„Szklana
góra” Eugeniusza Werstina to moja ulubiona współczesna powieść kresowa. Była
pisana w okresie stanu wojennego, odleżała sobie w szufladzie autora dwadzieścia
lat i w końcu została wydana w 2005 roku. Czytałam ją już raz parę lat temu,
później szukałam jej w księgarniach, by ją kupić i mieć na własność. W końcu
udało mi się ją dopaść za niską cenę w taniej księgarni internetowej „Dedalus”. Teraz czytałam ją ponownie, rozkoszując się i
smakując tę ciekawą sagę rodzinną napisaną pięknym, barwnym i gawędziarskim
językiem.
„Szklana góra” to
obszerna, rozpisana na kilkaset stron, historia dwóch kresowych rodów:
Samsonowiczów i Mosiewiczów, a także warszawskiej rodziny Papajów. Akcja tej
powieści zaczyna się pod koniec XIX w., dalej obejmuje ważne wydarzenia
historyczne, takie jak rewolucja 1905 roku, wybuch I wojny światowej, ewakuacja
Polaków z Kresów w głąb Rosji, ich powrót na początku lat 20., a potem wybuch
II wojny światowej. „Mapa” powieści obejmuje m .in. miasto Poniewież i leżące w
pobliżu wioski Wańkuny i Sarguny, Wilno, Murom w Rosji, Tomsk na Syberii,
Warszawa. Możemy też tu podejrzeć spory kawał litewskiej i rosyjskiej wsi.
Autentyczne wydarzenia historyczne stanowią tło dla losów
ludzkich, czasem bolesnych, czasem radosnych, jak to w życiu. Mamy tu kilka
ognistych romansów oraz niezwykłą, namiętną miłość „aż po grób”, jak również
trochę wojny, bolesne zatargi o majątek i ziemię, opis nauki szkolnej, służby w
wojsku, pracy na roli, pracy w szkole, no i przede wszystkim codziennego bytowania
mieszkańców Kresów, których świat się już pomału kończył, choć oni, biedny,
jeszcze wtedy o tym nie wiedzieli.
Bohaterowie są rysowani
mocną kreską, zamaszyście. To ludzie pełnokrwiści, jakich kiedyś nie brakowało
na polskich Kresach; ludzie dobrzy i źli, często ekscentryczni, ale zawsze
„Polacy i katolicy”, co właściwie najbardziej ich odróżniało od zamieszkujących
Wileńszczyznę Litwinów, Białorusinów i Żydów. Jak już jesteśmy przy tych
ostatnich, to warto wspomnieć o ich przedwojennych lewicowych sympatiach. Oto zawarta
w powieści scenka z międzywojennego Wilna. Są późne lata 30., dzień 1 maja,
kiedy to jeden z młodych bohaterów zostaje niechcący świadkiem komunistycznego
pochodu niosącego hasła będące dowodem infiltracji polskich komunistów przez
Związek Radziecki:
(Wiktor) „idąc w dół
Bouffałową Górą ze szkoły, zamiast na skróty zapleczem żeńskiego gimnazjum
imienia Elizy Orzeszkowej (…) ruszył spacerowym krokiem ulicą Trzeciego Maja do
Mickiewicza, by tam skręcić w lewo, w kierunku mostu Zwierzynieckiego. Był to
mały, może stumetrowy odcinek, a jednak Wiktor nie doszedł do skrętu. Z zadumy
wyrwało go niecodzienne widowisko: główną arterią sunął pochód, jakiego jeszcze
nie widział, ale o którym słyszał jako o czymś okropnym. Był to pochód
pierwszomajowy. Tłum robił wrażenie trochę przerażające. Wszyscy byli bardzo
nędznie poubierani. Ponad połowę tłumu stanowili Żydzi, nie tylko młodzi, ale i
starsi, jeszcze nędzniej odziani niż polscy robociarze. Nieśli transparenty –
czerwone płachty na dwóch patykach, na których szpilkami poprzypinano wycięte z
papieru litery:
PRECZ Z RZĄDEM
FASZYSTOWSKIM PROWOKATORÓW WOJNY!
NIECH ŻYJE SOJUSZ KLASY
ROBOTNICZEJ Z ZSRR!
CZEŚĆ MĘŻNEJ REPUBLICE
HISZPANII!
CZEŚĆ ODWAŻNEMU
NARODOWI CHIŃSKIEMU!
NIECH ŻYJE GENIALNY
NAUCZYCIEL LUDÓW W ICH WALCE O POKÓJ, TOWARZYSZ STALIN!
Wiktor stanął jak
wryty. Czuł w łydkach paraliżujący strach.”
Prócz opisu rodzącego
się wówczas komunizmu znajdziemy również w „Szklanej górze” relację z
międzywojennych sporów między sanacją i endecją w które uwikłani są bohaterowie,
a także inne smaczki, zakazane w PRL-owskiej szkole, a i dziś niemile mile widziane
przez niektóre środowiska, jak na przykład opis działalności przedwojennych
narodowców walczących z nadreprezentacją Żydów w wielu zawodach, m. in. w
handlu.
Powieść ma mocne
akcenty autobiograficzne, być może w ogóle jest beletryzowanym wspomnieniem
autora o swojej rodzinie. Jest to naprawdę piękny tekst, niezwykle wciągający i
przykuwający uwagę. Jak się wejdzie w przedstawiony tam świat, to po prostu nie
można się oderwać. Płaczesz i śmiejesz się wraz z bohaterami. Wzruszasz się ich
tragicznymi losami. „Szklaną górę” można polecić każdemu, kto lubi tradycyjną
prozę w dziewiętnastowiecznym stylu, bujną, rozległą i wielowątkową, kto lubi
tematykę kresową, a także obszerne sagi rodzinne.
Eugeniusz Werstin to pochodzący
z Wilna mało znany polski pisarz, autor tekstów o tematyce kresowej, takich jak
„Samotne kruki”, „Zmowa” i „Dzieci wdowy” wydanych pod pseudonimem Mateusz
Jantar.
Eugeniusz
Werstin, „Szklana góra”, wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 2005
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz