Wreszcie
wpadła w moje ręce w bibliotece wydana w zeszłym roku biografia kolejnej
kobiety z rodziny Kossaków! Tym razem jest to opowieść o Simonie Kossak, córce
Jerzego, wnuczce Wojciecha i prawnuczce Juliusza, która miała być synem i
czwartym Kossakiem, a została biologiem i naukowcem w Puszczy Białowieskiej.
Zdradzę
Wam, że jestem pies na Kossaków! Odkąd w wieku 11 czy 12 lat przeczytałam „Marię
i Magdalenę” Magdaleny Samozwaniec i dałam się zauroczyć tej przecudnej
opowieści, rzucam się na wszystko, co napisano o tej niezwykłej rodzinie, mając
wrażenie, jakbym poznawała kolejne odcinki jakiejś skomplikowanej sagi rodzinnej.
A
więc, zanim powiem, jakie mam wrażenia z książki o Simonie, przypomnę, z jakim
bagażem wiadomości przystępowałam do jej lektury.
Wcześniej
czytałam bowiem (to tylko wybrane tytuły, cytuję z pamięci):
- Jurgała-Janeczka Joanna,
„Kobiety Kossaków”
- Kossak-Szczucka
Zofia, „Pożoga”
- Miliszkiewicz Janusz,
„Polskie gniazda rodzinne” (szkic o domu Kossaków w Krakowie)
- Niewidowski Zygmunt, „30
lat życia z Madzią”
- Podraza Rafał, „Córka
Kossaka”
- Samozwaniec
Magdalena, „Maria i Magdalena”
- Samozwaniec Magdalena,
„Zalotnica niebieska”
- Pryzwan Mariola, „Lilka.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska we wspomnieniach i listach”
- Szatkowska Anna, „Był
dom. Wspomnienia”
- „Zniknę jak obłok”. O Marii
Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Wspomnienia i wiersze. Zebrała i opracowała
Mariola Pryzwan
-
Zurli Arael, „Bagienna niezapominajka. Nieznane życie Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej”
Wysłuchałam
też reportażu radiowego:
„Siostry z Kossakówki”,
reportaż Magdaleny Wadowskiej, Polskie Radio, Program 2, 05.11.2008
O Simonie Kossak, bratanicy Lilki
Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i Madzi Samozwaniec czytałam w latach 1990. (1994
lub 1995) jakiś reportaż w „Twoim Stylu”. Pamiętam, że go sobie wtedy wycięłam
i wsadziłam do jakiejś książki Madzi. Zapamiętałam z niego piękne zdjęcia
starszej już, rudowłosej kobiety z burzą loków, która żyje samotnie w
leśniczówce w Puszczy Białowieskiej w otoczeniu zwierząt i kwiatów.
Zaintrygowała mnie ta pani, więc kupiłam sobie jej książkę pt. „Opowiadania o
ziołach i zwierzętach” (bardzo przyjemne gawędy o różnych gatunkach roślin,
ziołach, drzewach i dzikich zwierzętach żyjących w lasach).
No
i mając to wszystko „za plecami”, zaczęłam czytać książkę pani Anny Kamińskiej,
dziennikarki mediów głównego ścieku („Wysokie Obcasy”, „Pani”, „Zwierciadło”).
I powiem tak: przeczytać można. Nawet przyjemnie mi się czytało. Ale nie mogę
powiedzieć, bym się wiele nowego dowiedziała z tej książki. Autorka raczej mało
pisze o rodzinie Kossaków. Zdziwiło mnie to, że nie ustawiła swej bohaterki
bardziej na tle tego fascynującego rodu. No, niby coś tam pisze, ale nie
powaliła mnie tymi swoimi wiadomościami.
Chwilami
miałam wrażenie, że ja sama wiem o Kossakach więcej niż ta pani. Znałam
przecież opinię Madzi Samozwaniec o Jerzym, ojcu Simony, który był uważany
przez nią za głupie beztalencie, marnujące dorobek artystyczny swego ojca i
dziada. Znałam historie o kłótniach o majątek na Kossakówce po śmierci
Wojciecha Kossaka i o tym, jak Madzia została wręcz wyrzucona z własnego domu
przez drugą, młodą żonę swego brata; czytałam jak tamta rozpanoszyła się na
Kossakówce i tak dalej. Madzia i jej drugi mąż Zygmunt Niewidowski opisywali to
ze szczegółami. W ich relacji młoda bratowa Madzi, to jest matka Simony, była
uzurpatorką, która wdarła się na Kossakówkę i tam osiadła.
