Translate

sobota, 15 października 2016

Walerian Meysztowicz, „Gawędy o czasach i ludziach”


„Gawędy o czasach i ludziach” księdza Waleriana Meysztowicza to zbiór arcyciekawych i barwnych opowieści o rodzinie, krewnych i znajomych autora z czasów dzieciństwa i młodości. Większość tych historii dotyczy mieszkańców dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Kompozycja całości nawiązuje do znanego wyłącznie w polskiej literaturze gatunku gawędy szlacheckiej (vide „Pamiątki Soplicy” Henryka Rzewuskiego).




Walerian Meysztowicz (na zdjęciu), syn znanego litewskiego ziemianina Aleksandra Meysztowicza, urodził się w 1893 roku w Pojościu na Kowieńszczyźnie. Uczył się w słynnym liceum w Carskim Siole. W czasie wojny polsko-bolszewickiej walczył jako żołnierz w ochotniczym oddziale polskiej samoobrony pułkownika Jerzego Dąbrowskiego, pierwszego kresowego „Łupaszki” (tak, tak, to nie pomyłka, bowiem przed „Łupaszką” Zygmuntem Szyndzielorzem był jeszcze „Łupaszka” Dąbrowski, który w 1939 roku lał Niemców aż miło!). W tym samym oddziale byli również bracia Józef i Stanisław Mackiewiczowie, hrabia Eustachy Sapieha, książę Włodzimierz Czetwertyński, hrabia Jan Tyszkiewicz i inni młodzi przedstawiciele kresowej arystokracji i ziemiaństwa. Po I wojnie światowej rodzina Meysztowiczów utraciła Pojoście (majątek znalazł się po litewskiej stronie granicy i został znacjonalizowany). Zaś Walerian Meysztowicz został księdzem: pracował najpierw w kurii wileńskiej, a potem w Watykanie, gdzie zresztą przeżył całą II wojnę światową (jako obywatelowi polskiemu nie wolno mu było wychodzić poza granice Watykanu). Po wojnie razem z Karoliną Lanckorońską i innymi założył w Rzymie Polski Instytut Historyczny.  Był historykiem i archiwistą watykańskim. Zmarł w 1982 roku. 

„Gawędy o czasach i ludziach” nie są typową autobiografią, ani też pamiętnikiem. Mimo wielu namów, Meysztowicz nie chciał pisać nic takiego. Pozostawił szkice o ludziach, których znał i którzy byli dlań ważni. Są wśród nich rodzice (o ojcu pisał per „pan Meysztowicz”), służba domowa, sąsiedzi bliżsi i dalsi, rodzina i zaprzyjaźnione rody kresowe (Radziwiłłowie, Skirmuntowie, Chodkiewiczowie, Dowgiałłowie), a także wielu znajomych (moim zdaniem, do najciekawszych należą szkice o Jerzym Dąbrowskim i Stanisławie Mackiewiczu, byłym koledze z wojska i późniejszym redaktorze „Słowa” wileńskiego). Bardziej interesująca wydaje się część „kresowa” tej książki niż „kościelna”, w której autor przedstawiał znanych mu dostojników kościelnych. 

Czytamy też o pałacach i rezydencjach kresowych (m. in. Młynów i Nieśwież). Najpiękniej jednak opisał autor swój dom rodzinny w Pojoście i panującą tam wspaniałą atmosferę: 

„… gdy śnieg pokrył pola, a długie wieczory zmuszały do przebywania w domu – gdy babunia, moja matka, nauczyciele i dzieci w bawialnym pokoju przed kominkiem słuchali Sienkiewiczowskiego „Na polu chwały” czy wierszy Tetmajera – mój ojciec w gabinecie obok, przy dużym mahoniowym stole, pisał. Raz była to ilustrowana rysunkami Siestrzeńcewicza broszura „Lusterko” – w lekkiej, pięknej formie przedstawiająca krakowską tezę: „zgubiły nas wady nasze”. To znów, gdy po zabójstwie Maurycego Karpia, o którym przecie napiszę, znalazło się u mego ojca bogate archiwum senatorskiego rodu – była to historyczna monografia o tej niegdyś tak znacznej, dziś zapomnianej rodzinie. Pisał przy lampie. Czasami wstawał, i przez bawialnię i całą amfiladę ledwie oświetloną małymi lampkami, z rękami na plecach, przechadzał się, myśląc. Nie trzeba mu było wówczas przeszkadzać. Sam często przystawał w bawialni, zamieniał parę słów i wracał do pisania.” 

Na początku Meysztowicz zaznaczył, że postanowił o każdym pisać dobrze i że martwił się, jak to wyjdzie. Ale wyszło znakomicie! O niektórych jednak mimo tego założenia, napisał dość krytycznie, np. o Stanisławie Mackiewiczu, który mu podpadł tym, że po wojnie nie został za granicą, ale pojechał do PRL-u. Dobrowolne udanie się do kraju rządzonego przez bolszewików uważał bowiem Meysztowicz za haniebną zbrodnię. Jego zdaniem, Europa po II wojnie światowej podzieliła się na imperium zła (Związek Radziecki i kraje mu podporządkowane) i resztę. Sam uważał się za polskiego patriotę, a jednocześnie Litwina:

„„Litwin jestem” mówił Kościuszko. „Ojczyzno moja”, pisał Mickiewicz. Wszyscy uważaliśmy siebie za Litwinów i Polaków równocześnie. Do dziś na pytanie, czy jestem Litwinem, nie umiem odpowiedzieć prostym „nie”. Przeciwieństwo polsko-litewskie zaczęło się zarysowywać w pierwszych latach po roku 1900.”

Zapewniam Was, że wspaniale czyta się tę książkę! To kopalnia wiadomości o świecie, który przeminął na zawsze wraz z końcem I wojny światowej. W moim prywatnym rankingu kresowych opowieści „z pierwszej ręki” znajduje się ona w samej czołówce wśród książek, które przeczytałam do tej pory. Dodam jeszcze, że wielką zaletą wydania londyńskiego, które udało mi się upolować w jednej z bibliotek, jest cudowny, „gruby” i wyraźny druk zupełnie nie męczący oczu. 

Meysztowicz Walerian, ksiądz, „Gawędy o czasach i ludziach”, wyd. Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1993

Źródło zdjęcia: Wikipedia, File:Walerian Meysztowicz.jpg

2 komentarze:

  1. Książka - jak piszesz - wspaniała. Czytałam kilka razy, często wracam, gdy poszukuję jakiś szczegółów, postaci.
    Mam nowsze wydanie, bo kilka lat temu wznowiło książkę Wyd. LTW.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zaczęłam przygodę z Meysztowiczem parę lat temu, bo znalazłam w mojej bibliotece wydanie podziemne tej książki z lat 1980. Maczkiem. Druczkiem - maczkiem :))) Nie dało się czytać w ogóle. Teraz znalazłam to, a w ogóle przymierzam sie do kupna wydania LTW. Tylko najpierw chciałam sprawdzić, czy warto. No i WARTO!!!

      Usuń