Translate

niedziela, 20 listopada 2016

Nermin Bezmen, „Imperium miłości” (książka i serial turecki)


Głównym tematem tej powieści jest to, co tygryski lubią najbardziej, czyli carska Rosja, wojna i miłość. Dwoje bohaterów: 16-letnia Aleksandra (Szura) z zamożnej rosyjskiej rodziny z Kisłowodzka i 24-letni Kurt Sejit Efemov, oficer gwardii cesarskiej (kawalergard), potomek krymskich Tatarów, przeżywają gorący romans na tle burzliwych wydarzeń rewolucji październikowej. Akcja dzieje się najpierw w Rosji, potem w Stambule. 

Poznają się w 1916 roku na balu w arystokratycznej rezydencji w Moskwie i zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Wybuch rewolucji powoduje, że wiążą ze sobą swoje losy, choć nie są małżeństwem. I nie mogą nim zostać. Oboje są z podobnej sfery społecznej, jednak dzieli ich religia: Aleksandra jest prawosławna, zaś Sejit to muzułmanin, któremu ojciec pozwolił na romanse z Rosjankami, ale za żonę nakazał mu wziąć kobietę swojej wiary.




Historia tej miłości w dużym stopniu oparta jest na faktach. Sejit Efemov był dziadkiem (ze strony matki) autorki tej książki, czyli tureckiej dziennikarki Nermin Bezmen, która przez osiem lat starała się odtworzyć jego losy, śledziła jego młodzieńcze poczynania, podróżowała jego śladem na Krym, odszukała ludzi, którzy znali go w tamtych czasach. Nigdy nie poznała swego dziadka, bo zmarł przed jej przyjściem na świat.

Na bazie wszystkich informacji, jakie zebrała, napisała powieść „Imperium miłości” (oryginalny tytuł „Kurt Sejit i Szura”), która stała się w Turcji bestsellerem. Na jej podstawie turecka telewizji Star TV nakręciła serial (oryginalnie 21 odcinków trwających 2,5 godziny). Rolę Kurta Sejita zagrał tam zabójczo przystojny aktor i model Kivanc Tatlitug. W Polce ten serial był pokazywany w zeszłym roku, o dziwnej porze, jakoś tak około 15.00. Mignął mi kiedyś, ale nie oglądałam go wtedy. Dopiero teraz, gdy ukazało się polskie tłumaczenie książki Nermin Bezmen, rzuciłam się do YT i znalazłam go. Można go oglądać w oryginale z polskimi napisami, ale ponieważ męczyło mnie czytanie tych napisów, więc wybrałam wersję z rosyjskim dubbingiem. 

Powieść i serial różnią się znacznie. Na przykładzie „Imperium miłości” zrozumiałam, na czym polega produkcja (a może raczej pisanie scenariusza) tureckich seriali. Otóż, jest to po prostu rozdmuchiwanie do ostatecznych granic fabuły, mnożenie wydarzeń, dodawanie jakiś epizodycznych postaci itd. Było mało akcji, jest dużo, tyle, że starczy na kilkadziesiąt godzin oglądania.  

Uczciwie mówiąc, to jest tak: serial „Imperium miłości” to bardzo rozdęta fabuła powieści Nermin Bezmin, która z kolei jest rozdętą wersją tego, co autorka dowiedziała się o swoim dziadku. Bo jego historia była bardzo interesująca, jednak pewnie by nie starczyła, by ją opisywać w dwóch tomach po prawie 300 stron każdy (a nawet w czterech tomach, bo potem jeszcze powstała powieść o jego dalszych losach). Ja rozumiem, że autorka dodała (wymyśliła) różne rozmowy i zachowania kochanków, ale opisywać kilkanaście razy z detalami akty miłosne? W dużych ilościach to się robi nudne. Może narażę się tutaj feministkom, ale uważam, że tylko mężczyźni potrafią podniecająco pisać o seksie (i to tylko niektórzy, nie wszyscy przecież!). W babskim wydaniu to jest tylko takie męczące gadanie: a on zrobił to, a ona zrobiła tamto, on jej położył tu, a ona jemu tam i tak dalej. On był wielki, a ona mokra. I tak do znudzenia! Tak więc większość scen erotycznych w tej powieści opuściłam, bo byłam ciekawa, jakie będą dalsze losy bohaterów i nie chciałam spowalniać lektury, marnując czas na bzdety. 

Tak, właśnie ich powikłane losy mnie interesowały, nie sam romans, o którym mówi się, że był taki ognisty, a ja tego jakoś nie zauważałam. Bo jego opisanie też za bardzo autorce się nie udało: jakby tam było za mało emocji, czy też za mało utożsamiania się z losami bohaterów, za mało przedstawienia ich racji moralnych (np. pojąć nie mogłam, czemu właściwie oni się rozstali, czemu w tym Stambule nie pożenili się, skoro mieszkali już razem, czyżby były jakieś zakazy prawne dotyczące zawierania związków małżeńskich między chrześcijanką a muzułmaninem w osmańskiej Turcji? Autorka w ogóle o tym nie pisze. A szkoda.) W czasie lektury drażnił mnie też nieporadny miejscami język powieści i częsta dziwaczna budowa zdań. Nie znam tureckiego, więc co? Zawinił polski tłumacz czy jak? Ktoś musiał tu popełnić te błędy!  

Mimo wszystko, przeleciałam przez tę książkę jak burza. Połknęłam dwa tomy w ciągu dwóch nocy, czytane do drugiej nad ranem. Bardzo mnie zainteresowało posłowie, to jest opis, jak Nermin Bezmen szukała wiadomości o swych bohaterach. Bardzo długo wpatrywałam się w  znajdujące się na końcu książki zdjęcia „oryginałów” tej opowieści, to jest dziadka Sejita, jego ukochanej Szury oraz członków ich rodzin (niektóre fotografie są opatrzone smutnym komentarzem „zamordowani przez bolszewików”).

Tak wyglądali naprawdę bohaterowie tej opowieści (to są okładki oryginalnego wydania: pierwszy tom „Kurt Sejit i Szura”, drugi tom „Kurt Sejit i Murka”): 




Tu jest link do zwiastuna serialu „Imperium miłości”:








Acha, i proszę nie marudzić, że polska okładka jest kiczowata! Są tam aktorzy z serialu i tyle. Chociaż, mnie osobiście, bardziej podoba się okładka oryginalna turecka, z tymi starymi zdjęciami w stylu retro.

Bezmen Nermin, „Imperium miłości”, tłum. Robert Waliś, wyd. Marginesy, Warszawa 2016

2 komentarze:

  1. Właśnie obejrzałam dwa pierwsze odcinki tego serialu, bo TVP je teraz emituje (po raz kolejny? wcześniej nie oglądałam). Zachwyciły mnie zdjęcia Petersburga, w którym byłam w tym roku i z przyjemnością oglądałam te miejsca. Urok tych seriali polega tez na tym, że pokazują jak ludzie potrafią ładnie się kochać - patrzeć na siebie, słuchać siebie nawzajem, tęsknić... Jaka szkoda, że człowiek nie może być wiecznie zakochany...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zauważyłam, że są w telewizji i jak mogę, to podglądam, choć są o takiej nietypowej porze. Piękny serial, piękni aktorzy, cudne stroje..

      Usuń