W księgarni (stacjonarnej)
wielkie obniżki, chyba czyszczą magazyny z powodu epidemii. Z tej okazji, po
bardzo korzystnej cenie (7,90) zakupiłam sobie tę oto książkę. Nic o niej nie
wiedziałam, przyciągnęła mnie swoim tytułem i uroczą okładką ze zdjęciami retro
w sepii. Wygrzebałam ją na półce i był to dobry wybór. Jej lektura pochłonęła
mnie bez reszty na kilka dni.
„Spódniczka ze starej
podszewki” Urszuli Ziober została napisana na podstawie wspomnień babci
autorki, pani Janiny Janowicz z Poznania.
Janina Janowicz, z domu
Nietupska, przyszła na świat w 1928 roku w Poznaniu jako córka Reginy z Radomskich
i Juliana Nietupskich. Rodzina Nietupskich wywodziła się z Podlasia, tak więc na upartego
można by ich chyba uznać za Kresowiaków osiedlonych w Poznaniu? Julian
Nietupski był farmaceutą i oficerem wojska polskiego, pracował w Poznaniu jako kierownik
apteki w szpitalu wojskowym. Matka przed ślubem była modystką, robiła kapelusze
i malowała batiki. Państwo Nietupscy mieli dwie córki: starszą Jankę i młodszą
Basię. Tuż przed wojną wybudowali sobie dom na działkach wojskowych na Winogradach
w Poznaniu.
Latem 1939 roku kapitan
Julian Nietupski wysłał żonę z córkami do brata w Białymstoku, gdzie – jak się
wydawało – będą mogły bezpiecznie przeczekać nadchodzącą wojnę z Niemcami, sam
zaś wziął udział w kampanii wrześniowej, dostał się do radzieckiej niewolni i w
końcu zginął w Katyniu. Regina z córkami, a także jej szwagier z rodziną
zostali aresztowani przez Sowietów i wywiezieni do Kazachstanu. Ich losy są
podobne do losów wielu innych Polaków zesłanych do Kraju Rad. Niby takie same,
a jednak indywidualne. Każdy Polak na zesłaniu inaczej bowiem przeżywał swoją
tragedię. Nie chciałabym tu zdradzać szczegółów, bo zachęcam do przeczytania
tej wspaniałej książki. To piękna opowieść o rodzinie i sile przetrwania człowieka
w każdych, nawet najbardziej podłych warunkach.
Opowieść o tragicznych losach
rodziny Nietupskich została poprowadzona w trzeciej osobie. Autorka zestawiła wiadomości
usłyszane od babci z tym, co wyczytała w książkach historycznych i pamiętnikach
innych zesłańców do Kazachstanu. W książce znajdują się też autentyczne
dokumenty i zdjęcia rodzinne, a także listy brata Juliana Nietupskiego słane z
Kazachstanu do znajomych w Białymstoku. Jest to bardzo obrazowa, autentyczna,
skłaniająca do refleksji i momentami bardzo wzruszająca historia.
„Spódniczka
ze starej podszewki” zalicza się do tego samego nurtu rodzinnej prozy
wspomnieniowej jak np.:
-
„Zielona sukienka” Małgorzaty Szumowskiej (wnuczka opowiada o losach babci na
syberyjskim zesłaniu i podążą jej śladami),
-
„Może Estera” Katii Perowskiej, (autorka
przedstawia losy swojej żydowskiej babci czy prababci)
-
„Żniwo gniewu”), Lucie Di Angeli-Illovan (autorka podąża śladami wojennych
przygód matki i ciotki)
-
„Kolonia Marusia” Sylwii Ziętek (autorka
pisze o losach swej rodziny w czasie rzezi na Wołyniu)
-
„Lawendowy pył” Danuty Marcinkowskiej, Ewy Marcinkowskiej-Schmidt i Klaudyny Schimidt
(kobieca saga rodzinna, którą piszą babka, matka i córka)
Wszystkie
w/w pozycje czytałam i opisałam tu na blogu. Można znaleźć po autorach w
wyszukiwarce na dole (dział ETYKIETY).
Z
upodobaniem czytam książki w tym właśnie rodzinno-kronikarskim stylu, bo sama
jestem autorką podobnej publikacji. Przecież napisałam książkę w zbliżony
sposób jak pani Urszula Ziober! Z tym, że ja pisałam w pierwszej osobie, korzystając
z rozmów i nagranych taśm z opowieściami mojej matki.
Chodzi
o książkę „Córka organisty. Wspomnienia mieszkanki Pomorza” autorstwa Alicji
Łukawskiej i Haliny Łukawskiej wydanej w Sztumie w 2019 roku. W tej książce
moja mama dała treść, a ja to spisałam, zredagowałam i nadałam ogólną formę.
Tak właśnie chroni się i przechowuje rodzinną pamięć Polaków.
A
poza tym, powiem Wam jeszcze, że miałam pisać i publikować mój dziennik zarazy,
ale to się nie da! Bo by mnie normalnie zamknęli, dali mandat albo ubili za
nieprawomyślność. I niewiarę w niewidzialnego wroga wirusa.
Zostałam
bowiem zablokowana na FB za szerzenie „mowy nienawiści” (zakaz publikacji w
grupach i dodawania komentarzy) za wrzucenie do paru grup tekstu o braku
dostępu do służby zdrowia w czasie epidemii dla normalnych pacjentów (bez
wirusa). Ciekawe jest to, że zostałam zablokowana dosłownie w przeciągu kilku
minut od wrzucenia tego tekstu, wątpię, by ktoś w ogóle zdążył go przeczytać i
ocenić. Więc albo ja osobiście mam zakaz publikacji w grupach na FB, albo wycina się wszystkie
obywatelskie teksty na temat tego obecnego szaleństwa, które jest gorsze niż
stan wojenny z 1981 roku. Wtedy jeszcze szło żyć! A teraz? Mam nadzieję, że to
wszystko szybko skończy! Na wszelki wypadek wypisałam się z tych wrażych grup, których członkowie kablują niczym czekiści!
Ziober Urszula, „Spódniczka
ze starej podszewki” (według wspomnień Janiny Janowicz), Poznań 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz