Uwielbiam
kartki świąteczne i w ogóle wszelkie pocztówki. Martwi mnie, że tradycja
wysyłania kartek zanika z zastraszającą szybkością. Pamiętam, jak jeszcze
kilkanaście lat temu wysyłałam 20, 30 kartek na święta Bożego Narodzenia (zaczynałam
je pisać jeszcze w listopadzie!). Dostawałam też sporo kartek od różnych osób,
a nawet instytucji. Jednak coraz więcej moich korespondentów wśród rodziny i
znajomych przenosi się na tamten świat, skąd ewentualnie mogliby dać znać
pukaniem lub innymi efektami paranormalnymi (co bardzo interesuje mnie teoretycznie, lecz w
praktyce wolałabym tego unikać).
Co
roku kartek jest coraz mniej i mniej. Nawet ja sama, fanka papierowej korespondencji, nieraz sama zaczynam już mówić do siebie, że
koniec, w tym roku już nie kupuję i nie wypisuję kartek, bo jestem przecież
coraz bardziej chora, starzeję się i nie daję rady pisać ręcznie. Ale z drugiej
strony – od lata już ćwiczę mięśnie prawej ręki, by móc wypisywać te kartki. Od
lata zajmuję się bowiem kolorowankami, maluję kredkami, wzmacniam rękę i nawet
są efekty, piszę bowiem ręcznie z mniejszym trudem niż kiedyś.
Wracając
do kartek… W tym roku bilans jest taki: wysłałam 10, dostałam 7 (na razie!).
Na
początku tego wpisu, u góry, widoczna jest kartka od zaprzyjaźnionej blogerki z
Krakowa (toprzeczytałam.blogspot), która przysyła mi na każde święta przepiękne
kartki, własnoręcznie zaprojektowane i wykonane. Są to zwykle fotografie
obrazujące krakowskie zwyczaje świąteczne. Dziękuję serdecznie za te niepowtarzalne pocztówki, Małgosiu!
A
to kartka od Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt OTOZ Animals, którzy
pamiętają o mnie, bo od lat przekazuję im 1 procent mojego podatku (przy okazji
składania corocznego zeznania podatkowego). Czasem też przekażę im jakąś drobną
kwotę w ciągu roku na pieski i kotki ze schronisk.
Serce mi się kroi, kiedy
pomyślę o tych biednych zwierzakach w klatkach. Byliście kiedyś w schronisku dla zwierząt? Widzieliście te oczy, pyski, łapy, ogony - wszystko smutne i tęskniące do człowieka, do tego by do kogoś należeć, by ktoś zabrał ich z tego więzienia... Do domu wziąć żadnego nie mogę,
bo kto by wychodził z psem na spacer, kiedy ja chora? Więc chociaż w taki
sposób uspokajam swoje sumienie…
Powyżej jest kartka wykonana własnoręcznie przez podopiecznych Warsztatów Terapii
Zajęciowej, w których szefową jest moja dobra znajoma, zresztą wspaniała osoba.
I
inne – od rodziny i przyjaciół:
Kartka
z okazji świąt Bożego Narodzenia lub Wielkanocy jest często jedyną formą
kontaktu z niektórymi osobami. Dlatego też martwi mnie nieobecność kartki od
rodziny z Nowego Jorku. Zawsze była podpisana przez małżeństwo kuzynów,
ostatnio jednak na Wielkanoc kuzynka podpisała się sama z dziećmi. Czyżby chłop
ją zostawił??? Oj, szkoda… Tylko mogę się domyślać… Niedobrze…
Niepokoi
mnie także brak kartki od znajmej emerytowanej nauczycielki z Solca
Kujawskiego, która zawsze, ale to zawsze przysyłała kartkę na Boże Narodzenie,
czasem nawet pod koniec listopada. Pisała ich całą masę i robiła to z dużym
wyprzedzeniem. Ostatnio jej pismo zrobiło się takie jakieś mniej wyraźne.
Choroba czy co gorszego? Martwię się…
No
i tak!
Taka
mała chwila zadumy nad kartkami…
Piszcie
kartki do bliskich na święta! To takie miłe i mało kosztowne zajęcie, daje
kontakt z ludźmi i wzmacnia różne, nawet odległe więzi. Nie zastąpi ich żaden
kontakt elektroniczny ani nawet rozmowa telefoniczna. Naprawdę! Kartka jest
namacalnym dowodem pamięci!
ZDROWYCH i WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA WAM ŻYCZĘ!!!
Mario, nie zawsze zgadzam się z Pani wpisami, ale to nie ma znaczenia ani dziś, ani nigdy. Życzę Pani i Pani bliskim pięknego Bożego Narodzenia. Zdrowia, spełnienia marzeń i oby otaczali Panią zawsze dobrzy i ciepli ludzie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję! I nawzajem - zdrowych, pogodnych świąt Bożego Narodzenia życzę!
UsuńŻyczę, aby kartki do Pani nie przestały przychodzić....
OdpowiedzUsuńJa wysyłam zrywami, jeden rok tak, a drugi nie. Co roku dostawałam robione od koleżanek. Teraz i one przeszły na ekartki. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.
Ale dostałam maila, że idzie do mnie kartka z Australii, od takiej blogerki, takiej Pani, która o Polsce nie wie nic, ale chciała mi wysłać surfującego Mikołaja.
Wysłała tydzień przed świętami.
A ta koleżanka z dziećmi to może sama chłopa zostawiła? Zaraz, ze on ją....
Zdrowia życzę.
Bardzo dziękuję!
UsuńCo do rodziny z Nowego Jorku to kartka jednak doszła na święta. Była w skrzynce, wczoraj wyjęłam. No i niestety, chłop zniknął. Kuzynka z dziećmi i jej rodzice są podpisani... Tajemnicza sprawa.
Może Alladyn.... Smutna sprawa.
UsuńZe Stanów idą jakiś tydzień. Ciekawe jak sługo idzie z Australii.
Radosnych świąt :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię kartki, ale nie wysyłam ich zbyt wielu. W tym roku obudziłem się dopiero w czwartek przed wigilią i wysłałem tylko jedną do koleżanki, która bardzo lubi kartki. Na Wielkanoc poprawię się :)
Bardzo lubię kartki wysyłać i otrzymywać także :)
OdpowiedzUsuńTrzymam wszystkie, mam specjalne pudełka po czekoladkach, gdzie kartki świąteczne przechowuję.
Wysłałam kartkę świąteczna półtora tygodnia temu na Litwę, ale nie doszla jeszcze. Lubię taką formę składania życzeń. Wszystkiego dobrego na ten świąteczny czas.
OdpowiedzUsuń