Któraż z nas, kobiet po
przejściach, nie zachwycała się wspaniałą amerykańską filmową komedią romantyczną „Pod
słońcem Toskanii”, którą nakręcono według książki Frances Mayes pod tym samym tytułem?
Piękna, samodzielna i zamożna kobieta w średnim wieku postanawia zmienić swoje
życie po rozwodzie – w tym celu wyjeżdża do Włoch, kupuje tam dom, remontuje go
za pomocą robotników z Polski i znajduje w Italii miłość swojego życia…
No, a tutaj, „Pod drzewem
magnolii” (czyż nie cudna okładka z tymi magnoliami?) mamy jakby ciąg dalszy tamtej
włoskiej opowieści. Ciąg dalszy, a może raczej „prequel”? Bo jest to znowu opowieść
autobiograficzna, ale o latach wcześniejszych, to jest o dzieciństwie i
młodości pisarki i profesora literatury Frances Mayes, która przyszła na świat w 1940 roku w mieście
Fitzgerald w stanie Georgia jako trzecie z kolei dziecko w rodzinie fabrykanta
tkanin bawełnianych (no bo przecież Georgia to stan bawełny!). Jej rodzice
pobrali się z wielkiej miłości, jednak już po roku małżeństwa zaczęli toczyć
nieustanne kłótnie, spierali się i bili, a ojciec często popijał i zdradzał
matkę. Zmarł na raka, kiedy Frances miała kilkanaście lat. Została w domu z
owdowiałą matką, która nie potrafiła sobie dać rady w życiu i także ostro popijała.
Żyły z tego, co łaskawie wydzielił im na utrzymanie dziadek-fabrykant… Niby bogate,
ale właściwie to biedne i na cudzej łasce, jak w powieściach Karola Dickensa…
Matka Frances i ona sama w
młodości były tym, co amerykańscy południowcy określali mianem „southern belle”
(południowa piękność). Chodzi o piękną młodą kobietę z wyższych sfer, uroczą
kokietkę żyjącą według pewnych zasad obowiązujących w ich klasie towarzyskiej.
Literackim przykładem „southern belle” była Scarlett O’Hara, główna bohaterka
powieści „Przeminęło z wiatrem” Margaret Mitchell. W tej książce znajdziemy opis
takich właśnie wyższych sfer, ale jakby od podszewki, bardziej krytyczny niż u
Margaret Mitchell. Frances przedstawia swoją rodzinę jako dysfunkcyjną, ujawnia
różne rodzinne tajemnice i sekrety, które w innych rodzinach pewnie nigdy nie
wychodzą na światło dzienne. Podczas lektury jesteśmy świadkami dojrzewania autorki,
kibicujemy jej latom szkolnym i studenckim, pierwszym miłościom i fascynacjom erotycznym,
a rozstajemy się z nią w pierwszych latach jej pierwszego małżeństwa.
Urzekły mnie w tej
książce różne rzeczy. Po pierwsze – niezwykle sensualne, zmysłowe opisy
rzeczywistości otaczającej autorkę, tych wszystkich południowych nasyconych barw,
zapachów, smaków, krajobrazów itd. Po drugie – sprawne poradzenie sobie z rodzinnymi
sekretami (wiem jakie to trudne!). I po trzecie – jako wielbicielka „Przeminęło
z wiatrem” stałam się dawno temu wielbicielką amerykańskiego Południa. Dlatego chłonę
z zachwytem utwory literackie dziejące się właśnie tam. Wspomnienia Frances Mayes pełne są literackich
nawiązań i aluzji do twórczości Williama Faulknera, Margaret Mitchell czy
Carson McCullers. Mnie kojarzą się jeszcze z takimi utworami jak „Zabić drozda”
Harper Lee i „Smażone, zielone pomidory” Fannie Flagg.
Czytało mi się to bardzo
dobrze, myślę, że jeszcze nieraz wrócę do tej książki, tak jak wracam do „Pod
słońcem Toskanii”, choć to jest jednak kompletnie inny klimat. „Pod drzewem
magnolii” jest książką głębszą, trudniejszą, bardziej osobistą i skłaniającą do
refleksji niż słoneczny romans z Toskanią w tytule.
Mayes Frances, „Pod
drzewem magnolii”, tlum. Edyta Jaczewska, Warszawa 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz