Translate

niedziela, 19 stycznia 2020

Nr 6/2020 Liane Moriarty, „Dziewięcioro nieznajomych”



Znacie „Wielkie kłamstewka” tej samej autorki? No, jeśli znacie, to wiecie, jak znakomita jest to powieść i jak świetnie napisana! To taki kryminał z ambicjami! Połknęłam go jednych tchem! 

Dlatego myślałam, że „Dziewięcioro nieznajomych” będzie równie dobre jak „Wielkie kłamstewka”. Miałam chęć kupić tę książkę na promocji w Biedronce, ale ponieważ kryminały to literatura wybitnie jednorazowa, więc nie kupiłam, tylko sprawdziłam, czy jest w mojej bibliotece. Jest! Kupili! Zapisałam się w kolejce, odczekałam kilka miesięcy, doczekałam się! Czytam… I co? Byle co!

Dziewięcioro nieznajomych osób trafia na jeden turnus do prywatnego sanatorium w australijskim buszu (Liane Moriarty to autorka australijska, jakby kto nie wiedział) prowadzonego przez sfiksowaną Maszę, emigrantkę z Rosji. Wszystko właściwie można streścić tym jednym zdaniem. Chwała Bogu, że nasze sanatoria podlegają kontrolom NFZ i takie rzeczy jak u Maszy nie mogą mieć miejsca. Ale co się dzieje w prywatnych spa i ośrodkach odnowy duchowej i biologicznej, gdzie ludzie za wielkie pieniądze poddają się tajemniczym zabiegom? Czy to ktoś z zewnątrz sprawdza i kontroluje? Pojęcia nie mam! 

Niby można przeczytać tę książkę! Ale właściwie po co? Zawiodłam się na tej autorce!

Moriarty Liane, „Dziewięcioro nieznajomych”, tłum. Mateusz Borowski, Kraków 2019

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz