Ciężka choroba i straszna pogoda za oknem trzymają mnie od początku roku w domu, zdrowie się posypało, głowa mnie boli okropnie, źle mi się myśli, ergo – czytam różne książkowe zapasy i stare złogi z półek. Taki stan zdrowia oznacza zwykle dla mnie czytelnicze powroty. Tym razem sięgnęłam po sagę rodzinną Jarosława Iwaszkiewicza „Sława i chwała”.
Sagę, a może lepiej
byłoby powiedzieć telenowelę? Bo to jest tekst napisany w konwencji serialowej,
zresztą zrobiono z tego serial w formacie 1:1, to znaczy przeniesiono na ekran
wszystkie dialogi z powieści. Reżyser Kazimierz Kutz to zrobił i nie popisał
się tym razem, mimo ładnych wnętrz i dobrych, krakowskich aktorów. Ale to teatr
właściwie jest, a nie film. Teatr telewizyjny...
Wracając do książki… Iwaszkiewicza jako pisarza to ja w ogóle nie szanuję, bo wiadomo jak się zeszmacił w PRL-u, szkoda gadać, pisać mi się o tym nie chce, kto ciekawy, to dotrze do potrzebnych informacji. U nas na polonistyce w latach 80. wiedziałyśmy dobrze, że to kawał choooja był, a nie porządny człowiek. Nasi wykładowcy nam o tym mówili prawie otwartym tekstem. Wszyscy w PRL-u wiedzieli, kim był Iwaszkiewicz. I ta jego literatura też taka sobie, żadna wielka sztuka. No, opowiadania to może jeszcze do przyjęcia, ale ta saga, na którą mówiono wtedy „Sała i chała” to żaden powód do dumy dla pisarza.
Dlaczego więc po to sięgnęłam? Ano dlatego, że początek „Sławy i chwały” to opowieść kresowa, która opowiada o życiu Polaków w Odessie (Odessa jako polskie miasto, wyobrażacie to sobie?) i na dalekich kresach (Podole) w przededniu I wojny światowej, w jej trakcie i po jej zakończeniu. Iwaszkiewicz opowiada o tym w sposób dość zawoalowany i sam się ogranicza autocenzurą, ale coś z tego wyciągnąć można, zwłaszcza jak się ma za sobą (tak jak ja) tysiące stron kresowych pamiętników i wiadomo, o co chodzi. Bo Iwaszkiewicz pisze dla tych, co wiedzą o co chodzi. Jak ktoś nie ma pewnego bagażu wiedzy, to nie za bardzo domyśli się, o co chodzi. A mamy tu ukryte takie ciekawostki jak np. napad zbuntowanego chłopstwa i bolszewików na polski dwór na Kresach, III Korpus Polski w Rosji, generał Józef Haller w Rosji i bitwa pod Kaniowem, Odessa przechodząca z rąk do rąk, Rosja opanowana przez bolszewików, a nawet wojna 1920 roku z bolszewikami. Iwaszkiewicz pisze o tym tak, aby oczywiście nie narazić się towarzyszom ze Związku Radzieckiego.
Ta powieść powinna być właściwie wydawana z przypisami, aby czytelnik mógł złapać te wszystkie niuanse historyczne, a nie tylko skupiał się na romansowej części fabuły, to znaczy, kto z kim, kto kogo kocha, a kto nie. A jest tam spora grupa młodych ludzi, którzy mimo trudnych czasów chcą normalnie żyć i kochać. Właściwie to jest taka powieść z kluczem, Iwaszkiewicz opisał tam swoich znajomych i także trochę siebie samego z młodości.
Zawsze z przyjemnością czytałam ten pierwszy kawałek „Sławy i chwały”. Bo wracałam do niego wielokrotnie. Ale to co potem, w Warszawie, w Paryżu i gdzie tam jeszcze, to już nie bardzo mnie interesowało, bo było właśnie takie telenowelowe. Najciekawszy był ten moment końca kresowego świata, a to co dalej, to było już zawsze dla mnie o wiele mniej ciekawe. Dlatego też z trzech tomów tej powieści czytam zwykle tylko tom pierwszy, bo w nim pociąga mnie ta kresowość właśnie, no i Odessa, w której się kocham platonicznie całe życie, od czasu lektury słynnej powieści Katajewa „Samotny biały żagiel” w dzieciństwie. Kolejne dwa tomy czytałam dawno temu, ostatnio chyba na egzamin z literatury współczesnej na studiach polonistycznych, ale nie mam ochoty wracać do tych tomów.
Iwaszkiewicz Jarosław, „Sława i chwała”, t. 1, Warszawa 1963
Jak zdrowie?
OdpowiedzUsuńa dziękuję, już trochę lepiej, ale wciąż brak sił umysłowych na pisanie! pozdrawiam serdecznie i dzięki za pamięć!
UsuńJak juz odpoczniesz
OdpowiedzUsuńhttps://m.youtube.com/watch?v=w0O5rHc0c0I&feature=youtu.be
Kochana, co tam u ciebie? Ja się w komentarzach nie udzielam, ale zawsze czekam na twoje posty. Zdrowia życzę z całego serca. Magda
OdpowiedzUsuńDzień dobry! Dzięki za troskę! Przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam, ale nie zaglądałam na bloga dość długo.
UsuńDzisiaj zajrzałam, bo opublikowałam nowego posta. Wszystkie nowości opisałam.
Pozdrawiam!