I
teraz chętnie bym poznała dokładnie drugą stronę tego strasznego sporu w
rodzinie Kossaków, te walki o schedę, te
kłótnie o jakieś rodzinne antyki i tak dalej. Chętnie bym się dowiedziała, jak
to było z córką Madzi, która w czasie okupacji wyszła za Niemca i z którą
rodzina zerwała kontakty. Poznałabym z chęcią historię pierwszego małżeństwa
Jerzego Kossaka, ojca Simony, który – jak wszyscy w tym rodzie - zdradzał żonę
i jeszcze za jej życia nazywał ją nieboszczką. Dlaczego? Poczytałabym sobie o
pierwszej córce Kossaka. Co się z nią dalej stało? A tu nic! Autorka nie pisze
prawie nic o walce Kossaków krakowskich z Madzią. Wspomina tylko, że Elżbieta
Kossak, czyli żona Jerzego, zabroniła Madzi pisać o niej i jej córkach. Zaś
sama Simona podobno nie lubiła ciotki Madzi, a ciotki Lilki nigdy nie poznała.
I tyle.
No,
ale może pani Kamińska nie chciała tego opisywać ze względów prawnych? Może
jeszcze jakieś spory się toczą? Kossaki nie mają chyba szczęścia do biografów.
Zdarzały się bowiem takie kFiatki, jak to, że jeden pan (nie ujęłam go w mojej
liście lektur kossakowskich, bo uważam, że na to nie zasłużył) piszący o Madzi
podkradał drugiemu z książki zdjęcia i ciekawe njusy, a kto inny (mężczyzna czy
kobieta? Oto tajemnica!) wyciągał na świat dzienny same brudy.
Co
do historii samej Simony, to nie mam większych zastrzeżeń. Autorka zrobiła, co
należy w takich wypadkach zrobić, by opisać uczciwie swą bohaterkę. Dotarła do
dokumentów urzędowych ze szkoły, studiów i z pracy, porozmawiała z żyjącymi
jeszcze koleżankami i znajomymi Simony. Ale też, jak zauważyłam, prześlizgnęła
się nad aryciekawą sprawą, o której tylko wspomina w kontekście opisu jej pracy
w Białowieży. Tam był jakiś proces prawny z pracodawcą, jakieś kłótnie, spory i
Bóg wie co… Ale tylko o tym jest jakieś drobne napomknięcie…
Za
to czytamy wiele o różnych bzdurach i bzdetach. Autorka zagłębiła się np. w
gazety z epoki i opisywała z detalami szczegóły krakowskiego życia okupacyjnego
w czasie, kiedy rodziła się Simona. A ja się pytam po co? Miałam wrażenie, że to
taka wata, która ma dodać objętości książce. A nie można było zamiast tego
napisać coś o Kossakach i tam wsadzić zamiast tych durnych rozważań, jaką
fryzurę lub sukienkę mogła lub nie mogła nosić matka Simony, albo co widziała
na Plantach jak szła z wózkiem. Albo nie widziała… Autorka pisze, jakie
ogłoszenia były w tym czasie w gazetach… No, ludzie, trzymajcie mnie! A co mnie
to obchodzi! Czy takie pierdoły to jest nowa moda pisania biografii? Z
doświadczenia wiem, że tak się pisze, jak
się nie ma nic konkretnego do powiedzenia, w celu nadmuchania treści. Taki
książkowy pop-corn to jest. Nie lubię.
Ogólnie,
to zdanie mam takie: można tę książkę przeczytać i przyjemnie spędzić parę
godzin. Ale jak się tego nie zrobi, to też szkody nie będzie, bo to rzecz
typowo przyczynkarska. Jakby ktoś chciał dowiedzieć się czegoś więcej o
Kossakach, polecam zamieszczoną powyżej listę lektur.
Kamińska
Anna, „Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak”, Wyd. Literackie,
Kraków 2015
Jak zwykle porywająca recenzja :D Chyba ostatnio zapanowała jakaś moda na Kossaków, tyle się o nich pisze...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
M.M
Dzięki za miłe słowa!
UsuńA Kossaki to taki pasjonujący ród, prawie jak Borgiowie
Fajny serial by można zrobić o tej rodzinie.
Polecam "Moich listów nie pal! Korespondencja Magdaleny Samozwaniec do rodziny i znajomych", "Z pamiętnika niemłodej już mężatki" i szykowanej właśnie do wydania "Trzymajmy się!" W Posłowiu Rafał Podraza wyjaśnia pewne zagadnienia na temat tego rodu.
OdpowiedzUsuńO, bardzo ciekawe może być! Tego nie znam! Dzięki wielkie!
Usuń