Translate

poniedziałek, 3 lutego 2020

Nr 9/2020 Eka Kurniawan, „Piękno to bolesna rana” (realizm magiczny po indonezyjsku?)



Miała to być indonezyjska wersja „Stu lat samotności” Gabriela Garcii Marqueza, a wyszło jak wyszło. Młody autor wziął się za pisanie opasłej epickiej powieści, gdzie duchy mieszają się z żywymi, zmarli wstają z grobów, a kobiety kopulują z psami, ale chyba nie udźwignął tematu. I to wcale nie jest, niestety, tak ciekawe, jak by się mogło zapowiadać. 

Główną bohaterką jest indonezyjska prostytutka z wyspy Jawa, matka czterech córek (trzy piękne, jedna brzydka), z którą spali chyba wszyscy mężczyźni w okolicy. Przez całe życie kobietę prześladuje klątwa duchów, a winien wszystkiemu jest jej holenderski dziadek, który wziął sobie do łóżka miejscową dziewczynę jako konkubinę. Jak się tak dobrze zastanowić to cała ta opowieść jest jednym wielkim oskarżeniem wobec białych ludzi, a jeszcze bardziej wobec białych mężczyzn, którzy są oskarżani o wszystkie nieszczęścia ludów Indonezji. Jest to więc właściwie utwór z tezą! Tylko nie wiem, czy lewackie napaści na europejskie państwa kolonizujące obszary Azji czy Afryki i niosące tam cywilizację Zachodu są jeszcze w modzie? 

Motorem akcji powieści jest seks. Wszyscy kopulują tam ze wszystkimi tak intensywnie, że aż to się robi nudne. Plus trochę mocno pokręconej historii wyspy Jawa w czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu. Walczą i śpią ze sobą tubylcy, holenderscy koloniści, Japończycy, bolszewicy szkoleni w Sowietach, miejscowi partyzanci i Bóg wie, kto jeszcze… Skomplikowana narracja prowadzona jest w linii spiralnej, kręci się więc i nawraca, ale to by można było jeszcze przeżyć. Plusem jest również to, że wszystko zostało pisane pięknym językiem, który nie wiem, czy jest zasługą autora, czy też podwójnego tłumaczenia, w jakim polski czytelnik obcuje z tą książką. Została ona bowiem tłumaczona z języka tubylców Jawy na angielski, a potem z angielskiego na polski. 

Powiem tak: można przeczytać, ale po co właściwie? Żaden Marquez to przecież nie jest! Ledwo przebrnęłam! Odkładam zniesmaczona. Najładniejsza z całej książki jest okładka. 

Kurniawan Eka, „Piękno to bolesna rana”, tłum. z angielskiego Jędrzej Polak, Kraków 2019

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz