Translate

niedziela, 6 czerwca 2021

Nr 11/2021 Barbara Wood, „Ulica Rajskich dziewic” i trochę aktualnych ploteczek o życiu (jestę dyskryminowaną antykowidianką)


 

No i wróciłam! Zimna była ciężka, wiosną takoż! Długo chorowałam ja, chorowała moja mama, miesiącami nie mogłyśmy dojść do siebie. A jak wydobrzałam, to miałam takie urwanie głowy z załatwianiem różnych zaległych spraw, które nagromadziły się przez zimę, że w maju to nie wiedziałam, gdzie ręce włożyć. Jeszcze mnie czeka parę spraw do załatwienia.

Ostatnio to u mnie tak: sprawy zdrowotne, rehabilitacja (uczę się chodzić BEZ KULI!!! SUKCES! po 17 latach zaczęłam chodzić normalnie, a teraz tylko kręgosłup doprowadzić do porządku, bo jest w strasznym stanie, stąd moje wizyty w gabinecie medycyny manualnej), spacery w celu wzmocnienia mięśni nóg, sprawy urzędowe moje i mamy (bo z domu nie wychodzi na razie), no i KSIĄŻKA! Moja trzecia książka właśnie się pisze! Dlatego odbywam sobie krótkie wycieczki taksówką po Żuławach, rozmawiam z ludźmi, kręcę się tu i tam! Wypytuję, robię zdjęcia, spisuję wspomnienia. To będzie reportaż historyczny o osadnikach na Żuławach po 1945 roku, takie różne rodzinne historie i opowieści, na podbudowie moich badań archiwalnych.

Do tego od początku plandemii (to nie błąd, celowo piszę PLANDEMIA, bo to akcja zaplanowana jest) udzielam się mocno na FB w antykowidowym ruchu oporu, czytam w kilku obcych językach, tłumaczę i przekazuję tę wiedzę ludziom, którym telewizja wyprała mózgi. Uważam, że aby przeżyć w tych czasach, trzeba po pierwsze dużo wiedzieć, po drugie NIE IŚĆ Z PRĄDEM, stosując się do zaleceń władz, tylko POD PRĄD! Mam sporo czasu na studiowanie różnych aspektów tej plandemii i uważam za swój obowiązek dzielenie się swoją wiedzą z innymi osobami. Niestety, zapłaciłam za to już pewną cenę. Redaktor naczelny Kwartalnika „Prowincja”, z którym współpracowałam od 2017 roku (najpierw drukowali moje teksty, a potem, w 2019 roku, wydali w postaci książkowej wspomnienia mojej mamy Haliny, które razem napisałyśmy) napisał niedawno do mnie, że zawiesza współpracę ze mną z powodu mojej działalności na FB. Zdaje się, że uważa ją za szkodliwą społecznie. Bo on jest kowidowiec, a ja nie, w związku z tym ja nie pasuję mu do całokształtu „Prowincji”. Taka cenzura to nawet w PRL-u mnie nie spotkała, a żyję już na tyle długo, że miałam w młodości do czynienia z prawdziwymi cenzorami za komuny. Ale co tam, widać czas się rozstać. Jak mnie nie chcą, to ja nie będę prosić, ani też przepraszać za to, co robię prywatnie na FB. To moja i tylko moja sprawa. Nikomu nic do tego!

A poza tym…

Generalnie jestem teraz w dobrej fazie twórczej i mam wiele pomysłów. Pisze mi się dobrze i lekko. Byle tylko zdrowie mi dopisało, nogi nosiły, a ludzie chcieli się ze mną spotykać w dobie tego ogólnego zidiocenia, kiedy niektórzy boją się cudzego oddechu. A ja rękę podaję na przywitanie, a jak kogoś lubię, to ściskam na miśka i całuję w policzki. Chcę w ten sposób pokazać, że nie jest tak, jak mówią w telewizornii. Zresztą, ja nawet nie mam telewizora.

A lektury?

Do lektur to ja za bardzo nie miałam głowy przez ostatnie miesiące. Coś tam czytałam (głównie kryminały i jakieś lekkie obyczajówki), ale nie miałam już chęci ani czasu, by o tym pisać.

Ale!

Odkryłam Barbarę Wood! „Ulica Rajskich Dziewic”  (wiem, że tytuł idiotyczny, ale to jest nazwa ulicy w Kairze) to wspaniała saga rodzinna, której akcja dzieje się w Egipcie. Historia wielkiej rodziny z wyższych sfer egipskich rozgrywa się w przeciągu kilkudziesięciu lat. Melodramatyczne losy tej rodziny autorka pokazała na tle skomplikowanych dziejów Egiptu w XX wieku. To się czyta, proszę państwa, to się czyta!

Wcześniej przeczytałam „Zielone miasto w słońcu” tej samej autorki (saga o losach dwóch rodzin: białej i murzyńskiej w Afryce) i też mi się bardzo podobało. Muszę rozejrzeć się za innymi książkami Barbary Wood. Na stare lata, kiedy już raczej sama nie pojadę do egzotycznych krajów (za gorąco i niebezpiecznie dla mnie) to mi zostały tylko lektury. Szukam więc ciekawych powieści, których akcja rozgrywa się w Azji i Afryce. Poczytać sobie mogę, to mi niczym nie grozi 😉)))

Wood Barbara, „Ulica Rajskich Dziewic”, tłum. Andrzej Milcarz, Katowice 2011

8 komentarzy:

  1. Dobrze, ze ktos jeszcze nie dal sie tej calej pandemii. Przerazajace, jak caly swiat dal sie zastraszyc. Oni nas przetestowali i teraz wiedza, ze juz moga wszystko, zastraszeni ludzie zgodza sie na kazda glupote.
    Oby pani zdrowie juz dopisywalo. Na wirusy najlepszy jest propolis, a na przeziebienia miod manuka. Kto wie, moze tego zakaza, za bardzo skuteczne. Ja od poczatku pandemii nigdzy nie bylam tak zdrowa, nawet kataru nie mialam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Propolis i miód manuka! Muszę zapamiętać! Akurat teraz piję czarną herbatę z imbirem, cytryną i cukrem, jutro na rynku spróbuję znaleźć miód.
      Dzięki za wizytę i życzę dużo zdrowia!
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. Musi byc oryginalny z niebieska nalepka, z Nowej Zelandii. I nie popijaj ani przed ani po nic nienpoj i nie jedz, zoladek musi byc pusty i przed i po.

    OdpowiedzUsuń
  3. Musi byc taki
    http://www.google.com/shopping/product/2209273086397944651?lsf=seller:256170449,store:12647283935998843535,lsfqd:0&prds=oid:18385794997705693179&q=honey&hl=en&ei=vsLIYMiaM-G2ggfApp_IAg
    Im wiecej ma mgo tym drozszy. Ale np.
    850 mgo to dla bardzo chorych, 400 mgo to dla przeziebionych, czy z utrzymujacym sie kaszlem, a 100 mgo to tak zapobiegawczo. I poltorej godziny przed i po nic nie pij i nie jedz, najlatwiej wiec brac lyzeczke rano albo wieczorem. Jak jestes bardzo chora to chyba i czesciej. Propolis kupujesz w aptekach i krople mieszasz z woda i przed jedzeniem. Moze na poczarku przeczyszczac. Najlepiej kupowac rozne, zeby wybijaly rozne wirusy w tobie. Pitagoras zdaje sie go polecal, wiec znany lek od starozytnosci. Jest jeszcze pylek pszczeli, jak znasz jakis pszczelarzy, ponoc najlepszy naturalny lek na wszystko. Rozpuszcza sie lyzke na noc w wodzie.
    Ja sie takimi rzeczami nie interesowalam, zawsze bylam zdrowa, nawet grypy nie mialam, kolezanka mi je nakazala i teraz cierpie zazywajac je co jakis czas i od jakiegos czasu. Ale latem zrobie przerwe do jesieni. Aha, czystek tez pij, podobno najlepsze ziolo. Uff, powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję za wyczerpujące informacje. Na razie to udało mi się kupić na rynku tegoroczny świeżutki miód od znajomego rolnika z Żuław. Ale może się odważę i spróbuję z tym propolisem?
      Sprzedają też miód z takim jakby pyłkiem, to chyba też jest wartościowe? Kiedyś kupiłam i mi smakował.

      Usuń
  4. Lyzeczke pylku a nie lyzke, na poczatku nawet pol lyzeczki, bo moze tez przeczyszczac. Poszukaj roznych informacji na tematy tych naturalnych lekow, przetestuj jak na ciebie dzialaja, I stosuj powoli.

    OdpowiedzUsuń