Kiedy
Oriana Fallaci, najsłynniejsza europejska dziennikarka, dowiedziała się, że
jest chora na raka, postanowiła przed
śmiercią spisać historię swej rodziny sięgając aż do lat 70. XVIII wieku. Miała
do tego dobre przygotowanie. W jej rodzinie do czasów II wojny światowej
zachował się bardzo stary kufer posagowy, należący do jednej z prababek. Mała
Oriana czytała dokumenty i zapiski przechowane w tym kufrze, oglądała schowane
tam pamiątkowe przedmioty. Kufer spalił się podczas wojennego bombardowania.
Po
latach starzejąca się dziennikarka wróciła do historii swoich przodków.
Dziesięć lat prowadziła rozległe poszukiwania, ryła w archiwach cywilnych i
kościelnych, podróżowała, czytała książki historyczne, stare rozkłady jazdy,
plany miast, restauracyjne menu i cenniki różnych produktów. I oto efekt jej
pracy – przeszło 800 stron arcyciekawej sagi rodzinnej, pełnej pasji i
namiętności.
Cała
historia rozpoczyna się od zamożnego rolnika Carla Fallaci (przodek ze strony
ojca) i zalotnej oraz pracowitej, acz niepiśmiennej Cateriny, która obiecuje,
że wyjdzie za niego, jeśli nauczy ją czytać i pisać. Umawiają się na rynku w
miasteczku. – Jak ją rozpoznam? – spytał Carlo. – Będę miała kapelusz cały w czereśniach
– kazała odpowiedzieć Caterina, która miała na targu swoje stoisko.
Caterina
wyszła za Carla i zamieszkała w San Eufrosino di Sopra przy średniowiecznym
kościele Oratorio di Sant’Eufrosino (na zdjęciu z Wikipedii), który zachował
się do dzisiaj. Kościół znajdował się na terenie dawnej farmy rodziny Fallaci.
Kiedy
Caterina nie miała na czym pisać, poświęciła na naukę pisania swą posagową
bieliznę. Te same delikatne serwety i poszewki oglądała po latach mała Oriana
Fallaci. Jej prababka napisała na nich tak: „Ja jestem Caterina Zani. Jestem
chłopką i żoną chłopa, który nazywa się Carlo Fallaci. W siedem miesięcy
nauczyłam się czytać i pisać i niedługo nauczę się również liczb, żeby
rachować. San Eufrosino di Sopra, dnia ósmego kwietnia 1786”. Zachował się
również spis księgozbioru Cateriny: „Boska komedia” Dantego, „Jerozolima
Wyzwolona” Tassa, „Dekameron” Boccaccia, „Rycerze Okrągłego Stołu”, „Skarbczyk
wiejski albo Podręcznik Doskonałego Rolnika”, „Pieśń nad Pieśniami” oraz Stary
i Nowy Testament.
W
części drugiej Fallaci pisze o prababce, która była nieślubną córką
hiszpańskiego księcia Gerolamo Grimaldi i pradziadku piracie. Dalej opowiada o
tajemniczym polskim pradziadku imieniem Stanisław, który zginął w czasie Wiosny
Ludów (Oriana Fallaci podejrzewała, że mógł to być Stanisław Wyspiański, który –
według niej – był podobny z rysów do członków jej rodziny), a także o prababce,
która najpierw była we Włoszech baletnicą, a potem wyjechała do Ameryki i
dorobiła się majątku, prowadząc burdel na Dzikim Zachodzie. Interesujących
postaci w tej książce nie brakuje. Każdy przodek to jeszcze jedna ciekawa
historia, a wszystko to na tle szerokiej, historycznej panoramy
osiemnastowiecznych i dziewiętnastowiecznych Włoch.
Mimo
olbrzymich rozmiarów, czyta się to znakomicie. Całość napisana jest z rozmachem
i epickim oddechem. Oriana Fallaci nawiązuje do najlepszych tradycji literatury
europejskiej. Jej „saga” przypomina mi „Opowieści
kanterberyjskie” Chaucera, „Don Kichota” Cervantesa, „Dekameron” Boccaccia i
szkatułkowy „Rękopis znaleziony w Saragossie” Jana Potockiego, a także trochę „Sto
lat samotności” Marqueza. Szkoda, że
Orianie nie udało się doprowadzić swego dzieła do końca. Pisała swą sagę
rodzinną w Nowym Jorku, miała zgromadzone materiały do dalszej części, ale jej
pracę przerwał zamach na WTC w 2001 roku. Wtedy porzuciła swoich przodków dla
współczesności.
„Kapelusz
cały w czereśniach” ukazał się już po jej śmierci, w 2008 r. i natychmiast stał
się bestsellerem. We Włoszech sprzedano ponad 500 tysięcy egzemplarzy tej
książki.
Trudno
powiedzieć, ile w tej książce jej prawdy , a ile zmyślenia, niemniej jednak
przykład Oriany Fallaci działa inspirująco i zachęca do poszukiwań
genealogicznych i zdobywania wiedzy o swoich przodkach. To jest dodatkowa
korzyść z poznania tej wspaniałej sagi rodzinne, która wzrusza, bawi i zachwyca.
W
każdym razie – jak mawiają Włosi: „se non e vero, e ben trovato” (nawet jeśli
to nie jest prawda, jest to dobrze wymyślone). Po prostu – kawał dobrej prozy!
Fallaci
Oriana, „Kapelusz cały w czereśniach. Saga”, tłum. Jarosław Mikołajewski,
Monika Woźniak, Wyd. Literackie, Kraków 2012
Mam, mam - może w zimie będę wreszcie czytać skoro ta zachęcasz.
OdpowiedzUsuńMam też jej Inszalah.
Coś pięknego! Naprawdę! Napisane w świetnym, starym stylu, tak jak się pisało "prawdziwe" powieści. Kiedyś... Nie wiadomo, ile tam prawdy, ile zmyślenia, ale czyta się doskonale. Chociaż długo. Ja czytałam dwa miesiące z przerwami.
Usuńteż byłem zafascynowany. Biorąc książkę do ręki i wiedząc kto zacz Fallaci, nie spodziewałem się tak wspaniałej sagi rodzinno-historycznej. Nie mogłem się oderwać.
Usuńcoś wspaniałego
Usuńnie czekałbym do zimy,,,,
UsuńDziękuję!! Wahałam się czy kupić, a teraz widzę, że KONIECZNIE muszę mieć
OdpowiedzUsuńKupić! To taka książka, do której się wraca. I nawet można kupić wydanie w miękkiej okładce, bo wytrzymuje dwumiesięczne miętolenie, klej mocny, nic się nie rozpada.
UsuńMiałam kupić miękką, ale te 6 zł więcej załatwia mi wysyłkę, gratis więc wiesz :) na stronie wL szalona promocja.
UsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńdzięki! też pozdrawiam!
Usuń