i kłamstwa katyńskiego, które nie ma przecież żadnego związku z działalnością amerykańskich czy żydowskich bankierów w Rosji. 

Rekomendacji i poparcia dla opowieści Browdera udzieliły członkinie zespołu „Pussy Riot”, które zostały ukarane przez władze Rosji za skandaliczny i obrazoburczy dla osób wierzących w Boga występ w soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie. Ich słowa uznania dla książki Browdera znajdują się na tylnej okładce. Opowieść Browdera jest napisana bardzo sprawnie, czyta się ją na tyle dobrze, że szukałam w książce nazwiska ghost writera, bo trudno mi uwierzyć, że napisał ją samodzielnie, bez pomocy jakiegoś dziennikarskiego speca. 

Kto chce, niech wierzy Browderowi. A jak ktoś jest bardziej dociekliwy, to niech sprawdzi, co Rosja ma do powiedzenia na jego temat. Wystarczy wpisać w Google nazwisko Browder po rosyjsku i starać się samodzielnie dojść, kto ma rację w tym sporze. 

Wpiszcie w Google albo w Yandex: Уильям Феликс Браудер или Билл Браудер, a dowiecie się prawdy. 

Browder Bill, „Czerwony alert”, tłum. Radosław Madejski, wyd. Sonia Draga, Warszawa 2015

3 komentarze:

  1. Dziękuję za informacje, których niestety nie znajdziemy w "wolnej" Polsce. A polskie media głównego ścieku starają się przedstawić tego oszusta jako obrońcę praw człowieka. Rusofobia i ukrainofilizm pozbawiły polityków rozumu, niestety

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ktoś zna rosyjski i interesuje się tym, co naprawdę dzieje się w Rosji, to ma szansę znaleźć różne informacje. Niestety, znajomość angielskiego do tego nie wystarcza. A teraz mało kto zna rosyjski, najwyżej ludzie ze starszego pokolenia. Szkoda, bo to jest jednak język słowiański i bardzo może się przydać w wielu okazjach. Dzięki za wizytę!

      Usuń
  2. a teraz akurat tego slucham - dobrze napisane przez zespol autorow zapewne...w ksiazce chodzi o kolejna grupe "poszkodowanych" zydow (cale Hermitage Company ufundowane przez Safre przez przypadek oczywiscie zyda) ktorzy wywozili z Rosji furmanki dolarow az w koncu przyszedl Putin i wykopal wszystkich w pi..dziec! Oni mysleli ze zrobia sobie z Rosji taki sam kraj jak Polin - no pomylili sie bardzo

    OdpowiedzUsuń